Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kurz i stęchlizna. Na piecu
z garnka wychodzą mieszkańcy
i po kolei czyszczą nogi.

Już nic więcej nie chce, patrzy w sufit.
Ma siedemdziesiąt lat, kości w głowie
i mięso na talerzu.

Przez okno rozpływają się latarnie, a
z dachu spada sopel i rozbija
głowę młodej kobiecie z sąsiedztwa.

Miało być głośno, na każdej stacji,
w łóżkach. Zawsze i wszędzie
na wysokim poziomie.

Po kolacji szeroko otwiera usta.

Opublikowano

poezja współczesna zmierza w kierunku lapidarności lakoniczności więc idąc za ciosem podrzucę moje spostrzeżenia i utnę co nieco zbędności dla nazwijmy to poprawy jakości(oczywiście mojej subiektywnej)


Kurz i stęchlizna. Na piecu
z garnka wychodzą ==> mieszkańców nożyczkami ciach
i po kolei czyszczą nogi.

Już nic więcej nie chce, patrzy w sufit.
Ma siedemdziesiąt lat, kości w głowie==>siedemdziesiąt bym zastąpił
i mięso na talerzu. innym słowem wyrażającym sędziwość

Przez okno rozpływają się latarnie, a
z dachu spada sopel i rozbija
głowę młodej z sąsiedztwa. ==> kobietę scyzorykiem ciach

Miało być głośno, na każdej stacji,
w łóżkach. Zawsze i wszędzie ==> coś bym tu zrobił z tą przerzutnią bo jakoś
na wysokim poziomie. dziwnie mi się to śpiewa

Po kolacji szeroko otwiera usta



generalnie tekst w którego trza się wgryźć, niczym siedemdziesięcioletnia szczęka w mięso na talerzu(-:

pozdrawiam

Opublikowano

Ciekawy wierszyk....ja go odczułem jako coś, co mnie czeka w przyszłości. Starość jest trochę podobna do dzieciństwa. Małe dzieci też są często bezbronne wobec otaczającego go świata jak starzy ludzie. Z tą różnicą, że ....małe dzieci są jednak więcej kochane. Pozdrawiam.

Opublikowano

Jestem Ci Espeno winien kilka przychylnych komentarzy...lecz nie tym razem:) Podoba mi się sam obrazek, który chciałaś tu przedstawić. Jednak wykonanie już nie bardzo.
"kości w głowie
i mięso na talerzu."

To jest świetne, mocne i pomysłowe. A zarazem proste. Reszta jednak trochę przekombinowana i jak na mój gust zbyt na siłę, jakby krzyczało "uwaga!"

Dla mnie mogłabyś zakończyć na wersie, który wcześniej przytoczyłem. Jeśli jednak zamierzasz pozostawić wiersz w jako tako niezmienionej formie, moim zdaniem dobrze byłoby usunąć empatyczne, dookreślacze, że się tak wyrażę, czyli; Już nic więcej nie chce.

Powinnaś ograniczyć swoją rolę do opisu stanu rzeczy i niech z tego płyną emocje. Takie moje zdanie. Poza tym językowo bez większych zarzutów, więc nie będę się czepiał:)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Masz rację Maćku, trzeba się wgryzać :P

ad 1] prawdopodobnie skorzystam, dzięki :)

ad 2] ostatnio lubię mówić o wieku, ale fajnie, że dajesz pomysŁy na zmiany :P

ad 4] kobieta zostaje

ad 5] tutaj pomyślę

i w ogóle, dobrze, że ktoś ze starej zaŁogi jest :D

pozdrawiam Karolcia :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pancuś ma tak samo. Smutne to, ale odważnie się do tego przyznaję bez bicia ;)
Ciekawe. Wrócę jeszcze.
Wiel/uśmiechu, Karolciu.

Marcinku, przyznawaj się i już :P żaden wstyd.
wracaj, oj wracaj.

pozdrawiam Karolcia :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...