Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

sionek

Użytkownicy
  • Postów

    150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez sionek

  1. Jak ktoś go dorwie żywego lub umarłego, niech mu przekaże, że tworzę antologię polskiego haiku z okresu drugiej pięciolatki XXI wieku, że mam napięty grafik, i że jak się spóźni ze swoimi utworami, może spokojnie zacząć pisać jisei (haiku śmierci). Pozdrawiam, Grzegorz
  2. Jasna, Nie kpij sobie, proszę, ze słowiańskiej tradycji zakąszania lub zapijania ;-) Nie widzisz, że oba utwory nie są o gaszeniu pragnienia wodą ognistą, tylko o świadomości (lub jej braku), że brak gaśnicy* rujnuje zdrowie? Bazyl prost od razu ma zamiar opuścić lokal, w którym takiej gaśnicy nie serwują, a ganges obserwuje na swoich rodakach efekty braku gaśnicy - szybsze zejście i pozostawienie niedokończonej literatury. *) gaśnica - zapitka, popitka Pozdrawiam, Grzegorz
  3. Już nie pamiętam ;-) Prawdopodobnie na podstawie zestawienia faktów, że nie zrozumiałeś utworu bazyla prosta i napisałeś utwór, który można zinterpretować wbrew Twoim, autora, intencjom, chciałem zasugerować tezę, że umiejętność czytania cudzych utworów jest przydatna przy pisaniu własnych utworów, a haiku w szczególności. Pozdrawiam, Grzegorz
  4. Nawet tytuł nie pasuje do tego forum. A co dopiero treść, że formę pominę moje inspiiro: chrapanie - niedopita połówka na stole Wbrew pozorom moje powyższe o tym samym jest. Ganges, Jesteś pewien, że utwór o lokalu nie spełniającym wymogów p.poż. i utwór o chrapiącej publice i o żonie próbującej swych sił w tańcu solo na stole, to utwory o tym samym? Pozdrawiam, Grzegorz
  5. No co Ty, furtka to coś , przez co widać, co jest za nią. Moje skarby trzymam ukryte przed oczami wścibskich: w zakurzonej skrzyni zamknięta na kłódkę rdza OK, wywaliłem "na" - Ty zastanów się nad wywaleniem "moich" Pozdrawiam, Grzegorz
  6. Śliwek się nie wyrzuca - same schodzą po pewnym czasie. Pozdrawiam, Grzegorz
  7. No cóż, widzę, że chcesz być tym, który gasi światło. Ostatnim, który napisze haiku o trzaskającym mrozie, epigonem czasów, gdy na zamarzniętym Bałtyku trzaskały baty woźniców sań, a w Japonii trzaskały garnki. Niestety, obecnie o smaku zamarzniętej stali trzepaka, o mrozach takich, że nawet gdy się oddychało przez szalik, to i tak smarki w nosie zamarzały, można tylko pogadać, mrużąc oczy, by nie widzieć ironicznych uśmieszków. Jak widzisz, nawet ja, urodzony w zimę stulecia 62/63 nie traktuję "twoich drzwi" jak drzwi do domu, tylko jako drzwi do niegarażowanego samochodu lub czegoś innego nieogrzewanego. A o drzwiach innych niż drzwi do domu lub pokoju raczej nie mówi się "moje drzwi" (drzwi samochodu, drzwi garażu, drzwi altanki). Ja przerzucam się na inne, cieplejsze tematy/klimaty. stara furtka -- zamknięta na kłódkę, na klucz, na rdzę Pozdrawiam, Grzegorz
  8. Boskie Kalosze, Nie wiem, jak tam z Twoim pożyciem, ale pogooglaj sobie frazy "zamarzł zamek" i "zmieniła zamki" oraz przeczytaj, jak suche, techniczne są opisy tych pierwszych, a jak nasycone emocjami są frazy zawierające to drugie. Człowiek, nawet wracający bardzo wcześnie, w okolicach świtu, niejednokrotnie ma problemy nie tylko z rozszyfrowaniem zamka, ale nawet z jego przytrzymaniem, by nie latał po całych drzwiach. Jakież to myśli kłębią się wtedy w jego skołatanej głowie? Jakież doznania tagrają jego umęczonym ciałem? Czy nie są one godne uwiecznienia w formie haiku/senryu? Choćby jako drugiej warstwy, równoległej do postawowej, czytelnej dla szczególnie doświadczonych przez życie? Pozdrawiam, Grzegorz
  9. A czy wyglądam na ludka z planety bez mrozu? W moim starym czterokołowcu mam tak zabezpieczone zamki, że dopiero po przyłożeniu palca z moimi odciskami palców zmieniają wzór na taki, który można otworzyć dołączonymi do auta kluczykami. Żadem Dziadek Mróz nie ma szans wejść do środka - im mocniej próbuje, tym mocniej zamykają się drzwi. Nie wspominając o innych zabezpieczeniach - akumulatorze, a nawet chrzczonym paliwie uniemożliwiającym grzesznikom kradzież samochodu na mrozie. Pozdrawiam, Grzegorz
  10. Boskie Kalosze, Spróbowałbym pokombinować z bardziej obrazowym, bardziej zmysłowym, a jednocześnie bardziej konkretnym fragmentem (pierwszy wers) Gdyby zamiast "jakiegoś-tam-dnia" był "jakiś-tam-mróz", bardziej czytelnie kojarzyłby się on wg mnie ze wzorem zamka (poprzez mróz/wzór na szybie). A jednocześnie bardziej przewrotnie, bo akurat nie o taki wzór chodzi. Kombinując z innej strony, np. "lodowaty dreszcz", można by osiągnąć efekt mrożący krew w żyłach nawet w upalny dzień (ktoś, kto miał drugie klucze do mojego domu, zmienił zamki). Sam "mroźny dzień" jako przede wszystkim opis warunków atmosferycznych jedynie potencjalnie niesie możliwość tego drugiego odczytu - wymaga stosunkowo mało prawdopodobnej koincydencji dwóch zdarzeń: mrozu i wymiany zamków. Jeśli więc również o możliwość takiego odczytu chodziło, zwiększenie prawdopodobieństwa zajścia zdarzenia (wyboru przez czytelnika jednego ze zdarzeń) jest wg mnie sposobem osiągnięcia tego celu. Pozdrawiam, Grzegorz
  11. Na pierwszy rzut oka nie grają mi dwie rzeczy: 1) po owadach (a już na pewno nie po mrówkach) nie widać, że oddychają - nawet ruch odwłoka znacznie większej od mrówki osy lub pszczoły jest tylko ruchem wspomagającym oddychanie przetchlinkami, nie mający nic wspólnego z oddechem w znaczeniu "tchnienia" - ruchu wydychanego powietrza. 2) bez określenia wyraźniejszych relacji pomiędzy obiema częściami utworu, szum oceanu jest nijak połączony z mrówką i stoi w sprzeczności z zupełną ciszą. Jeśli miałoby to być haiku, w rozumieniu haiku jakiego uczę pisać na forum.haiku.pl należałoby usunąć te wady, czyli na przykład opisać "zadyszkę" pszczoły, która usiadła na piasku plaży, nie mającej siły odlecieć, z zasugerowaniem, że właśnie przeleciała bez odpoczynku całe morze. Wtedy, próbując wsłuchać się w jej oddech (bez wprowadzania pojęcia ciszy), a słysząc szum morza otrzymałoby się paradoks podkreślający, jak wielki musiał to być dla niej wysiłek. Tylko że takimi haiku nie sypie się z rękawa, nawet dokładnie wiedząc, co się chce przekazać. To tyle, wzywają obowiązki na moim forum. Pozdrawiam, Grzegorz
  12. Toż przecież nie ze wszystkim, a z tym, co błędne - jak z dyfrakcją. Na początek wystarczy, że moje prowokacyjne niehaiku przestaniesz nazywać niezłym haiku ;-) Pozdrawiam, Grzegorz
  13. Nigdy nie przywołuję haiku Mistrzów, nie zapoznawszy się dogłębnie z oryginałem. Gdy tego nie robię, zawsze o tym uprzedzam. Wg mnie, Basho, nie znając zjawiska dyfrakcji, a wiedząc, że ciche odgłosy stają się słyszalne, gdy znikną tłumiące je hałasy, zadziwił się tą ciszą, która umożliwiła mu słyszenie dźwięków nawet przez skałę. Tak więc opisany przez Ciebie tok myślenia (absolutna cisza) jest zgodny z moim, jednak wg mnie nadal można napisać przekład tak, by nie sugerował on jakiejś przenośni, by był opisem wrażeń zmysłowych. I przypominam, że w przekładzie Miłosza nie ma nic o świdrowaniu w uszach ;-) Co do odkrywcy dyfrakcji - szukaj, może w przypadku wiedzy o falach będziesz musiał dokonać zwrotu o 180 stopni, dowiadując się, że Huygens nie tylko nie odkrył dyfrakcji, ale z początku w ogóle kwestionował istnienie tego zjawiska. Możliwe, że takiego zwrotu dokonasz kiedyś i w dziedzinie haiku ;-) Pozdrawiam, Grzegorz
  14. Chcesz trochę wiedzy? Proszę bardzo. Oto parę faktów (sprawdź je). W Europie zjawisko dyfrakcji okrył Grimaldi ok. 1660r. Basho napisał swoje haiku o głosie świerszcza 13 lipca 1689 r. Raczej nie wiedział o odkryciu Grimaldiego. Słysząc głos świerszcza i lokalizując go za skałą, uważał, że słyszy go dlatego, że jest aż tak cicho, że pomimo grubej warstwy skały, głos świerszcza przenika przez nią i dzięki braku zakłóceń da się go usłyszeć. W rzeczywistości, można słyszeć dźwieki, które lokalizujemy jako pochodzące zza przeszkody, a wcale przez nią nie przechodzące, tylko ulegające ugięciu (dyfrakcji) na jej krawędziach. Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z drążeniem skały - jest to raczej opis sytuacji, w której autor wyraża swoje zdziwienie, że pomimo grubej warstwy skały, udaje mu się słyszeć głos świerszcza. Autor domniemuje, że dźwięk przenika przez skałę. Gdyby był naukowcem i przeprowadził więcej obserwacji "odkryłby" dyfrakcję fal dźwiękowych. Co odkrywcze haiku Basho ma wspólnego z przekładem Miłosza lub z Twoim lub moim utworem? NIC. Haiku Basho jest haiku, przekład Miłosza jest dosłownym przekładem kiepskiego przekładu Luciena Stryka, a Twój i mój utwór są mizernym powielaniem kiepskiego wzorca. Gdyby Miłosz przetłumaczył na polski przekład Blyth'a, Twój utwór o trzepocie skrzydeł motyla nigdy by nie powstał. Pozdrawiam, Grzegorz PS. Parę linków z forum haiku: forum.haiku.pl/viewtopic.php?f=5&t=4914&p=21014#p21014 forum.haiku.pl/viewtopic.php?f=5&t=4557&p=18702#p18702 forum.haiku.pl/viewtopic.php?f=5&t=82&p=324#p324 forum.haiku.pl/viewtopic.php?haiku=976#p3260
  15. A mógłbyś mi wytłumaczyć, co jest odkrywczego w Twoim utworze o łopocie skrzydeł motyla lub w przekładzie Miłosza o terkocie konika polnego? Pozdrawiam, Grzegorz
  16. Czyli co? Jak Miłosz napisał o głosie świerszcza, a Ty o łopocie skrzydeł motyla, to ja idąc tym tropem w kierunku czegoś jeszcze łagodniejszego - oddechu mrówki nie mam już szans? Jak Miłosz napisał o świdrowaniu skały, Ty o jej kruszeniu, to ja idąc tym tropem napisawszy o czymś na jeszcze większą skalę, o wysadzaniu w powietrze całych gór, nie zrozumiałem Twoich intencji? To jak mam napisać haiku? Pozdrawiam, Grzegorz
  17. Nie wiedziałem, że oddychanie mrówek i wysadzanie gór w powietrze były już tematem haiku. Pozdrawiam, Grzegorz
  18. zupełna cisza oddech mrówki wysadza góry w powietrze Janowi Januszewskiemu dedykuję
  19. sionek

    ABC Haiku

    No teraz to mi ręce opadły aż do piwnicy. EOT - szkoda mojego czasu. Pozdrawiam, Grzegorz
  20. sionek

    ABC Haiku

    Gdy pokazywałem Panu błędy i tłumaczyłem, na czym one polegają, otrzymywałem od Pana komentarze, że moje uwagi są niemerytoryczne. Gdy pokazuję Panu błąd i pozwalam Panu samodzielnie go zrozumieć, nazywa to Pan szczeniackimi metodami. Jak mam Panu wytłumaczyć, że wcale mi nie zależy na tym, by zaraz po publikacji Pana wyboru haiku wylądował on w koszu, a podczas rozdawania nagród i wyróżnień na konkursach haiku szeptano za Pana plecami "To ten pan, któremu zapomniało się, co to są prawa autorskie"? Pozdrawiam, Grzegorz
  21. sionek

    ABC Haiku

    A kto mówi o klikaniu na link do poeci.com? Nie starczy tych parę słów podglądu tego, co kiedyś zaindeksowały google, by zrozumieć, dlaczego proszę Pana o to, by Pan nie popełniał tego samego błędu, który popełnił Pan publikując ten wybór na poeci.com? Pozdrawiam, Grzegorz
  22. sionek

    ABC Haiku

    Proszę tego nie robić. Pozdrawiam, Grzegorz ??? A to czemu? a to temu ;-) www.google.pl/search?source=ig&hl=pl&rlz=&=&q=%22Z+haiku+przez+wieki%22&btnG=Szukaj+w+Google&meta=lr%3D&aq=f&oq= Pozdrawiam, Grzegorz
  23. sionek

    ABC Haiku

    Proszę tego nie robić. Pozdrawiam, Grzegorz
  24. sionek

    ABC Haiku

    Panie Janie, Edukowanie innych wiąże się z odpowiedzialnością za każde słowo. Słownie każde. Nawet treści powtarzane przez innych setki, tysiące razy należy zweryfikować, zanim się pod nimi podpiszemy. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Nie wystarczy chcieć kogoś czegoś nauczyć - trzeba wczuć się czytelnika i domyślić się, co zrozumie on nie tylko z pojedynczych słów i zdań, ale i z całego kontekstu. Weźmy na przykład zdanie "Klasyczne haiku dotyczyło przyrody i dzieliło się na haiku o wiośnie, lecie, jesieni i zimie" Co z tego, że zdanie to wydaje się 99,9% czytelników prawdziwe, jeśli i ono, i dalszy kontekst wypowiedzi sugerują, że klasyczne haiku dotyczyło tylko przyrody, że dzieliło się tylko na wymienione cztery grupu haiku. A i to, i to jest fałszem. Polecam stronę: etext.virginia.edu/japanese/haiku/saijiki/full.html Nie trzeba zbyt długo szukać, by zauważyć "piątą" grupę haiku oraz przykłady klasycznych haiku, w których nie ma ani słowa o przyrodzie. Tego rodzaju poprawek/uściśleń wymaga tak znaczna część Pańskiego tekstu, że po ich uwzględnieniu końcowy tekst nie miałby zbyt dużo wspólnego z pierwowzorem. Nie każdy miłośnik haiku musi wiedzieć, kto to był Basho i znać różnice pomiędzy haiku, hokku, haikai no renga i tanka. Nie każdy miłośnik haiku musi z rękawa sypać genialnymi haiku. Każdy ma prawo stopniowo uczyć się tego. Nie przeszkadzajmy im w tym tworząc i rozprzestrzeniając teksty wyprowadzające ich na manowce - "primum non nocere". Też kończę naszą rozmowę. Życzę owocnych przemyśleń. Pozdrawiam, Grzegorz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...