Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zarzucił wędką, przypiął
w tak sędziwym wieku łowi tylko z brzegu
a woda jest spokojna, jakby ucichła dziś dla niego
dlatego mięknie przestrzeń, otwiera się powietrze
głodnym ptactwem iskrzy, lasem dyszy

i można zobaczyć łączenie wymiarów
tu, za ścianą wiatru jest taka granica
do której się dochodzi tylko w krańcach życia
- trzymać ziemię w ręku jak kawałek skóry

te szepty, zaczepki, ciche nawołania
na przykład w cieniu deszczu wyciągnięte dłonie
lub w wietrznym pędzie pola mrugające oczy, nad ranem
drzazgi słońca w stare serce wbijane

i tylko wiosną, na chwilę obudzić się ze snu
tego, którym właśnie życie się wydaje
wychodzić na skraj lasu, na łąkę pełną dusz
odczuwać jak pulsuje ten nowy organizm

zaciąga wędkę, wstaje
patrzy w oczy rybie milczącej jak Bóg
przez całe życie wierzył, że On tam musi być
i teraz w świetle słońca ryba się zapala

jej błysk
jest jak nagły z pogranicza krzyk
gdzieś tam w oddali wyglądają dzikie sarny
stanął lis, obejrzał się, umilkły łabędzie
smuga światła tnie jezioro, las
na końcu ciało

Opublikowano

Kolejny dobry wiersz

Pełna życiowej dojrzałości zaduma, spokój wewnętrzny nad minionym...
- w zasadzie p.l. nie ma sobie nic do zarzucenia, nawet przed Bogiem.
Wyczuwalne jednak poczucie jakiegoś niedosytu, i jednak mimo wszystko, niepewności.

Justius

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


On chyba był w warsztacie?...
Bardzo pieknie autor umie patrzeć na świat. Mnie się bardziej podoba, gdy improwizuje, bez wiązania wiersza w rymy (współbrzmienia), które, czasami, są nieudane np. granica - życia (zresztą są nieregularnie rozłożone, a w tym przypadku niepotrzebnie rym eksponuje znaczenie wyrazów, które nie wnosi odkrywczej myśli, lecz powiela starą prawdę).
Wiec wolałbym wiersz rozluźniony, skaczący, ale też zatrzymujący sie przed zbyt duzym "gadaniem" (np. ta wyliczanka zwierzyńca na końcu mogłaby byc tylko zasygnalizowana).
Ale - mimo tych zastrzeżeń - piękny kawałek poezji. Gratulacje.
pzdr. b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...