Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tamtej jesieni na dworcu
znalazłem martwą kobietę

trzydzieści dwa lata
miasteczka jubilerów
aż po sznur splatany
na szyi i palcu serdecznym

nazwałem ją meredith
by była jak drżenie
plam na owocu

chciałem ją zanurzyć
w gorącej porcelanie
wybudować tu szafot
lub gabinet luster

przyjechali po nią
zdarli podkolanówki
rozpalili ogniska respiratorów
czyhając na echo deszczu

do dziś gdy słyszę
krzyk niemowląt
jest przez moment tak

jakby meredith zsuwała
czarną rękawiczkę

12.04.2007r.

Opublikowano

Hm. Wiersz, powiedziałbym, przyzwoity /choć pierwsze dwie linijki tego nie wróżą/.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale dalej jest już o wiele lepiej.

Wiersz ma klimat, i broni się moim zdaniem /pomimo stosunkowo ogranego motywu czyjejś śmierci/. Pointa smakuje mi najlepiej. Praktycznie, nie mam zarzutów.

Tyle ode mnie :] Proszę jeszcze poczekać, może ktoś mądrzejszy się trafi ;D

Pozdrawiam.
Opublikowano

Fajnie się czyta Twoje wiersze, mają klimat i zatrzymują, nie pozwalają czytelnikowi prześlizgnąć się po wierzchu. Czytam "aż po sznur splatany" i myślę o naszyjniku, dziwię się po co to słowo: "splątany", tylko zaburza melodię wiersza. I w tym momencie widzę warkocz, włosy zawijane wokół palca i szyi. I tak jest w każdym punkcie wiersza. Przyjemność odbioru, rozwijania własnej ścieżki interpretacyjnej. Super :-)

Opublikowano

Bardzo mi miło, kłaniam się nisko i polecam na przyszłość;). A Pani interpretacje, Fanaberko, ze sznurem i szyją bardzo mi się podobają, o to właśnie mi chodziło - o niekończący się ciąg wieloznaczności, choć przyznam, że moje odczytanie tego fragmentu byłoby mniej subtelne. Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Karolku, czytam Twój wiersz
z zaciekawieniem, podoba mi się
Twoje pisanie, jednak w tym tekście
usunęŁabym drugą zwrotkę - jakaś
nie tego mi się wydaje ;).
poza tym, dobrze, na +.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pozdrawiam serdecznie Karolcia :)
Opublikowano

Witaj Karolu:) Niebanalne połączenie liryzmu i śmierci. Moim zdaniem
próba zdecydowanie udana, choć faktycznie tekst rozkręca się powoli
(od stosunkowo łopatologicznego początku ku świetnej końcówce).
Rozumiem jednak, że bez takiego, a nie innego wprowadzenia trudno
by nam było przebić się z interpretacją - w tym sensie ograniczenie
się do dystychu jest też swoistym osiągnięciem:)

Pozdry:)

Opublikowano

Espenko, bardzo dziękuję. Ja wiem, że z tą drugą zwrotką jest nie do końca zgrabnie, metafora rozbudowała mi się jakoś za szeroko, ale pozwól, że jeszcze się chwilę nad tym zastanowię;).

Bartku, serdeczności i ogromne dzięki za odwiedziny. Kopę lat... Dziękuję Ci za opinię i kłaniam się tak nisko, jak tylko potrafię:).

Dziękuję, Kasiu. Ale proszę bez wahania krytykować, jeśli coś nie gra;).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ile ich celi Iwonie i nowi ile chcieli?    
    • @Simon Tracy  bo człowiek jest piękny. W nas jest wszystko- i wielkość i małość. Zdolni jesteśmy do najwznioślejszych czynów, i podłych
    • Jeśli myśl stała się słowem a ono zakiełkowało i przeistoczyło się w ciało, które pod wpływem złych duchów i omenów, zrodziło najgorszą z plag. Owoc grzechu - człowieka. Jego wszelkie upodlenia i niedoskonałości. Braki i ograniczenia. Zaściankowość i pychę. Nienawiść i podłość.   Alchemiczny wzorze,  czarnomagicznych rytuałów. Myślałeś, że Diabeł ukorzy się przed Tobą, strażnikiem bytów Miasta Umarłych i Ib. Namaści, Twoje skronie, laurem Edenu  i koroną z klejnotem boginii Isztar. Lecz tym razem pycha Cię zdradziła. Konałeś w szponach  zawezwanych olbrzymów. Złorzeczyłeś gdy wyrywano Ci członki i serce, na ołtarzu księżycowym. A ślepi bogowie, tańczyli wśród zamieci na szczycie góry. Ujrzałeś jedynie oczy tego, który pełza przez nieskończone korytarze eonów. Zasnąłeś w ramionach śmierci.   Obudziłeś się o 4:20 w swoim domu  w Nowej Anglii. Byłeś zlany potem i cały we krwi. Nie swojej.  Obok Ciebie spoczywało jej ciało w zwiewnej, letniej, nocnej koszuli barwy kremowobiałej. Teraz jednak szkarłat krwi,  zdobił jej piersi, brzuch i usta. Miecz z pieczęcią i imieniem strażnika do połowy klingi, spoczywał w jej sercu. Jej rozwarte szeroko, błękitne oczy, zwróciły się na Twoim obliczu. Trup przemówił,  głosem nieludzko zdeformowanym.     Idż luby drogą Królowej Potępionych, przekrocz w dniu przesilenia, północną bramę i oddaj cześć Tiamat. Zaprowadzi Cię ona do świątyni. Tam w odmętach starożytnych korytarzy odnajdziesz gniazdo Matki Tysiąca Młodych. Nakarm, koźlęta swą krwią i wyryj na piasku pieczęć tego, który wędruję na prastarym słońcu. Przeklnij, zaklęciem, duchy Pierwszych. Po siedmiokroć, wychwal imię Kutulu. I odbierz strażnikom pieczęci. Wtedy dopiero uciekaj w pełzający  w chaosie byt a flety i piszczałki zagłuszą Twe kroki i zmylą Ślepe Bóstwa ze szczytu śnieżnej góry. Tak oto przebudzi się święte miasto na dnie. Powrócą oni.   Ciało na powrót zamarło w sztywnym skurczu pośmiertnym. A ja w totalnym szoku i desperackim odruchu. Doczołgałem się po omacku do nóg, hebanowego biurka.  Ledwo wdrapałem się na oparcie krzesła i roztrzęsionymi rękoma otworzyłem księgę, oprawioną w za dobrze mi znaną skórę. Odnalazłem bez trudu stronę z zaklęciem pierwszej bramy. Usypałem szybko pieczęć z soli  wokół mojego krzesła. Już dużo spokojniej odłożyłem zawiniątko z solą na stół i sięgnąłem po mały, czarny sejf  stojący w rogu biurka. Wprowadziłem hasło  i wyciągnąłem z niego rewolwer. Spokojnie odwróciłem lufę w swoją stronę. Czułem podświadomie, że ona stoi nade mną i czeka na dogodny moment. Rzuciła się na mnie jak zwierzę i wbiła kłami w odsłonięta kołnierzem szyje. Wtedy rozległ się strzał. Szkarłat krwi, zabrudził stronnice, przeklętego dzieła, szalonego Araba. Lecz jedynie przez moment tkwiły na pergaminie nieruchomo. Pieczęć przyjęła i spiła całą ofiarę. Rytuał się dopełnił.    
    • @Berenika97  wojna to tysiące ofiar, nie bezimiennych. Każda z nich to imię, nazwisko, dramat. Piękny
    • @Berenika97  i historia może się powtórzyć @Berenika97 dziekuję @Simon Tracy, @Robert Witold Gorzkowski dziękuję
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...