Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Teksty słabe mają tego pecha, że jeden chuch i one upadają, dlatego jest w nie najprościej wbijać nóż krytyki, a dobrze się bawić przy histerycznych reakcjach ich autorów.
Kłopot jest natomiast z dojrzalszymi tekstami, i to z kilku powodów:
1) komentarz do takiego tekstu (w miarę szczegółowy) to od kilkunastu minut, czasem i godziny
2) taki wiersz zasługuje na coś więcej niż "podoba się", chociaż wg mnie i taka lapidarność lepsza niż nic
3) najgorsze jest to, że najlepsi Autorzy to najczęściej ludzie oczytani, inteligentni i co za tym idzie, świadomi tego, co robią/piszą. Dyskusja z takim Autorem wymaga naprawdę ciężkiej, wytężonej pracy, często sięgania po jakieś słowniki, ew. teksty źródłowe itp.

I reasumując - brak komentarzy wg mnie najbardziej bije w tych najlepszych, za to robi się śmietnisko tam, gdzie gniot (tutaj mea culpa) i nagle Lilianna ma 150 komentarzy do wiersza niegodnego ani jednego.
No, ale tak to wygląda - dlatego wg mnie "podoba się" powinno równie dobrze funkcjonować jako "kupa" - w końcu oznacza aprobatę i jakby nie patrzeć - podpis pod wierszem (sygnowany sygnaturką).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



trudno nie przyznać racji. nieraz zdarzyło mi się ślęczeć nad dobrym tekstem godzinę z różnymi pomocami, potem nie mając praktycznie sił na skomentowanie czegokolwiek. a i tak wiem, że do profesjonalności brakuje mi jeszcze kilometrów.

fakt - lepiej napisać 'kupa' bo Autor będzie chociaż wiedział, jaki jest stosunek do jego tekstu i być może zmusi go to do jakichkolwiek refleksji nad swoją działalnością poetycką.



zjawiska takie jak Lilianna, marianna ja czy Bartek Bartek były / są okropnie zatrważające. doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinienem panować nad sobą w momentach, kiedy czytam tekst takiej postaci. niestety nie jest to takie łatwe w praktyce, a potem dochodzi do kłótni, w której Autor danego utworu jest przekonany o swoich zdolnościach i nijak nie da się go przekonać do chociażby przetestowania jakiejkolwiek rady. osobników, o postawach takich, jakie przybrali chociażby wymienieni przeze mnie swobodnie powinno się ignorować.
Opublikowano

I tak wciąż na poezji lepiej niż na prozie, o dramacie nie wspominając. Wiadomo, że każdy woli przeczytać, co krótkie, od monitora w końcu bolą oczy. Na forum wróciłam jakieś niecałe 3 miesiące temu po 2-letniej nieobecności. O ile mnie pamięć nie myli, wtedy było znacznie lepiej. A teraz pustki takie, że nawet wklejanych tekstów mało, bo brak motywacji - po co wklejać, jak tylko 30 wyświetleń tekstu a komentarza ni chu chu. Więcej u prozaków debiutów (często też pomyłkowych, człowiek już cierpliwość traci, jak widzi wiersz wklejony przez debiutanta na proze zamiast na poezje i zastanawiać sie zaczynam, jak takiej osobie cokolwiek komentować skoro nawet ona czytać i rozumieć nie potrafi).

Popre kolegów, że nawet zwykłe "podoba sie" czasem wystarczy, bo jest jakiś ślad życia. chociaż osobiście jestem też za tym, że jeśli ma być krytyka, to konstruktywna, jak mi ktoś dowali że tekst jest beznadziejny, to ja też nie bardzo rozumiem, co mogę naprawić w kolejnych, dlaczego on jest kiepski, czego mu brakuje (może ułożymy jakieś pomocnicze pytania do odbioru tekstu;p)

I powtórzę, że przecież do cholery każdy ma jakieś wrażenia. Pamiętam, że jak przyszłam kilka lat temu na forum i dostałam z 6 pozytywnych komentarzy pod tekstem to mój monitor był świadkiem mojego mega zadowolenia, motywacji do dalszej twórczości, banan z gęby nie schodził mi przez cały dzień;p Ludzie, doceńcie wartość swoich komentarzy, wszak tu są żywi ludzie, niech to forum szarga emocjami:D;p

no i 13 minut pisałam ten komentarz;p

Opublikowano

jezeli podoba mi sie - pisze, jezeli jest mi tekst obojetny - nie pisze, jezeli mi sie nie podoba...nie pisze (zawyczaj). bo musialbym byc brutalny, a nie chce. za to czasem komentuje swoje wiersze, czyli co poeta "chcial powiedziec". I smiem twierdzić, że jezeli org ma kształcic i pomagac w rozwoju, piszący mogliby czasem cos "podjasnić" dla dobra swojego i ogolu;)

Moim ulubionym komentatorem jest Mr. Suicide - jezeli juz pisze to w formie pewnej analizy, ale jest co poczytac.

Opublikowano

Ja niestety nie mam czasu komentować tyle ile bym chciała i nic się nie da z tym zrobić, przynajmniej do czerwca:(((( myslę że każdy komentarz jest potzrebny, każdy cos wnosi, nie wazne czy jest długi czy krótki, mniej lub bardziej merytoryczny czy po prostu oznacza: 'byłem, czytałem" ( to też jest miłe, że ktoś przeczytał do końca...ja przy niektorych wierszach nie mogę dotrwac do pointy... ).
Moim zdaniem, brak komentarzy najbardziej bije w tych nieznanych nikomu, poczatkujacych na forum ( przechodzą niezauważone ) i oczywiście w tych piszących bardziej ambitną poezję. Pan Krzywak wyjasnił dlaczego - ja tylko napiszę że zgadzam się całkowicie.
Staram sie czasem pisać tam gdzie nikt jeszcze nie komentował - żeby wszyscy mieli szansę poznać opinię na temat swojego wiersza. To jest strasznie przykre jak czlowiek cos napisze a pod - pusto...

Rafale, jestem pewna, że wiek nie jest aż tak ważny. Jeśli masz natomiast jakieś wątpliwości co do tekstu, może zapytaj po prostu - zawsze ktoś ci odpowie. "Kto pyta, nie błądzi";)

Magnetowidzie, widzisz, myslę, że chodzi o to, żeby nie wykładać od razu kawy na ławę, żeby to wiersz mówił sam za siebie, a nie autor za wiersz; żeby też dać szansę każdemu na własną interpretację, bez sugerowania niczego przez poprzednich komentatorów. Mimo to i z drugiej strony, ja również chciałabym widzieć na forum więcej dyskusji na temat zawartości treściowej utworów, tzn. na temat tego, co poszczególne frazy oznaczają, co wnoszą pewne odniesienia, co autorowi udało się przekazać z tego, co chciał powiedzieć w wierszu, a czego nie. Nie wierzę żeby udawało mi się wyłapywać wystarczająco dobrze sens wielu wierszy. Dlatego też sadzę, że to mogłoby być zarówno dydaktyczne dla czytelników, jak też stanowić cenną informację dla autora. Niestety sama wcale tak nie robię. Może więc czas coś zmienić...
pzdr "zauczony" agusik ;p

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Teksty słabe mają tego pecha, że jeden chuch i one upadają, dlatego jest w nie najprościej wbijać nóż krytyki, a dobrze się bawić przy histerycznych reakcjach ich autorów.
Kłopot jest natomiast z dojrzalszymi tekstami, i to z kilku powodów:
1) komentarz do takiego tekstu (w miarę szczegółowy) to od kilkunastu minut, czasem i godziny
2) taki wiersz zasługuje na coś więcej niż "podoba się", chociaż wg mnie i taka lapidarność lepsza niż nic
3) najgorsze jest to, że najlepsi Autorzy to najczęściej ludzie oczytani, inteligentni i co za tym idzie, świadomi tego, co robią/piszą. Dyskusja z takim Autorem wymaga naprawdę ciężkiej, wytężonej pracy, często sięgania po jakieś słowniki, ew. teksty źródłowe itp.

I reasumując - brak komentarzy wg mnie najbardziej bije w tych najlepszych, za to robi się śmietnisko tam, gdzie gniot (tutaj mea culpa) i nagle Lilianna ma 150 komentarzy do wiersza niegodnego ani jednego.
No, ale tak to wygląda - dlatego wg mnie "podoba się" powinno równie dobrze funkcjonować jako "kupa" - w końcu oznacza aprobatę i jakby nie patrzeć - podpis pod wierszem (sygnowany sygnaturką).

Słusznie, ja już od dłuższego czasu siedzę na forum, moge powiedzieć że się zadomowiłam, ale trudno mi jest oceniać kogoś, bo nie za bardzo znam się na technice i tych wszystkich 'ekstrawagancjach", których używają, ci co znają się na poezji, poloniści itede,
Swoje wiersze piszę intuicyjnie, komentuję takoż, może mam trochę wyrobiony gust, widzę błędy, ale nie umiem się określić, więc pisze jak bym to ja zrobiła. Jedni przyjmują, inni się obrażają za wtrącanie się, więc piszę coś :):), bo to też oznaka że się kogoś czyta i nie lekceważy tego co napisał,
wiem że najgorsze jest lekceważenie,
pozdrawiam wszystkich primowokwietniowo
scmok

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...