Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wystarczy nad ranem
okno szeroko otworzyć
dać płatkom śniegu
pohuśtać się na rzęsach

wystarczy wysypać garść ziaren
z wieczornych rozmów
dla wróbli
niech mają

wystarczy wyciągnąć ramiona
zagarnąć świat
otulić się szalem ze słońca
schować dłonie w chmurach

wystarczy zapomnieć na chwilę
o wczoraj jutrze dziś
zamknij oczy
czasu nie ma

Opublikowano

Pointa jakoś nie do końca mi leży (ale może się jeszcze uleży), w ogóle im dalej, tym mniej dla mnie, ale za to ten fragment jak najbardziej (zwłaszcza, że podobno wróble nam giną):

"wystarczy wysypać garść ziaren
z wieczornych rozmów
dla wróbli
niech mają"

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zgadzam się z Dominiką, im dalej, tym słabiej - pierwsze 2 zwrotki jeszcze w miarę ładnie, choć bardzo subtelnie,ale kobieco; a potem to słońce i chmury ( trochę zalatuje banałem ), no i brak odpowiedniej pointy na końcu rozczarowuje. Powtarzanie 'wystarczy' na początku każdej zwrotki - nie dla mnie. Tytuł też, moim skromnym, nic specjalnego - zastanowiłabym się następnym razem nad czymś mniej oczywistym.
Pozdrawiam ciepło! aga

Opublikowano

no tak, a ja codziennie, przed świtem rozkazuje słońcu: "wstań!"... i ono wschodzi... ale to już było ;).
w sumie to nic wielkiego, ale szturchnął bym go tu i ówdzie, żeby równiej płynął... i mam nadzieję, że za każdym następnym razem będzie lepiej. pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

puetna wygląda na jakąs pokemonową piosenkę ;-) Poprawić by pasowała do reszty i by była bardziej wyrazista.

wystarczy zapomnieć na chwilę
o wczoraj jutrze dziś
zamknij oczy
czasu nie ma


pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a może to spiesek ;-))))
w tropieniu spisków jestem dobry, czytaj:

"Każdego ranka miliony ludzi na świecie zasiadają do zdrowego
śniadania. Na stole królują płatki Kellogga do mleka i chleb
Grahama. John Harvey Kellogg, chirurg, specjalista od zdrowego
żywienia, dyrektor sanatoriów w Miami, oraz doktor Sylwester
Graham, którzy dostarczyli nam tych specjałów, przez długie lata
(koniec wieku XIX i początek XX) pracowali nad ich odpowiednią
recepturą. Dziś, zalewając płatki mlekiem czy smarując kromkę
ciemnego chleba lub grahamkę masłem, prawie nikt nie pamięta o
pierwotnym, leczniczym charakterze tych produktów. Obaj
uczeni zajmowali się wpływem odżywiania na popęd seksualny, a
chleb Grahama i płatki Kellogga stanowią triumfalne uwieńczenie
badań. Zadaniem tego rodzaju zdrowych śniadań było osłabianie
popędu seksualnego, głównie zaś ochrona dzieci i młodzieży przed
onanizowaniem się. Właściwe przeznaczenie tych powszechnie
znanych produktów tak się od nich oderwało, że Nowa
encyklopedia powszechna PWN, pisząc o pracach Kellogga, nie
zająknęła się nawet o wpływie pożywienia na osłabienie potencji i,
co za tym idzie, braku ochoty na masturbację. Doktor Graham
nie ma zaś w ogóle oddzielnego hasła, uzupełniamy więc te braki,
żeby każdy wiedział, czym grozi jedzenie dietetycznych śniadań."

prawda to czy spisek? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a może to spiesek ;-))))
w tropieniu spisków jestem dobry, czytaj:

"Każdego ranka miliony ludzi na świecie zasiadają do zdrowego
śniadania. Na stole królują płatki Kellogga do mleka i chleb
Grahama. John Harvey Kellogg, chirurg, specjalista od zdrowego
żywienia, dyrektor sanatoriów w Miami, oraz doktor Sylwester
Graham, którzy dostarczyli nam tych specjałów, przez długie lata
(koniec wieku XIX i początek XX) pracowali nad ich odpowiednią
recepturą. Dziś, zalewając płatki mlekiem czy smarując kromkę
ciemnego chleba lub grahamkę masłem, prawie nikt nie pamięta o
pierwotnym, leczniczym charakterze tych produktów. Obaj
uczeni zajmowali się wpływem odżywiania na popęd seksualny, a
chleb Grahama i płatki Kellogga stanowią triumfalne uwieńczenie
badań. Zadaniem tego rodzaju zdrowych śniadań było osłabianie
popędu seksualnego, głównie zaś ochrona dzieci i młodzieży przed
onanizowaniem się. Właściwe przeznaczenie tych powszechnie
znanych produktów tak się od nich oderwało, że Nowa
encyklopedia powszechna PWN, pisząc o pracach Kellogga, nie
zająknęła się nawet o wpływie pożywienia na osłabienie potencji i,
co za tym idzie, braku ochoty na masturbację. Doktor Graham
nie ma zaś w ogóle oddzielnego hasła, uzupełniamy więc te braki,
żeby każdy wiedział, czym grozi jedzenie dietetycznych śniadań."

prawda to czy spisek? :)

hmmm... odopwiem pytaniem: ale czyj? ;-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jak to czyj? złych ludzi??
sam widzisz: tekst który wkleiłem traktuje o wierszu - są płatki jest garść ziarna (z ktorego robi sie grahamki)
są w końcu dłonie używane w specyficzny sposob i zamykanie oczu w stanie w ktorym czas nie płynie -
i jak tu nie węszyć spisku? :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...