Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dajecie się robić na prowokacje Hani K. jak dzieci. Już w Zetce pisałem, że to musi być stary użytkownik tego forum. Padł już zarzut, że to oyey. Tego gościa nie znałem, nie pamiętam, ale widzę, że styl wypowiedzi Hani K. jest taki sam jak styl wpowiedzi bufona_smerfa (co do którego też padł zarzut, że jest to oyey, a demaskatorem bufona_smerfa był Jordan).

Na koncie bufon_smerf nie dało się podziałać długo, bo odkryli mistyfikację, to teraz założył nowe konto: Hania K.

A dwa byki w komentarzach: "wieszczuw" oraz (miSZczoFskie) "klęcie" były napisane świadomie i celowo. Gość ma niezły ubaw. Szkoda tylko, że zamiast wykorzystać niewątpliwy potencjał na poprawę tego forum (np. poprzez merytoryczne komentarze), gość stara się za wszelką cenę coś zburzyć. A może taka prowokacja, jako że dość cwana, ma głębszy sens?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak powiesz, że "Kill Bill" nie był kiczowaty, to umrę ze śmiechu.

Inna sprawa, że kicz ten był świadomy i był w pewnym stopniu celem reżysera (zabawa konwencją, co pokazało się na dobre w "Death Proof").

Tak czy siak "Kill Bill" jest kiczowaty. I jest niezłym filmem (zwłaszcza jatka z "Obłędem 88" i animacja: wymiot).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem na tylu wątkach związanych z Panią Hanią, że nietrudno skonkludować - Pani Hania ma poważne problemy sama ze sobą;
zatem - Pani Hania nic nie czai z ironii, aluzji i żartów - to raczej osobliwy przypadek ograniczenia percepcji, bliski stanowi patologicznemu, czyli chorobowemu;
a zatem - dość używania sobie, Pani Hania i tak nie zrozumie;
zejdźcie wszyscy z tematu Hania i zajmijcie się proszę czymś bardziej obiecującym - tu jest constans, sytuacja patowa; trzeba miłosierdzia;
PROSZĘ;
J.S

AUTORCE WĄTKU;
w poezji nie ma (nie powinno być) słów przypadkowych, i czasami słowa uznane za przykre a nawet wulgarne spełniają określoną funkcję: artystyczną, emotywną, komunikacyjną;
JEŚLI poeta uzna że powinno się użyć takich słów to powinien;
w komentarzach sprawa jest bardziej złożona, ale wiem z życia, że czasami trzeba rzucić mięsem aby być usłyszanym, dla przebicia muru ignorancji warto sięgnąć po mocniejszą amunicję - na własne ryzyko;
puryzm językowy często prowadzi do obłudy;
J.S
Oczywiście...
ale jeśli autorka nie chce używać słów wulgarnych,
to i w komentarzach można zachować umiar, zwłaszcza że istnieje rozpiętość wieku
i inne okoliczności indywidualne dla każdego, o których tu się nie dyskutuje- np. miejsce w rodzinie... itp.- to mięsko tylko na obiad się rzuca na patelnię ;)))
tutaj nie studiujemy życiorysów, wieku, statusu społecznego ani innych uwarunkowań indywidualnych, bo nikt na to nie ma czasu, a ponadto jest to bez znaczenia dla ocen utworów

jeżeli uważasz, że ktoś przebiera miarę w wulgarności, masz opcję zgłoszenia naruszenia regulaminu i koniec

nie dorabiaj ideologii i innych pierdół
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tutaj nie studiujemy życiorysów, wieku, statusu społecznego ani innych uwarunkowań indywidualnych, bo nikt na to nie ma czasu, a ponadto jest to bez znaczenia dla ocen utworów

jeżeli uważasz, że ktoś przebiera miarę w wulgarności, masz opcję zgłoszenia naruszenia regulaminu i koniec

nie dorabiaj ideologii i innych pierdół
może chciałeś powiedzieć ... Pier Dół... ?
nie

to miała być gra słów? żart taki? hahahah

Mam na imię Wojtek.
Też mam 13 lat.
Opublikowano

Ten topic to chyba jeden wielki żart. Nie wierzę, że ktoś, kto uważa się za osobę wykształconą (po maturze choćby, a co tam) nie zna zasadności używania wulgaryzmów w poezji i nie potrafi wskazać ich funkcji.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Słowa "przykre" z natury swojej raczej nie są, przykrymi czyni je ich odbiór, więc jest to sprawa czytającego, adresata. Wulgaryzmy, bo o nie pewnie Ci chodzi, chociaż nie umiesz sprecyzować swojej myśli, wulgaryzmy wcale nie są niepoprawne czy przykre, są niekulturalne.

Ludzie są różni, nie rozumiem zupełnie czemu oczekujesz, że będą tacy jak Ty oraz że Twój język będzie jednocześnie ich językiem. Ty rozwadniasz się nad kwiatkami i innymi "duperelkami", mężczyźni są bardziej dosadni i to jest naturalne. Poezja.org nie jest zresztą portalem urzędowym ani oficjalnym, występujemy tu p r y w a t n i e i anonimowo. Można pozwolić sobie na nieco swobody i otwartość.

Dalej, posługiwanie się językiem na Twój sposób uniemożliwia np. napisanie poprawnego haiku, a to dlatego, że okraszasz je środkami stylistycznymi z epoki romantyzmu i zdrobnieniami, które są niepożądane. /Uczciwie przyznam, że spotkałam kilka Twoich zupełnie udanych haiku, jednak większość z nich wywołuje u mnie irytację, ponieważ uparcie popełniasz te same błędy./

Drugi przykład, to wiersze oddające klimat specyficznych grup, dla jakich wulgaryzmy są zwyczajnym językiem codziennym. I tu świetnie wyjaśniła to jaoxii. Takie grupy mogą stanowić większość w tym kraju... Wystarczy, że odkleisz się od komputera i wyjdziesz wieczorem na ulicę, sama się o tym przekonasz.

Obawiam się, że to co odbierasz u ludzi jako ograniczenie, mianowicie używanie "przykrych" słów, jest w gruncie rzeczy Twoim ograniczeniem - nie dopuszczasz do siebie bowiem faktu, że różnisz się od pozostałych i że jest to Twój problem.

I wierz mi, nieraz mam na myśli brzydkie słowo, czytając jakiś głupio roztkliwiony wiersz, gubiący wątek przyczynowo-skutkowy, z nielogicznymi wyrażeniami i rozciągniety, ku uciesze autora, jak guma od majtek daleko poza granice jego skromności. Czy to, że go nie opublikuję oznacza, że nie jestem przykra? :o)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie jesteśmy w urzędzie

i zrozum wreszcie, że jeżeli ty wklejasz swoje bezwartościowe literacko teksty do działu Z, to ty pierwsza naruszasz zasady i nie jojcz (nie wulgaryzm), że ktoś ci brzydko napisze, bo to ty pierwsza naruszasz tutejszy porządek (to, że nie jedyna nie jest żadnym usprawiedliwieniem), w związku z czym nie masz prawa się skarżyć

jak chcesz robić z siebie damę, to idź na bazar i pokręć nosem na niewychowane przekupki, a potem ochrzań dzieciaka w autobusie, że żuje gumę w obecności "osoby starszej"
Opublikowano

Choćby Marianna nie wiem jak się siliła, jej wiersze pozostaną czym są w rzeczywistości - kupami.
Jeżeli Marianna chce dbać o poprawny język, niech się po prostu nauczy pisać po polsku, szczególnie pod względem interpunkcji.

Opublikowano

przypomniał mi się kolega z podstawówki
co drugie słowo wstawiał "o kurwa!"
po głębszym zastanowieniu doszliśmy do wniosku że zastępowało mu to "eeeeee"
chrząknięcia i inne
jedno złe i drugie i nie ma znaczenia

a wulgaryzmów(osobiście wolę: brutalizmów) można używać z wdziękiem i bez

ale można
byle to uzasadnione było kontekstem

kupa - czy jest brutalizmem?

kupa fiołków - nie
kupa zwiędłych fiołków - tak

psia kupa pod moim oknem - tak
psia kupa pod oknem sąsiada - nie (to radość)

ja bym się zastanowił dlaczego pod moim kolejnym wierszem pojawia się takie wieloznaczne słowo!

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
    • Witam - super - lubię takie klimaty -                                                                    Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...