Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

moja nieśmiertelność jest czysto ziemskim ruchem kolei
wydarzeń i pędzących wagonów brzechwy i gdyby nie
ręki ruch w kopcu planet żadna z gwiazd
nie zauważyłaby ziemi tak jakby kataklizm
pisany był nawet tym niepiśmiennym


jak każdy z korzeni dosięgam nieakceptacji i zmuszony
przebiśniegu czystym zamysłem drążę brud
gleby porosłej szczelnie zeszłoroczną trawą bez szansy
na źródło deszczu i słońca i jak wielu szukam
nowej twarzy odnajdując w dolinie cieni


zwyczajną śmierć bez glorii lecz piękną i spokojny
sen trwa w kamienicy każdej święty jerzy chce stanąć
do nierównej walki możliwie szybko zanim nadejdzie
potwór przezornie zaopatrzony w usta przedmiot pogrąży
jak zwyczajny harcownik armii której nie ma


widać tylko wielki pysk nicości

Opublikowano

Judyt, pierwsza ocena trafna, jednakże wiersz ma głębszy sens i odwołuje się do literatury (nie tylko brzechwy). A puenta i owszem pesymistyczna ponieważ odwołuje się do pewnej rzeczywistości (grupy osób).

Marianna, jestem bardziej za kompostowaniem zeszłorocznej trawy niż uwalnianu nadmiaru azotanów; a w wierszu trawa to symbol, ćwierć dolara temu kto odczyta ukryty sens wiersza. Pozdrawiam

Opublikowano

Dla mnie ten wiersz jest, jak niezły deser. Świetnie się czyta, a delikatnie wplecione rymy podwyższają jeszcze tę przyjemność. Tyle słodzenia.
Zanim dodam dziegciu, albo miodu poczytam jeszcze,
bo wyczuwam dobry tekst.
Acha - nicość też mi nie za bardzo...
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...