Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pamiętam pyłki kurzu i bzyczenie
komara który kąsał twoją szyję
byłem zazdrosny jak małolat
kreślący śliną przerywaną linię
wzdłuż okiennych ram z widokiem
na atelier

oszukiwałem sztalugi z płótnami
i ciebie że dzieła nieukończone
są własnością autora jak nienarodzone
dzieci

*

będę dużo pisał
pastelami na głuchym brzuchu
znaków migowych żebyś ścierpiała
tępe przebudzenia z zimnej strefy
cichego gabinetu

proszę nie płacz już
i zdejmij bluzkę

Opublikowano

"sztalugi" bym wyrzuciła, wszak nie sztalugi się liczą lecz płótna.

W drugiej części jakoś niegramatycznie się zrobiło. Zobacz: "będę dużo pisał pastelami na głuchym brzuchu znaków migowych" ??
Może zmienić kolejność wersów:


pastelami na głuchym brzuchu
będę pisał dużo
znaków migowych żebyś ścierpiała
tępe przebudzenia z zimnej strefy
cichego gabinetu


"przebudzenia" też mi nie leżą. Może dobrać jakieś słowo łączące oba środowiska - pracownię i gabinet.

Do ostatniego wersu miałabym zastrzeżenia.
Zdjąć z nas ciężar może ktoś, my sami raczej zrzucamy z siebie ciężar. Może tak:

proszę nie płacz już
zrzuć z siebie bluzkę


A w ogóle to pozdrawiam Pancolka.

Opublikowano
pamiętam pyłki i bzyczenie komara
który kąsał twoją szyję zazdrosny
jak małolat kreśliłem przerywaną linię
śliną wzdłuż okien
z widokiem
na atelier

kłamałem ciebie
że płótna nieukończone
są własnością autora jak nienarodzone
dzieci

*

będę dużo pisał
znaków migowych żebyś (ś)cierpiała
tępe pastele po przebudzeniu
z martwej strefy
gołego brzucha
cichego gabinetu

proszę nie płacz już i
zdejmij bluzkę


to nie jest broń Boże inna wersja. tak to rozumiem.
a nawet jeśli nie rozumiem, to i tak mi się podoba.
tylko nie rób przerzutni między bzyczeniem a komarem
(bo robi się troszku śmieszno ;P )
a jest smutno

uśmiechu Pancołku (Pancołku czy Pancolku?)
od zawsze mnie to frapi :p
Opublikowano

a ja powiem tak, Pancołek wybaczy:)

po zapoznaniu się z pewną częścią Twoich utworów, włącznie z tym, który wyraźnie to pokazuje: Pancuś - za bardzo przypominasz tutaj kogoś, widać, to. Mianowicie kolegę z forum: M.G.
trzymam jego tomik i niestety jest (oczywiście wg mnie) podobieństwo.

Mam nadzieję, że wypracujesz swój styl:) i nie będę miał porównania.

Ale nie przejmuj się: ja z kolei też przypominam zbytnio pewnego poetę:/

kwestia wyćwiczenia.


pozdrawiam mocnym uściskiem dłoni.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie rozumiem w ogóle tego zarzutu. Że niby zrzynam z Marcina G. czy o co chodzi? Jego pierwszy wiersz przeczytałem jakieś dwa miesiące temu, a za resztę wziąłem się ostatnio, więc nie widzę najmniejszej możliwości, aby Jego twórczość miała jakikolwiek wpływ na moją. Inaczej rozwiązujemy sytuację liryczną i przede wszystkim zajmujemy się zupełnie innymi problemami.
Ps: mój styl nie ulegnie już wielkiej metamorfozie, bo nie widzę takiej potrzeby.
Niemniej pozdrawiam grabuliną, dziękując za obecność :)

Pancuś
Opublikowano

Fanaberko; podumam na pewno, zwłaszcza nad napaćkanym fragmentem ;) Nie do
końca zgadzam się jednak do ostatniego wersu, bo nawet jeśli przyjmiemy,
że bluzka odnosi się do ciężaru obstaję nad swoją wersją ;) Dziękuję
stokrotne za pracę nad tym tworkiem i pozdrawiam Pancusiowo.


Adamie; dzięęęęękuję :)) Pozdrawiam Pancusiową grabulą


Latawczyku; Pancolek/Pancuś/Pancołek/Panceli (hierarchia poprawności :D ). Dziękuję za
bzyczącą sugestię, z której skorzystam. Pozdrawiam Andżi


Rafale; ok. Pozdrawiam raz jeszcze


Pancuś

Opublikowano

Pancolku!
Jeśli są sztalugi i płótna - myślę że powinno zostać;

oszukiwałem sztalugi z płótnami

- tworzą obraz -całość.
Atelier to miejsce pracy twórczej artysty
więc czego tam nie ma;))
PozdrawiaM.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...