Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w tej łzawej historyjce:
powiew ognia
niezapowiedziany na drugie śniadanie
ogromne spustoszenie, jakie (?)
dokonało się
w rezerwacie obsesji pensjonariuszy kamienicy.
dopadło
mój wątły umysł i mieszczańskie maniery, i
wielkie celebrowanie
każdej chwili rozkosznego remeku -: całowanie...


mas krytycznych twych rudych włosów; przekroczyłem dopuszczalne normy -


dokąd rozniesie zarazę? ten żrący przenikliwy refleks
oślepiający łysinkę. ich świat odbija się w rzece jak rzeka
przyjmuje gówno. zakola haftują landszafcik. cisza, cisza...
kopuluje z milczeniem.

zapisuję na marginesie – a weź się jeb sam!o!

Opublikowano

'powiew ognia
niezapowiedziany na drugie śniadanie'
tego to ja nie rozumiem [>nie rozumiem po co to] a 'powiew ognia' to mnie źle na początek nastraja. dalej to już Sporo_Ciekawiej i chociaż tak poszczególne fragmenty mocno 'rozbiegane' to się całość mi się przy dobrej woli składnie układa.

Opublikowano

inny tekst. zupełnie inny od Twoich poprzednich. może to przez formę odnoszę
takie wrażenie ? jakkolwiek wydaję mi sie, że wymaga on jeszcze dopracowania.


w tej łzawej historyjce
powiew ognia
niezapowiedziany na drugie śniadanie i
ogromne spustoszenie
dokonało się
w rezerwacie obsesji pensjonariuszy kamienicy
dopadło
mój wątły umysł i mieszczańskie maniery
wielkie celebrowanie
każdej chwili rozkosznego remeku - całowanie


mas krytycznych rudych włosów
przekroczyłem dopuszczalne normy -


dokąd rozniesie zarazę żrący przenikliwy refleks
oślepiający łysinkę
ich świat odbija się w rzece jak rzeka
przyjmuje gówno
zakola haftują landszafcik cisza cisza
kopuluje z milczeniem

zapisuję na marginesie – a weź się jeb sam! o!


co prawda nie wiele zmieniłem, ale w moim odczuciu wiersz nabrał nieco estetyki.
mnie się on raczej podoba.

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Zanim zacznę: Gdybym był pełnoletni, głosowałbym bym na PiS.

Jeśli ktokolwiek jeszcze to czyta, dziękuję.

Komentarze do sytuacji politycznej odbieramy silnie subiektywnie, a zatem ten wiersz zawsze będzie wzbudzał jakieś emocje, pod warunkiem, że zostanie oczywiście zrozumiany. Jedni Cię pokochają (no bo Tusk kocha wszystkich), inni zrażą sie choćby "kopulacją" (nie przystoi wszakże, Panie), a pozostali być może zrozumieją w pełni, poznając na swój sposób głęboką istotę. Ja jej tu nie przywołam, bo może nie pojąłem wbrew swym pozorom. Na pewno nie pokochałem ;), odruchu wymiotnego także nie mam. Teoretycznie zostaje jedno...

Pytanie: ciocia występuje jako członek rodziny czy też jako ciocia od "cioty", czy może jedno i drugie?

Pozdrawiam.

PS Oczywiście równie dobrze mógłby to być prześmiewczy wiersz o ludziach innych obozów. To się chyba zmienia równie często jak dowcipy polityczne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • znaleźć w lesie wyjątkowo duży, najlepiej omszały kamień. i ustawiać pod nim znicze. w imię pustki, na znak pamięci o Niedomyślonym Do Końca. niech absolutnie nie zrodzi się z tego kult, nie będzie jak w filmie Motór, fabuła małego szaleństwa – w żadnej mierze komediowa, pseudopomnik czy pseudogrób, wotywny, totemowy kamulec nie stanie się celem pielgrzymek wyznawców niedoreligii, która rozleje się po kraju, świecie. chodzi o głazisko przeładowane nieistniejącym znaczeniem, aż kipiące od udawanej mistyki, pełne tętnienia juchy w żyłach niezaproszonych gości, niewywołanych duchów. o wabienie spadających gwiazd, o zgrabione palcami z powietrza Nic i Nic, nadanie im spoistego kształtu. nie pomyśl, że chodzi mi o potrzebę religijności, ja, ateusz od piętnastego roku życia nagle poczułem tęsknotę do wysławiania mrzończadełek, czczenia ludzików z fal mózgowych. bardziej o wydrwienie tego. zanurzenie dłoni w bezsensach, odleglinach. uśmiechnij się widząc świeczuszki z dyskontu zapalane o północy w środku lasu. pomyśl, że zaraz coś wybiegnie z mroku i... nie, nie zaatakuje nas. przeciwnie – da się pożreć.  
    • @Leszczym  Moja Babcia słuchała To ostatnia niedziela Mieczysława Fogga, ta piosenka powstała na bazie Gloomy Sunday, śpiewała ja mała Norweżka, a oryginalnie piosenka została napisana przez dwóch Węgrów i była zakazaną, ze względu na to, że ludzie, słuchając jej popełniali samobójstwa, to tak na marginesie ku ścisłości. Wzmianka o babci sympatyczna.:)    
    • Słońce przelewa się przez miasto wrzącym bulgotem, jak przez rurki i retorty w laboratorium chemika. Zmęczenie przedpołudniowym spacerem kieruje mnie w stronę pobliskiego przystanku. W szparze między rozgrzanymi lipcowym upałem chodnikowymi płytami dostrzegam drobne źdźbło trawy. Przykucam ostrożnie, by przyjrzeć się mu bliżej. Jego zieleń ulotniła się już, brzegi pożółkły, kwiatostan pochylił w niemej prośbie. Ten widok porusza mnie dogłębnie, jakby źdźbło wyrosło wśród moich własnych wewnętrznych spękań. Niepozorne, lecz cierpliwe, kruche, lecz oznaczające życie.   Dam ci łąkę, pełną szelestów, zapachów, brzęczenia trzmieli i wonnych podmuchów wiatru. Dam ci strumień, w którego wodach ochłodzisz swoje odbicie. Dam ci śpiew ptaków ze wszystkich krajów świata. Tęczę. Może wiersz napiszę. Chcesz?   Ale źdźbło nie odpowiada mi na żadne z pytań, tylko jeszcze niżej skłania swoją kędzierzawą wiechę ku ziemi. Zauważam nieopodal kurtynę wodną. Podchodzę do niej, i przykładam złożone w miseczkę dłonie do jednej z dysz. Stoję w zimnym, perlistym oparze, moja koszulka nasiąka wilgocią. Obserwuję powoli osiadającą się na skórze mgiełkę; miseczka po kilku chwilach wypełnia się niewielką ilością wody. Wracam do mojego źdźbła, podlewam. Woda błyskawicznie przecieka w szczelinę chodnika. Po drżącej łodydze spływa jedna spora kropla, w której błyszczy zniekształcona miniatura miejskiej ulicy. Moja twarz również jest mokra.
    • @huzarc @huzarc  Dziękuję serdecznie za opinię!   Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć — zależało mi na wprowadzeniu lekkiej groteski poprzez element alienizacji. Białe wiersze o mrocznej, skłaniającej do refleksji tematyce to zdecydowanie moja stylistyka.
    • @Gosława Z akcentem może na był :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...