Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to wiem, ale o co chodzi, Andrzejwoi Ludwiczakowi? ;p kontynuacja myśli towjej?
pozatym jeszcze ktośby pomyślał jakieś dziwne rzeczy;p nie jajestem za klarownościa na.orgu ;p

dobranoc,
pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to wiem, ale o co chodzi, Andrzejwoi Ludwiczakowi? ;p kontynuacja myśli towjej?
pozatym jeszcze ktośby pomyślał jakieś dziwne rzeczy;p nie jajestem za klarownościa na.orgu ;p

dobranoc,
pozdr.

-uff, wyjaśniło się :))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wspaniały wiersz, z głębi duszy! Przy tem wyraz skromności autora samobiczującego się, ale to już nie brzmi szczerze, wszak pisał Poeta: "syn minie pismo, leczy wspomnisz wnuku...". Więncyj śmiałości Autorze! Publikuj, wal: pełną gębą, garściami siej swe słowo na ugorze ludzkiej obojętności. "Rwij Atlasa trzewia" - sumienia szarp na szarpie.
Darz bór!
pzdr. b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No cóż, idź gdzie Ci dobrze bywa,pa ;) ( Aczkolwiek wróć tu co czas jakiś bo fajnie się czyta coś napisał i pewnie fajnie się poczyta coś co znowu napiszesz ;) )

Pozdrawiam ;)

(ps. Mam wrażenie ,że podjęliśmy ten sam temat ;) )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



będą z tego jeszcze zyski. Zobaczysz ;p Sprzedam to sieci McDonalda i do każdego zestawu McWiesniaka będzie dodawane:

- Po proszę McWieśniaka
- Zestaw z "Królem Jaźni"
- tak, tak
- Może być sonet I
- Nie ten już mam wolałbym VIII
- frytki do tego....?

pozdr.

W MCSyfie nie czytają. Wciskają za to mozolnie frytki :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



będą z tego jeszcze zyski. Zobaczysz ;p Sprzedam to sieci McDonalda i do każdego zestawu McWiesniaka będzie dodawane:

- Po proszę McWieśniaka
- Zestaw z "Królem Jaźni"
- tak, tak
- Może być sonet I
- Nie ten już mam wolałbym VIII
- frytki do tego....?

pozdr.

W MCSyfie nie czytają. Wciskają za to mozolnie frytki :)))

nie czytają, nie czytają, to slogan sobie zrobią, parę cięć i prosze:

"Wdarłem się w środek frytek , rwąc Atlasa trzewia!" idelnie na chorągiewke z tym obrzydliwym M ;p


albo

McChicken
„Kurczaki ułożone w kształt kosmicznej panierki
Zdobne w sałtę – majonezem polane całe,
Z czego te kanapki robią, że tak pyszne?

Rozsądek
"Z nie-tutejszych mięs, których nikt by nie zmielił
Zlanych w potoki tłuszczów nieskończonych!
Bliźniaczy brzuch wzrosł na twym łonie!"


A tak ps. ostatnio chyba mieli jakieś kursy w Mcdonlaldzie, bo nie tylko frytki wciskają, ale ile razy cohdzę (na szcżęście nie często) zamiast kanpaki cały zestaw chcą wepchnąć ;p ;p ;p i ta twórcza dyskusja przy kasie ;p albo to czekanie ;p
Opublikowano

A coś Ty sam sobie tyle "kup" powpisywał? Nie ma już dla mnie miejsca ;)
Adolfie drogi - porzuć język romantyczny, skup się na rytmie, rymie, pisz na początek prosto, a zgrabnie. Jak już opanujesz tą chyba najtrudniejszą dziś sztukę - wtedy wzbijaj się ku niebiosom wzniosłości. Kuknij na wiersze Alicji Wysockiej, Beeni i Jacka Suchowicza -są to chyba najlepsze wzory jak pisać dzisiaj poezje rymowaną. Messalin zresztą też, ale to już trochę inna szkoła. A jak nie pisać to już doskonale wiesz.

Opublikowano

Coraz bardziej lubie Adolfa :P
Zwłaszcza za to samo-ukupianie i Mc Donalda( swoją drogą nie daleko mu do kupy ;)
a sam wiersz to szczyt tych archaiczno-romantycznych stylistyk w twoim wykonaniu,
czyli chyba najbardziej sążnisty( maturzystów prosimy o sprawdzenie w słownikach ;D) treściowo oraz najlepiej dopracowany.
Pzdr.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @EsKalisia Też tak mam - jak jest lato, chcę zimy i odwrotnie, jak zjem coś słodkiego, muszę kwaśne albo słone - trudno za sobą samą nadążyć :)
    • @andrew Ta scena na Kołobrzeskiej plaży – zimna, pusta, cicha – jest idealnym tłem dla tego momentu, gdy świat jeszcze nie ruszył, a ty możesz "zatrzymać myśli na wczoraj". Podoba mi się antropomorfizacja słońca, które "zastanawia się, czy warto wstawać" – to zabawne i czułe zarazem. A na zakończenie możesz wyciągnąć atu i zacząć dzień po swojemu. Spokojny, łagodny wiersz. Jak ten poranek. :)
    • Wiersz, który dotyka uniwersalnego doświadczenia wojny, jej wpływu na psychikę ludzką i nieusuwalnych śladów, jakie pozostawia.
    • Tam, gdzie fale Bałtyku biją o piaszczysty brzeg, a wiatr szumi w starych kniejach, żył niegdyś dumny lud Prusów. Choć mieczem i ogniem narzucono im władzę Zakonu Krzyżackiego, w sercach wciąż pozostawali wierni dawnym panom: Słońcu, Księżycowi i Ziemi. Najświętszym miejscem pruskich plemion, ukrytym przed wzrokiem najeźdźców, była świątynia w Romowe. To tam, w cieniu wiekowych drzew, rezydowali potężni bracia: Perkun – władca gromów i Ugnis – pan świętego ognia.   Pewnego dnia bogowie ci, chcąc sprawdzić wierność swego ludu, przybrali postać zwykłych wędrowców. Przemierzali pruskie ostępy, zaglądając do wiosek i świętych gajów. Perkun kroczył z podniesionym czołem i uśmiechem, widząc, że wiara przodków wciąż tli się w sercach ludu mimo krzyżackiego panowania. Ugnis jednak chmurzył się z każdym krokiem. Jego bystre oko dostrzegło, że w wielu gajach święte ogniska przygasły, a opieka nad żywiołem ognia zeszła na dalszy plan. W sercu boga zaczęła kiełkować zazdrość i uraza.   Tymczasem na ziemiach tych pojawił się nowy cień – komtur krzyżacki Mirabilis. Podstępny ten rycerz, władający z drewnianego zamku Lenceberg nad Zalewem Wiślanym, uknuł plan okrutny i krwawy. Rozesłał posłańców do najznamienitszych pruskich rodów, zapraszając wodzów i starszyznę na wielką ucztę. Obiecywał pokój i braterstwo, a zwabieni wizją końca walk, Prusowie przybyli tłumnie, nie przeczuwając zdrady.   Stoły ugięły się od jadła i napitków, a gwar rozmów wypełnił salę biesiadną. Lecz gdy uczta dobiegała końca, a umysły gości były już mętne od miodu i wina, Mirabilis wraz ze swoją świtą chyłkiem opuścił komnatę. Na jego znak ciężkie wrota zatrzasnęły się z hukiem, a rygle opadły. Po chwili pod drewniane ściany podłożono ogień. Gdy pierwsze płomienie zaczęły lizać ściany, a dym gryźć w oczy, Prusowie zrozumieli, że znaleźli się w śmiertelnej pułapce. W obliczu straszliwej śmierci, ich głosy zlały się w jeden potężny krzyk rozpaczy. Wznosili modły do potężnego Perkuna, błagając go o ratunek przed żarem, który trawił ich ciała.   Perkun, będąc wciąż w pobliżu, usłyszał wołanie swego ludu. Jego serce ścisnęło się z żalu, lecz nie miał władzy nad płomieniami. Zwrócił się więc do towarzysza: — Bracie Ugnisie! Powstrzymaj żarłoczne języki! Nie pozwól, by ten zdradziecki ogień strawił naszych wiernych! Lecz Ugnis, pamiętając zaniedbane paleniska w świętych gajach i słysząc, że konający wzywają tylko imienia Perkuna, odwrócił wzrok. Zazdrość o sławę brata, którą ten cieszył się nawet wśród dalekich Słowian, zaślepiła go. — Nie do mnie wołają, więc nie ja im pomogę — rzekł chłodno, pozwalając, by pożoga dokończyła dzieła zniszczenia.   Widząc nieugiętość brata, Perkun podjął błyskawiczną decyzję. Nie mógł ocalić ciał, które zamieniały się w popiół, lecz mógł ocalić to, co najcenniejsze. Zanim ostatnie tchnienie uszło z piersi Prusów, bóg gromu chwycił ich dusze i przeniósł je w pobliskie, potężne dęby. Drzewa, przyjmując w siebie cierpienie płonących ludzi, w jednej chwili zmieniły swój kształt. Ich pnie powykręcały się w agonii, a konary skurczyły, przypominając ramiona wzniesione w błagalnym geście.   Od tamtego strasznego dnia, żaden Prus nie ważył się podnieść siekiery na te sękate dęby. Wierzono, że drzewa te czują ból tak samo jak ludzie, a w ich wnętrzu wciąż żyją zaklęci przodkowie. Zniszczenie takiego dębu skazałoby duszę na wieczną, mściwą tułaczkę po świecie. I choć minęły wieki, a po zamku Lenceberg nie został nawet kamień, gdzieniegdzie na dawnych pruskich ziemiach wciąż stoją samotne, powykręcane dęby. Mają już ponad tysiąc lat i wciąż szumią dawną pieśń. Gdy mijasz takie drzewo, wstrzymaj krok i pochyl czoło. Pamiętaj, że nie są one naszą własnością. Należą wciąż do dusz, które przetrwały ogień zdrady.  
    • @Omagamoga czasami to świat jeździ nim popychany ręką depotów po piaskownicy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...