Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




-to prawie jak big brother i pokój zwierzeń (przypadkowo czerwony- jak w burdelu)

-prowokujesz -masz!


chuć

przyćmione światła
faceci skupieni polują

ja w żyłach mam żar

czerwone usta
szepcą cenę

pokój na górze
za zakrętem
sex za pieniądze
na bezdechu
do bezpamięci
życie jest piękne
dziwka jest piękna
jeszcze raz proszę
jestem w burdelu

testosteron


-monogamiczne samce zawsze mają na plecach wyrostki(plecy-taka metafora głowy, bywają duże te wyrostki , tak duże, że wstrzymywany jest ruch lotniczy)
-bawmy się Panowie!-> to do nurse
-maturę można zdawać w przyszłym roku ;) ->to do Jimmiego
Opublikowano

gentelman rozkoszuje się i milczy;
"skok w bok" oznacza zawsze znudzenie, a więc katastrofę dla każdej ze stron - to lepiej powiedzieć sobie adieu; w dobie "adidasa" takie "zabawy" kończą się tragedią;
Aniu - Aniu!
może współczesne pokolenie umie tak sobie deliberować na tematy intymne - moje strzegło tematu jak Medea Złotego Runa;
rozumiem, że spotkałaś swojego Jazona;
J.S

Opublikowano

jacku! ja sie tylko teoretycznie pytam i nie widzę w tym pytaniu nic złego. dyskutować można na każdy temat. ale osobiście uważam, że znudzenie, to nie grzech, zdarza się, zdrady też się zdarzają i gdyby ludzie o tym częściej rozmawiali przestali by traktowac partnerów jak własności (co wiąze sie z zazdrością przed zdradą) ja jestem wyznawcą "co ma być to będzie", i gdybym miała kogoś zdradzić to bym mu powiedziała, że mam taką ochotę i nie wiem co zrobić:) w obecnym miejscu i czasie ogólnie idea związku mnie nie przekonuje i nie pociąga:) i toleruje skoki w boki , ale w 100% tylko wtedy kiedy jest sie samemu;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


takie pytanie - jeśli jestem ZNUDZONY partnerką, to po kiego chuja z nią dalej jestem??

są rózne powody -znudzenia i postrzymywania związku. ty byś nie był, ja bym nie była, a milionyosób są.
Opublikowano

w takim razie co jest dla tych ludzi w tej zdradzie gorsze? to że ich zdradzono czy to że w takiej sytuacji już się nie da dłużej ukrywac że tkwią w niesatysfakcjonującym zwiazku bo są zbyt słabi żeby coś zmienić...
hmm, musze przeszukać literature - będę miał fajny temat na magisterke :D

Opublikowano

najlepszy seks ze swoim dobrze znanym.. I najbardziej bezpieczny :)

A poza tym po wypowiedzi poprzednika to się zastanawiam skąd się biorą te wieloletnie związki. Gdyby każdy znudzony robił tak jak Kazelot to być może nie byłoby nas na świecie.
Współczuję dziewczynom kolegi.
Moje zdanie jest takie, że jeśli się kogoś kocha to jest się w związku na dobre i na złe. Jeśli są jakieś problemy ( np. z seksem, ze zmianą trubu życia, ze zmęczeniem), jeśli jest nudno to się o tym rozmawia i ustala się co by tu zrobić, żeby nudno nie było, kwestia rozmowy i pewnych kompromisów.
Poza tym mówicie wciąż o nudzie. Nie zawsze to jest powodem zdrady. Czasem jeden z partnerów czuje się np. niezaspokojony, albo partnerzy mają bardzo różne temperamenty. To jest większy problem, a nie tam jakaś nuda, którą można zawsze zmienić w atrakcje.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no przecież przez net nie można seksu uprawiać, a pogadać można, więc...:)

poza tym, wracając do krowy, nie ważne ile mleka, ale jak długo się doić daje (nie poznaję się:o)
zdrówko
Jimmy

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...