Ewan McTeagle Opublikowano 2 Maja 2008 Autor Zgłoś Opublikowano 2 Maja 2008 stoisz na tle południka. tymczasem lub szeptem trzymasz mnie za ciemnymi okularami. w wyniosłości młodego lata jestem bezceremonialnie własny i już za bardzo spocony ponad kołnierzem by cię ogarnąć. mrużę oczy nie myję rąk w górskim potoku walczę z mięśniami na wyschniętym łóżku. ponieważ jestem niewymuszonym pardon. więc odejdź od okna i kolekcji płyt. niech kurz splata włosy a wiatr opada na drzewa. one nie znają ciężaru nie czują konwulsji owada na powierzchni wody. gdy myślę o ojcu zawsze jestem gotowy na pogrzeb przeniesienie lub parzystość materii. choćby najciszej zwyczajne niebo zwyczajna ziemia. zostaje pomiędzy bogiem a głową która płonie dla niezrównoważonych kobiet.
H.Lecter Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 Na razie to tylko nieuporządkowany potok słów,proponuję przeniesienie tekstu na warsztat.Pozdrawiam.
Jimmy_Jordan Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. To jest styl Ewana, nie ukrywam dla mnie prozaiczny bardziej, choć i liryka jest. Ewan, brachu, dobrze Cię znów widzieć, nie pisałeś nic tyle czasu... zajrzyj do starej ekipy. Co do wiersza to nie jest to twój naj, plasuje się nisko raczej, jest charakterystyczny ale chaotyczny zdrówko Jimmy
Milosz_Michalowski Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 Dzięki. Nie zniknąłem, tylko publikowałem pod nazwiskiem, gdyż dane Ewanowskiego konta mam na laptopie, z którego rzadko korzystam. Niemniej jestem. Dziękuję za komentarze i ośmielam zaproponować reedycję powyższego utworu. Pozostając otwartym na wszelkie uwagi. ----------------------------------------------------------------------------------------------- tymczasem lub szeptem trzymasz mnie za ciemnymi okularami. w wyniosłości słońca jestem bezceremonialnie własny. i za bardzo zmagam się z chwilą by cię odgadnąć. po dotyku nie myję rąk w górskim potoku lecz walczę z mięśniami na suchym łóżku. jestem niewymuszonym pardon zatłoczonych miejsc. więc odejdź od okna i moich płyt. gdzie kurz splata twoje włosy jeśli nie znają ciężaru przyzwyczajenia. ze mną nie poczują konwulsji owada na wodzie. wokół zbędnej filozofii znakomitych myśli nie trzeba mi papieru by rozmięknąć na deszczu. odkąd palce chwytają bezruch a oczy krzywe kąty. najciszej zwyczajne niczym igły bez ciała. zaszywam się w głębokich przemilczeniach.
Messalin_Nagietka Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 narazie się nie wczułem, jest coś ale jakbym odległe patrzył w przeszłość ale to wcale nie jest źle MN
Fanaberka Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 Początek pierwszej wersji lepszy. W zapisie drugiej wersji zaciera się ten fajny myk: "tymczasem lub szeptem". Nie podobają mi się ciemne okulary. "w wyniosłości słońca" też chyba gorzej niż "lata" Może tak:stoisz na tle południka. tymczasem lub szeptem trzymasz mnie. w wyniosłości lata jestem bezceremonialnie własny
Milosz_Michalowski Opublikowano 3 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 3 Maja 2008 Skorzystałem. Dziękuję Fanaberko:)
Espena_Sway Opublikowano 4 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 4 Maja 2008 witaj Miłoszu :) dla mnie wersja nr jeden z jednym ale, Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. bez ostatniego zdania, jakoś psuje mi klimat. poza tym, jak zwykle u Ciebie; bardzo opisowo, bardzo na tak pozdrawiam Karolcia :)
BARBARA_JANAS Opublikowano 4 Maja 2008 Zgłoś Opublikowano 4 Maja 2008 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Kolejna opowieść na forum. Bardzo plastyczne obrazowanie przestrzeni. Temat raczej mało orginalny, ale warto było pochylić oczy. Pozdrawiam
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się