Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy znajdziesz tę muzykę
nad biebrzańską wodą
gdy napełni cię spokojem
już zostanie z tobą.

Taką nutą się rozleje
której nigdzie nie ma
rozkołysze uspokoi
eterycznie mgielna.

Jeśli z głosów tych wyłowisz
ten jeden jedyny
nasycony szmerem turzyc
wiatrem pośród trzciny
lot bekasów w górze zagra
aż się wzniesiesz z nimi
to choć w jednej tylko chwili
będziesz tchnieniem Ziemi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki, a pierożki smakowite - mniam, mniam!
Tak kombinuję - co jak mi wychodzi, następny w tym dziale, będzie z innej beczki.
Miło, że jesteś, że wpadłaś - cmoki!
baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zamierzałam, w tym dobrym znaczeniu: pan, który dba i docenia piękno natury.
"Moje"; w sensie - widzę to, czuję, podziwiam i będę dbał o to, bo to skarb.
Niestety, człowiek systematycznie niszczy Ziemię. Coraz mniej na niej takich miejsc.
Pozdrawiam, dziękuję za wyrażenie mysli -
baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja też, jak tylko będzie na tyle ciepło, żeby połazęgować -
na trochę, choć - na łono natury!
Najładniejszy czerwiec i dzień długi!
Pozdrawiam
- baba
Opublikowano

zupełnie coś innego chcąc zobaczyć
się mijam z tym pięknym utworem
i nie potrafię zmusić wyobraźni
do malowania myślą krajobrazu

wszystko gra
ale jakoś wiersz stoi obok
przepraszam
staję się chyba plastikowy


pochylam się
i więdnę

Opublikowano

Zgadzam się z Espeną i Wojtkiem. Ze względu na Pancolkowe zamiłowanie do 'sytuacyjnej' poezji. Ciężko mi obiektywnie ocenić ten wiersz, bo stylowo zapuszczam korzenie poetyckie w innych klimatach, ale doceniam urokliwość krajobrazu :)

Pancuś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wierzę, że jest to słuszna uwaga. Dziekuję.
Ten wiersz był dość długo w warsztacie, nie umiem go
poprawić, choćby należało. Popróbuję.
Pozdrawiam-
baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jesteś miły, Pancolku, ale mnie możesz zawsze napisać, co naprawdę sądzisz o wierszu.
Nie tylko miłe rzeczy.
Ja próbuję się usadzić w jakimś kształcie, chwytam się różnych form i tematów, jak to na początku. Chcę się nauczyć. Potem zobaczę (dzięki ocenie i opiniom innych) i może zacznę też, świadomie określone tworzyć. A może się okaże, że powinnam czytać, nie pisać, i to też będzie w moim pojęciu - w porządku.
Następny wiersz chcę wkleić tutaj - też z wasztatu - nieco inny: (tytuł: baba), to wtedy, zajrzyj też, proszę.
Dziękuję za obecność i uwagę.
-pozdr. - baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...