Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

****


Orston

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 51
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gdyby to haiku pojawiło się na moim forum
kazałbym Ci jedynie napomknąć o płci szachistki,
a to, że gracie w szachy, pozwolić "wydedukować"
czytelnikowi nie z czterech (szachistka, ruch, tracić,
hetman), a z dwóch/trzech przesłanek.
Z kolei o najważniejszej w tym haiku sprawie, tj.
o urodzie szachistki, czytelnik sam wnioskowałby
uzgadniając informacje z fragmentu i frazy.

Czyli byłoby to coś mniej więcej takiego:

te jej oczy -
już w piątym ruchu
tracę hetmana


No chyba, że nie chodzi o oczy - wtedy można stracić
znacznie więcej, niż tylko hetmana ;-)

one button undone
in the clerk’s blouse I let her
steal my change

Jeden guzik nie dopięty
W bluzce sprzedawczyni -
Pozwalam się oszukać przy wydawaniu reszty.

George Swede/tł. Cz. Miłosz

Pozdrawiam,
Grzegorz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Po przeanalizowaniu Twego wnikliwego spojrzenia na szachistkę, dochodzę do wniosku, że faktycznie tak przedstawiony obraz bardziej pobudza wyobraźnię, i jeśli pozwolisz, to skradnę te oczy i ostateczną wersję przedstawię u góry ;)

Dzięki serdeczne, Grzegorzu!
Pozdrawiam

PS. Wiem, wiem, że sugerujesz podobieństwo, ale to dla mnie akurat osobiste haiku ;)

PS.2 Nie znam się na własnych forach, ale zastanawiam się, czy posiadanie takiego, daje prawo do "kazania" komuś czegoś? Delikatnie mówiąc, to określenie nie jest na miejscu, bo narzuca ograniczenie wolności własnych odczuć i przekazu treści. Poprzez takie dążenie do perfekcji formy zewnętrznej i swoich upodobań, można potracić to, co w tym wszystkim naistotniejsze i najcenniejsze... Bo jeśli ktoś ma na myśli sarnę, to nie można "kazać" zrobić mu z niej świni, bo potem rodzą się z tego sztuczne i naciągane (u)twory, co prawda - ładne, ale odarte już z pierwotnej naturalności, czystości i piękna. Myślę, że dobrze byłoby takim twórcom okazać odrobinę szacunku dla ich własnej wrażliwości, poetyki, zdolności i wolności wyrażania się w poezji. Ale cóż, różne są zapatrywania, i nie mnie w to wnikać, choć takie podejście dziwi, bo nie traktuję poezji jako towar z certyfikatem jakości opakowania, a niewiadomego pochodzenia i zawartości...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pierwszy wers warto zmienić, powiedzmy na:

kocie oczy

Oprócz bardzo wyraźnego obrazu (kto nie zna widoku kocich oczu?)
wprowadza to element erotyki, coś jak u George Swede, ale nie
wykorzystuje jego pomysłu co jest grzechem głównym polskiego haiku -
wieczne maglowanie pomysłów z innych kultur.

Kocie oczy mogą teraz oznaczać nie tylko piękną szachistkę, ale choćby...
Kasparowa, który dosłownie potrafił hipnotyzować przeciwnika.
Może też nawiązywać do anegdotki o pewnej arcymistrzowskiej partii szachów,
w której jeden z graczy trzymał na kolanach kota. Rzekomo na szczęście,
ale doskonale wiedział, że jego przeciwnik jest uczulony na sierść tych zwierząt
i oczywiście partię wygrał.

Kolejna rzecz, to bardzo słaby drugi wers - w piątym ruchu?
Dobry szachista pierwsze kilkanaście ruchów ma wykute na pamięć,
więc piąty ruch brzmi tak niewiarygodnie... że bardziej kojarzy się
z miernymi umiejętnościami, niż z oczami siedzącej naprzeciwko szachistki
(tudzież wspomnianego Kasparowa).
Dlatego myślę, że zmiana hetmana na figurę wniosłaby o wiele więcej,
i to nie tylko jeśli chodzi o sytuację na planszy :)

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



[...]
Co, nie słyszeliście jeszcze o Annie Szarewicz? Ogromne zaniedbanie… Na przykład w Brześciu Szarewicz jest postacią bardzo zauważalną. 20letnia międzynarodowa mistrzyni w szachach siedzi przede mną, uśmiecha się i głaska ogromnego kota, który ulokował się u niej na kolanach. Kot najlepszej od dwóch ostatnich lat białoruskiej szachistki, dwukrotnej mistrzyni Białorusi też lubi w wolnym czasie zabawić się z figurami, nie darmo przecież nazwano go tak dźwięcznym i wiele wyjaśniającym imieniem — “Chess”.
[...]
h ttp://belarus-magazine.by/pl.php?subaction=showfull&id=1138873474&archive=1143804816&start_from=&ucat=7&do=archives
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pierwszy wers warto zmienić, powiedzmy na:

kocie oczy

....
Dlatego myślę, że zmiana hetmana na figurę wniosłaby o wiele więcej,
i to nie tylko jeśli chodzi o sytuację na planszy :)

Pozdrawiam

no nie wiem, czy wtedy kojarzyło by się z szachami - bardziej z aerobikiem :)
zostawiłbym "jej" - w ciągu dalszym odczyt jako ojej! - ale wtedy dobrze dać "to jej oczy -" (ponoszą winę) utraty hetmana...
podoba mi się bardzo :)
Pozdrawiam
Czyli co? Sugerujesz, żeby zostało jak u George Swede, tylko zamiast sprzedwaczyni szachistka? Aerobik to sugeruje ten piąty ruch - chyba jakiś dzieciak uczy grać się w szachy
bo hetmana nikt normalny nie traci w piątym ruchu. Naprawdę trzeba dobrej woli :)
Kocie oczy - czytałeś o tej arcymistrzyni białoruskiej i jej kocie, który lubi... przerwacać
figury? Wszystko zaraz kojarzy Ci się z seksem, i to tak, jakby łopatą dostać w głowę(ta
strata hetmana w 5 ruchu to tępota umysłowa a nie zauroczenie :))

reklama z Dodą -
kolejna stłuczka
na skrzyżowaniu

- tak samo można jeździć w kółko pomysłu tego haiku ze sprzedwaczynią (George Swede).

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jest otwarcie, gdy następuje zbicie obu hetmanów w pierwszym etapie rozgrywki szachowej :)
gdzie powiedziałem, że kojarzę z seksem , to Twój podtekst po zmianie treści :)
to tak jak z gwiazdami w oczach, jedni widzą medale inni niebo...
Pozdrawiam
W pierwszym etapie (debiut, czyli pierwszych kilkanaście ruchów) hetmany pozostają na swoich miejscach. Ale masz rację z tym aerobikiem - komuś zamiast tańczyć, zachciało się grać w szachy. I sądząc z przebiegu partii (piąty ruch i strata hetmana) to nie tyle oczy przeciwniczki, co zerowe dosłownie umiejetności spowodowały stratę (-9 punktów, bo tak się wycenia Hetmana w notacji szachowej). Ja tu nie widzę seksu, raczej zaćmienie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orston,

Moje forum jest forum edukacyjnym. Tak jak w szkole, pani każe dzieciom
(wydaje im polecenie) rozwiązać dane zadanie konkretnym sposobem, tak
i ja od czasu do czasu (gdy widzę taką możliwość) tak robię. Niezależnie od
tego, czy zadanie zostało wcześniej przez kogoś rozwiązane innym (dobrym
lub nie) sposobem. Celem wydania (i wykonania) polecenia jest zapoznanie
(się) z tym sposobem rozwiązania, by go umieć zastosować w przyszłości.

Czepianie się słowa "kazać" jest jak czepianie się słowa "sugerować".
Ja nie sugerowałem, że Twoje haiku o pięknej szachistce było podobne
do haiku George'a Swede, bo... nie było. Haiku George'a było przykładem
dobrego haiku bazującego na opisanej przeze mnie relacji pomiędzy
fragmentem i frazą. Przykładem mającym skłonić do wprowadzenia zmian.

Ja oceniam piszących po jakości utworów, komentujących - po jakości komentarzy,
a doradzających - po jakości rad. Niezależnie od tego, ile mają lat, czy noszą
wąsy, czy dredy, czy są adminami, czy bloggerami.

Tak, jak na moim forum - zasugerowane przeze mnie zmiany są (w tym haiku)
Twoją własnością, z którą możesz zrobić co tylko Ci się spodoba. Jednak
wykorzystanie moich rad, a jednocześnie raczenie czytelników tego wątku
przypowieścią o sarnie (pierwotna wersja) i świni (wersja po poprawkach)
oraz wykazywanie wyższości raczenia czytelnika wersją niedopracowaną
nad raczeniem go wersją bardziej dopracowaną wydaje mi się przynajmniej...
niekonsekwencją ;-)

Pozdrawiam,
Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak się okazuje, całkiem na czasie i prawdziwie to wyszło :)

Niecodzienne billboardy przyczyną wypadków

W neapolitańskiej dzielnicy biedoty Fuorigrotta nieustannie dochodzi do wypadków samochodowych. Ich przyczyną są cztery gigantyczne billboardy, przedstawiające obfity biust.

Pod fotografią piersi, zakrytych rękami umieszczono dwuznaczny slogan " Wezuwiusz i Etna nigdy nie były tak blisko".Ta reklama jednej z linii żeglugi promowej, łączącej Neapol z Sycylią, robi na neapolitańczykach porunujące wrażenie, a dla kierowców okazuje się zgubna.

Aby jej się dobrze przyjrzeć, większość prowadzących samochody zwalnia, bądź gwałtownie hamuje. W miejscach, gdzie stoją billboardy, nieustannie dochodzi więc do stłuczek. W lepszej sytuacji są piesi, którzy mogą się do woli przyglądać niecodziennym plakatom. Wielu wyznało, że nie sam biust wywarł na nich wrażenie, lecz jego rozmiary.

h ttp://www.wiadomosci24.pl/artykul/niecodzienne_billboardy_przyczyna_wypadkow_65774.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


gdzie jest napisane ,że liczymy ruchy od początku zobacz tu "podwójne uderzenie" [url]pl.wikibooks.org/wiki/Szachy/Wersja_do_druku[/url]
a szach za 200 punktów ;)
Raczej nie zapalanujesz w pięciu ruchach utraty czyjegoś (ruchliwego i zwrotnego)
hetmana - najsilniejszej figury na planszy.
Wątpię, czy komputer by to potrafił. Co innego jeśli chodzi o ograniczonego
w działaniu Króla, który nawet nie może przejść przez szachowane pole podczas roszady.
Choć i tu ciężko o mata w pięciu posunięciach - są to sytuacje raczej robione sztucznie,
mające spełniać podobne zadanie co krzyżówki lub Sudoku bo w szachach rzadko dochodzi do mata,
czy zbicia hetmana inaczej niż w drodze wymiany, czy poświęcenia go dla uzyskania dobrej pozycji
do ataku. A propos ataku:

Haiku Orstona może mieć inne znaczenie niż myślisz: mianowicie gracz daje swojej,
niewątpliwie atrakcyjnej przeciwniczce, fory :) Wyobrażasz sobie kobietę, która przegrała?
Na pewno nie będzie chętna do nastrojowych rozmów, zacznie się złościć pod jakimkolwiek pozorem,
udając przy tym, że nie chodzi wcale o wcześniejszą przegraną. Co innego, kiedy łatwo wygra :)
Można więc założyć taką sytuację, w której gracz "tracący" szybko hetmana jest doświadczonym
graczem a poświęcenie ma posłuzyć mu do skonstruowania dogodnej dla siebie strategicznej pozycji.
Kto wie, czy nawet nie leżącej? ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O takim znaczeniu myślałem i kierowałem rozmowę :)

w takim razie widzę pata - bo doszliśmy do tego samego wniosku - dlatego napisałem, iż podoba mi się ;)

kiedy takiej interpretacji przeszkadzają właśnie... oczy. Dla samych oczu nikt nie podkłada się
aż tak, oczy sugerują zauroczenie ale nie amok. Gdyby było inaczej, mistrzami świata od dawna byłyby urocze blondynki z wielkim, odkrytym biustem, ale jeszcze żadna kobieta nie zdobyła najwyższego trofeum :)

Stąd zasugerowałem coś w rodzaju "kocie oczy", które zamieniłyby seksapil na coś niewytłumaczalnego jednoznacznie. Powiedzmy, że nagle do gry wtrąca się kot i strąca łapką figurę symbolizując coś, co krzyżuje plany zarówno szachistce jak i jej partnerowi. Jest
czymś, czego nie wzięli pod uwagę w intelektualnej potyczce między płcią piękna i brzydką.
Jeśli oglądałeś "Piąty element" to mniej więcej o taki, pozawerbalny czynnik mi chodzi.

Istniałaby też wtedy następująca możliwość:
szachista, mocno już tatusiowaty, stara się jak może wywołać na atrakcyjnej przeciwniczce korzystny wygląd. Wciąga brzuszek, co jako doświadczonemu graczowi zajmuje mu więcej uwagi niż debiut na planszy. Nagle do gry włącza się kot a zaskoczony szachista... traci figurę, czyli zapomina o wstrzymywaniu oddechu i wypinaniu klatki piersiowej :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boskie Kalosze,

Chciałbym Ci zwrócić uwagę, że w obecnej wersji nie ma już "szachistki",
sugerującej grę na wysokim poziomie. Teraz jest to haiku o grze w szachy
na poziomie początkującego amatora (nazwanie kogoś grającego w szachy
szachist(k)ą było nieporozumieniem, jak nazywanie kogoś śpiewającego
przy goleniu - piosenkarzem, kogoś zmieniającego koło przy samochodzie -
mechanikiem, itd).

Pozdrawiam,
Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


- Jej oczy - w kontekście partii szachów dobitnie świadczą o przeciwniczce. Nie trzeba dodawać, że to oczy kobiety a nie łasiczki, kotki itd. Natomiast - kocie oczy - odnoszą się
bezpośrednio do kota, choć u ludzi mogą symbolizować pewną pociągłość, hipnotyczny wydźwięk w spojrzeniu (stąd przytoczyłem Kasperkiego, który jakby
wisiał na przeciwniku niemal paraliżując wzrokiem jego wolę)

Nie, piaty ruch w szachach to piąty ruch poczynajac od rozpoczęcia partii.
Mylisz pojęcia, szkolną sytuację diagramową, gdzie trzeba dać mata nie mniej ni więcej
tylko w piątym ruchu.

Hetman? A może Królowa? Nie jest to jednoznaczne a figura owszem. Przecież właśnie w opozycji do niej stoi pionek. Przemyśl sobie: figura - pionek.
Poza tym, figura, ruch (i jej strata) jednoznacznie sugeruje GRĘ
której przebieg zostaje wypaczony. Nie jest ważne, czy to są szachy!
Ale do licha, niech to nie będzie gapowaty jełop :) Przecież nawet mówi się o kimś:
co to, tak na ładne oczy chciałeś się załapać?
A ta, z tego haiku się załapała :) Dlatego wolałbym kocie oczy - kota, który pomaga
nieoczekiwanie powiedzmy, że swojej pani.

Dlatego mam prawo powiedzieć ,że obrazek jest przerysowany. Kto traci hetmana w piątym ruchu? Co innego gońca, skoczka ale o hetmanie czy wieży nie powinno być mowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • filozof waży  wysokoprocentowo palą się koty    
    • Wódy Arktyki - Stacja Alcatraz.    CZ.1. TYTUŁ: DZIEWCZYNA W CZERWONEJ SUKIENCE    Dziś znów chochliki przyniosły wódę. Tak nazywałem moje szlachetne, menelskie „potrzeby”. Było ich kilka głównych i kilka podrzędnych. Dbałem o ich satysfakcję. Nie linczujcie mnie za to, w końcu wynalazkiem potrzeby są różne mechanizmy, a hedonizm rozpoczęty trzeba kuć póki jest gorący. Już tak kuje  dziesięć lub piętnaście lat. Sam nie pamiętam, ile dokładnie, niby były chyba jakieś przerwy, ale dziura w głowie ich udowodnić nie potrafiła. Wóda jest dobra, bo dobra jest wóda - cytat na poziomie tężyzny mojego rozumu. Ale jak coś działa, jest prawdziwe, to po co to zatrzymywać. To tak, jakby zatrzymywać zegarek z wyrzutami, że odlicza czas. W zasadzie kiedyś lubiłem kwestionować różne tezy, w końcu wątpię, więc jestem, jednak ani kształtu butelek, ani smaku wudżitsu, a nawet efektów samego alkoholu obalić w swojej wyobraźni nie potrafiłem, a próbowałem trzy razy po pijaku i dwa razy na trzeźwo. Wóda po prostu cieszy. I to wystarczy. Białe myszki też były szczęśliwe, przyszły gromadnie, aby poczuć kopa. Nie chciałem, żeby piły, w końcu tak bardzo je lubiłem, gdy były trzeźwe. W odróżnieniu od stanu po alkoholu, bywały skryte, opanowane, tajemnicze, a po pijaku to się zmieniało. Zresztą, jak ktoś lubi wódę, to dobrze wie, jak to jest, gdy trzeba dzielić się z pasożytem, ale inaczej myśli się, bo oficjalnie dużo trudniej, gdy pasożyt staje się twoim jedynym przyjacielem, naprawdę tym jedynym, który zna cię na wylot i usypia w twojej długiej, rdzawej brodzie, starając się opanować helikoptery. Te ich czerwone oczy, ach!  Nie umiałem im odmówić. Odkręciłem butelkę i do nakrętki nalałem swojskiego paliwka. One po kilku głębszych robiły dla mnie wszystko. Tańczyły i śpiewały przepełnione swoją własną a jakby moją radością, wyeksponowaną w cieniach na ścianie i w atmosferze wokół. Po pijaku stawałem się królem tych myszek, wulgarnym jokerem - treserem małych dziwek z dziury w kapliczce koło starej stacji transmisyjnego-telefonicznej. Szkoliłem je cyrkowych sztuczek, posłuszeństwa różnego rodzaju, jak turlanie nakrętki od ściany do dłoni, czy skakanie z jednej dłoni do drugiej, nigdy nie spostrzegłem, że ich nie ma - związek idealny, bezstratny. Zakwestionowałem ich obecność dopiero na końcu istnienia stacji arktycznej - „Alcatraz”, mojego domu. To było na starość już wylotną, w przedsionku w ostatnim wagonie istnienia. Nierozczarowałem się, wspomnienia były prawdziwe, mimo iluzoryczności ich obecności na trzeźwo. Ale inaczej wszystko wygląda, gdy nie pamiętasz, co to trzeźwość. Jak kojarzy ci się ona z jakąś chorobą, z jakimś wirusem depopulacji, czy z zakazaną warszawską piosenką podczas wojny. Wódka była ciepła, dziwnie ciepła, to rzadkie tutaj w Arktyce. Czyżby ktoś celowo ją ocieplił, abym to zauważył? Na szczęście jestem sam, więc to niemożliwe. To są znowu te pierdolone na dnie bez koła ratunkowego - rozsądku - urojenia. To tylko mokra i zimna paranoja samotności. Odkąd puściłem kota Aka:„Skarpeta”, na małej, topniejącej krze ku ostatniemu widzeniu z Ojcem Niebieskim lub, kurwa!, z osranym przez małpy pomnikiem - Charlesa Darwina, co do czego pewności nie miałem, jestem w tej bazie sam. Hmm… lub prawie sam, bo szaleństwo pustki interpersonalnych relacji, szaleństwo braku cipy, przybierało różne kontrowersyjne i konwersacyjne obrazy osób i rzeczy trzecich. Póki co, relacje rosły w siłę z małymi białymi myszkami, ale jestem pełen wiary i nadziei, że zrobi się tłoczniej, że zespół ożyje, wyrwany szaleństwu z gardła w okrzykach - „Odi profanum vulgus et areno” lub „De profundis clamavi” Któż zagrzał mi wódę? A może zwariowałem? Czy myszki nie dobierały się do mojego atomowego paliwa? Raczej zamek na klucz w pancernej szafie, jednym kantem wychylonej na zewnątrz stacji, co sprawiało efekt chłodniczy, uniemożliwia otwarcie bez klucza, ale te małe kurwiki są jak tajni agenci. Nie wiedziałem, ale zdołałem już do niepewności przywyknąć. Była jak wszawica w burdelu, nieopuszczała na krok. Chyba, że ta ponętna kobieta w czerwonej sukience, którą widziałem w Atenach dwadzieścia lat temu, wyszła mi ze snu? Ta trzydziestoletnia amatorka szkoły powszechnego gwałtu publicznego wywołanego impresją otoczenia, nie była z pierwszej łapanki, ona dobrze wiedziała, jak rozpalić żądzę i zgasić jak peta. Co noc mi się śniła w innej fryzurze i innym makijażu - ona była jak skrzynka na największą miłość, na miłość życia. Myślałem, że skoro białe myszki mogą wyskoczyć z bani, to dlaczego nie ona…? Już długo nie podważałem ich egzystencji; pulsu krwi i bicia małych serc, ani przekazu myśli pomiędzy nami. Czy kobieta w czerwonej sukience jest opodatkowana? Czy ma swoją niepodważalną i nieosiągalną cenę? Czy nie straciłem wszystkiego by tu być? Czy to nie wystarczy? Winiłem o to wódkę, tw cholera musiała być kiepska, wiem, bo sam ją robiłem, haha! Mimo to obraziłem się na nią, bo jej dobro mnie irytowało, niby daje paletę korzyści, ale ciągle sśie, wymaga uwagi i tańca jakby z mordoru, czyli w krokach coś pomiędzy Dance Macabre a Tango, a to mnie niszczyło, więc o 4 do 6 minut później polewałem, przełykałem bez rozkoszy ani salw honorowych, trzymałem butelkę przez szmatę, nie wymawiałem jej imienia ani nie patrzyłem w oczy. Moja strata była jej bólem. Implikowałem go jej immanentnie i transcendentalnie, wszystko po to, aby jej udowodnić, że to ja panuję nad nią i żeby czuła ból obrazy, tej zimnej ignorancji z mojej strony. Mimo to gdzieś  w głowie miałem nadzieję, że wóda zmięknie, jak zakładnik wieży szyfrów, gdzie między obiektem tortur a torturującym tworzy się jakaś więź. Jeden błysk w oku blady, niemy uśmiech i już relacje zmieniają wartość, jakby ulegając przebiegunowaniu. Prawda jest jednak taka, że ja i wóda jesteśmy starymi masochistami, co utrudniało dialektykę perswazji - z jednej strony, a z drugiej wspólne straty przeważały na jej niekorzyść. Powoli ginęła, co mnie przyjemnie pobolewało. Może to jest czas na porozumienie, ta jej psychologiczna gierka o przetrwanie wydaje się dążyć do mojego sukcesu. Zdziwilibyście się, co człowiek potrafi zrobić, jak jest nastawiony na przetrwanie.  W pewnym momencie każdy z obecnych tu w sali tortur magicznie osiągną swój cel. Tak sie przynajmniej wydaje, gdy nie liczysz krzyków, stępionych oczu od denaturatu, krzywych igieł i wytartych strzykawek po serum prawdy, kwasu z akumulatora i czasu na urabianiu bohatera podlegającego perswazji, to są jednak straty, a psychika dziecka ukryta, jak strach na wróble w buszu i ciemności podświadomości, w końcu zapłaczę. Podobno lepiej płakać na początku, na świeżo, wtedy to mniejszy upadek, a po kilku „akcjach” przestajesz już czuć, bo gdy tak odkładasz załamanie, to potem upadek może zabić. To wtedy nie tylko płacz a kołnierzyk - szubienica, zestaw żyletek Polsilver, most dla odweselonych z widokiem na krematorium itp. Tak mogłoby być w moim przypadku. Gdy wóda zmiękła czułem syndrom Sztokholmski. Te relacje - wierzyłem - nie pójdą na marne. Czekałem na akt I i scenę finalną, gdy lady in red wchodzi z butelką wódki za podwiązką. Nie musiała być duża. Wystarczy, że będzie ciepła. A szanowna pani w czerwonym, do kurwy nędzy, powie mi, że moją butelkę wódki zagrzała między udami. Myszki razem ze mną patrzyły w kierunku drzwi wejściowych w oczekiwaniu, że ona wejdzie. Nie przyszła.   Koniec części I pt. Dziewczyna w czerwonej sukience.   Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
    • babcia opowiadała mi  o takim miejscu gdzie pod kuchnią nigdy węgiel nie gaśnie i malując rodzinne strony farbami świętego Łukasza próbowała kształtować moją duszę dziś gdy coraz chłodniejsze mgły dotykają mnie szadzią na tle ciepłego błękitu dzierga na drutach obłoki    a ja w srebrze pajęczyn cicho przywołuję twarze  głosy  i zapach powietrza z Kamionki Strumiłowej  
    • Nie to nie bez łaski    Innym sypiesz tęgim groszem Mi figę stawiasz przed nosem Pal cię sześć  No i cześć  To oszustka szóstka jest   I czego to się zachciewa Pani jeszcze w pretensjach? Perfumy biżuteria? Nowe meble do sypialni I kominek mieć w bawialni?   Kominek marzył mi się zawsze A jakże    Nic takiego się nie stało  Zawsze wszystkiego było za mało    To takie smutne Że popołudnie nie przyniosło  Zmiany Choć ranek był pełen nadziei  Teraz wiem  Nic się nie zmieni   Nie to nie bez łaski  Pal cię sześć  No i cześć    Ta podróż kończy się  Szkoda tylko że w tym Miejscu   Nie masz racji Może szkoda Może wszystkim Lecz to nie powód do płaczu  Lecz do akceptacji 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...