Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ta pustynia jest śmiercią
usypaną z rodzinnych
ziarenek piasku

prażeni słońcem co
przyświeca nieczuciem

pielęgnujemy swoje trawniki
lśniąc w nieczuciu odbija-ją
poszarpane spodnie listonoszy
krzycząc
won! już na wstępie

won! już na wstępie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




np: Banany, bambusy, bakoliki, kaszubiańskie dzwoneczki, i inne, interpersonalne bzdeciki, jakie się czyta w tych niemcieckich zastajach - a, proszę już nie piętrzyć słowa "ciekawe, cos więcej", bo mi sie nie chce odpowiadać, a muszę, mój autorytet nie pozwala nie

serdeczności.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




np: Banany, bambusy, bakoliki, kaszubiańskie dzwoneczki, i inne, interpersonalne bzdeciki, jakie się czyta w tych niemcieckich zastajach - a, proszę już nie piętrzyć słowa "ciekawe, cos więcej", bo mi sie nie chce odpowiadać, a muszę, mój autorytet nie pozwala nie

serdeczności.
A do tego jajaki, jak tu:
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=67074 :)
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




np: Banany, bambusy, bakoliki, kaszubiańskie dzwoneczki, i inne, interpersonalne bzdeciki, jakie się czyta w tych niemcieckich zastajach - a, proszę już nie piętrzyć słowa "ciekawe, cos więcej", bo mi sie nie chce odpowiadać, a muszę, mój autorytet nie pozwala nie

serdeczności.
A do tego jajaki, jak tu:
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=67074 :)
Pozdrawiam


no niestety, to dawne dzieje, rzeczywiście trochę w tym wątku przesadziłem, ale to ze pan pogrzebie, nie oznacza że musi pan dalej.

serde.efe
Opublikowano

Witam.

Ja krótko: tytuł zapowiada coś więcej, więcej żartu, może ironii, w tekście nic takiego nie wyłapuję, a w każdym razie nie wyłapuję czegoś takiego z oczywistością. Może jest to bardziej ukryte, nie wiem.

Trudno jest mi się wypowiadać, bo mam mieszane uczucia, ale napiszę, co mi się nie podoba, zrobisz z tym, co zechcesz.

Słońce przyświecające nieczuciem - ta metafora na duże NIE, choć to kwestia gustu. Może poszukać lepiej jakiegoś pozytywnego słowa też w znaczeniu ujemnym (Boże, jak to brzmi). Chodzi o to, żeby nie było tej negacji "NIEczuciem", ale po prostu. Bo to jakoś kłóci mi się z przyświecaniem, które jest pozytywne. No, ale to takie moje.

Końcówka - dwukrotnie powtórzony cały wers, źle. Nie powinieneś kończyć w taki posób. Za drugim razem powinieneś napisać samo "won!", bo "na wstępie" przyjęliśmy za pierwszym razem. Tu lapidarne "won" jest bardziej ekspresywne. Nie widzę w ogóle powodu, dla którego zdecydowałeś się powtórzyć cały wers.

Pozdrawiam.

EDYCJA: chyba że to powtórzenie symbolizuje zaciętą płytę gramofonową. Ale czy było coś o niej w tekście? ;-)

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Norwid też powtarzał całe wersy na końcu, tylko nie pamiętam dokładnie, gdzie. to porównanie do zaciętej płyty gramofonowej jest po prostu: ŚMIESZNE. niezły kawalarz z Ciebie, Amecoś. pozdrawiam;)
ps. kawałek mi się podoba. nie mam zarzutów.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nadal czytam twoją poezję, bólem i krwią pisaną, cieczą boską ociekającą, błagającą o to wybawienie.   Widzę ją w ścianach twojego domu, zapieczętowanych mym cierpieniem, rozlaną między wierszami twojej pie*dolonej dzielnicy — wciąż gdzieś tam obecną.   Ale teraz, gdy obserwuję ją w snach, przestała do mnie przemawiać, a ja stale zastanawiam się, jak udało mi się tego dokonać.   Czasem szept słyszę: „Przestań żyć przeszłością, to już nie jesteś ty.”   Lecz gdy staram się tutaj zakotwiczyć, gasnę szybciej od śmierci świetlików podczas wrześniowego świtu.
    • Pamiętam jedynie ciemny tunel bez widocznego śladu wylotu. Nie szemrzał w nim żaden dzwięk. Nie błądziły po pokrytych, solnymi i wapiennymi śladami, ogniki nawet najtruchlejszych, zdawkowych, świetlnych iskier. Moje stopy. Nie czuły już ziemi pod sobą. Zmysły stały się energią a umysł kroniką wiecznej wędrówki, nieskończonych wszechświatów. Anioły w pięknych, karmazynowych żupanach, zapiętych na srebrne guzy. Narzutki ich z purpurowego sukna, podbite złotogłowiem i rysiem. A kontusze osmańskie, szyte srebrną strugą nici, lśniły w ciemności tak jak i kamienne, rubinowe oczęta pasów, wokół postawnych bioder. Cholewy podkute, wybijały takt ostatnich oddechów, rażonej starczą chorobą piersi. Prowadzili mnie do ostatecznego potępienia, tam gdzie dytko mówi dobranoc. Podtrzymywali pod ramiona mą duszę umęczoną, skarlałą. Oblicze suchotnicze o bladej, suchej i pooranej bliznami czasu skórze. Wątłej, bez krwi, która się w oczach spękanych zebrała. Nie było tam nawet śladu, zbawczego, żywego przeciągu. Wiatr jak ja. Był cichy i martwy. Lecz kilka razy poczułem delikatny zapach. Przypominał woń świeżo skąpanej w ulewie letniej, ziemi cmentarnej. Lekką woń zaawansowanego rozkładu. Mdłą i drażniącą. Nuty drewna zleżałego od dawna w ciszy marmurowych grobowców. Spękanego i zbutwiałego. Mokrego od krwi, czarnej, przeklętej na wieki. Anioły przystanęły i zapaliły ogarki świec i wręczyły mi je wraz ze złotym chrestem. Po czym jeden z nich przystanął naprzeciw mego oblicza i błogosławił mi tymi słowy. Jam jest Bóg Twój i Twoja wola. Pan Twój i narodów świata, Samodzierżca i Car niebiosów. Ja Mistrz aniołów i świętych, błogosławię Ci w godzinie odejścia. Teraz i zawsze i na wieki wieków. Anioł namaścił mnie świętym olejem żywicznym i wypowiedział te słowa w godzinie męki i sądu, Przez wyższe prawo zostałeś wyklęty i wysłany w ogień wieczny. Idż bez lęku boże dziecię, w pokutny płomień oczyszczenia. Skinął dłonią a po chwili z najbliższej ściany tunelu odsunął się kamień nagrobny i odsłonił wejście do grobowca. Niech Twoje ciało w proch się na powrót obróci, lecz nie lękaj się bo Pan Twój nie zapomni o Tobie i wskrzesi Cię w dniu sądu. Pójdż duszo wygnana na mękę i wychwalaj imię Pana swego. Nastąpiłem ledwie za próg a kamień z głośnym chrzęstem zatrzasnął przejście do świata żywych za mną. W tym samym czasie płonące dotąd jasnym światłem świece, pozostawione u wezgłowia łoża śmierci. Zgasły nagle nie dopalając się nawet do połowy. Śmierć zarzuciła na powrót kaptur na swe oblicze i wyszła cicho z alkowy, zamykając za sobą drzwi.
    • @violettaUroczo, radośnie, namiętnie. Dobry wiersz.  Pozdrawiam serdecznie. 
    • @Tectosmith dziękuję za odwiedziny:)
    • @violettaKrótki, ale bardzo piękny i poetycki obraz.  Pozdrawiam serdecznie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...