Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Odnajdę moje szczęście odnajdę


Lilianna Szymochnik

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Myślałem, że jak się tu pojawi pan slawomir_zeromski, to zobaczę jakąś folk-potupankę. A tu nie. Nawet konstruktywny komentarz wpadł.

Lilo - sonet musi mieć rymy. I to bardzo typowy układ rymów. Bez tego ani rusz. Nad tekstem popracuj. Bo za taki, jaki odstawiłeś teraz laurów od nas się nie spodziewaj.

Powiedział kolega grafoman, ale przynajmniej w dziale P wstawiający! ;p

czyli _Leniar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Źródło: wikipedia.

Sonet, to kunsztowna kompozycja poetyckiego utworu literackiego, która złożona jest z 14 wersów zgrupowanych w dwóch czterowierszach (tetrastychach), rymowanych zwykle abba abba i dwóch trójwierszach (tercynach). Pierwsza zwrotka zwykle opisuje temat, druga odnosi go do podmiotu wiersza, a tercyny zawierają refleksję na jego temat.

W odmianie włoskiej sonetu dwie ostatnie zwrotki mają rymy podwójne (cdd cdc, cdc dcd itp.) tak ułożone, by nie można ich było zamienić na czterowiersz i dwuwiersz. W odmianie francuskiej, zapoczątkowanej w XVI wieku przez C. Marota, przy zachowaniu układu graficznego dwóch ostatnich zwrotek ich rymy układają się w czterowiersz i dwuwiersz (np. cdc dee). W odmianie angielskiej (sonet szekspirowski) wprowadzony został wizualny podział na trzy czterowierszowe zwrotki i jedną dwuwierszową oraz zmieniony został układ rymów w początkowych czterowierszach (abab cdcd efef gg).


Twój "sonet":

[u]Twoje oczy są jedyne takie wyjątkowe,
w głębi oceanów skryte w rafy koralowe.[/u]rymy w nieodpowiedniej kolejności
[u]Skarbem nie odkryte - moje czarne perły,
kiedy je odnajdę, kiedy - mój Ty Panie.[/u]

[u]W to życie nurkuję, czy mnie nie zabije?
wokół tańczy z fali złego dla przeszkody.
Jeszcze się odbijam, od dna w te i wody[/u]O. Jest rym. Przeszkody-wody. Szkoda, że pierwsza linijka nie rymuje się z czwartą
[u]wszędzie prądy, wiry, nurty - tchu brakuje.[/u]

[u]Zawsze z nadzieją czekam na to szczęście,[/u] [u]które mnie omija i śmieje się twarzy.
Będę walczył, aż osiągnę zamierzone cele,
stawiał czoło burzom, w idące żywioły.

Kiedyś nadejdzie dzień, dzień mojej chwały
i wyjrzy światłem z toni sercu z tajemnicy.[/u]
Dokładając do tego wstawki typu: "i śmieje się twarzy" - wychodzi beznadziejny tekst.
Proszę mi wybaczyć, ale porwał się Pan z motyką na słońce. Tudzież na jupitera.

Nie wiem jak mam to jaśniej wytłumaczyć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym może zmienił

Kiedyś nadejdzie dzień, dzień mojej chwały
i wyjrzy światłem z toni sercu z tajemnicy.


na
Kiedyś nadejdzie dzień mojej chwały
i krzyknie jak orzeł wytrwały.


co o tym myślicie?

Rafał_Leniar - dzięki że przyznałeś konstruktywność mojemu komentarzowi (czyli ma sens)

Lilianno - co Ty myślisz o mojej ostatniej radzie? będziesz coś zmieniać w swym sonecie?
jeśli nie - ja się nie obrażę a pytam tylko z ciekawości.

jeśli chcesz poczytać nieco mojej twórczości to zapraszam Cię na [url]liryki.pl[/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty chcesz mi pokazać jak się pisze sonety --->Ty - Rafał_Leniar
Zaraz Tobie pokaże sonety podobne moim.
Zaraz poszukam jakiegoś znanego poetę -
piszącego, takie właśnie sonety - obywatelu.
I wkleję jego wiersz tutaj, albo dwa dla prawdy.
Niewierny Tomaszu:Musisz zobaczyć nim uwierzysz.
Albo mówisz, że muszą się Trzymać zasad
to się na tym polu mylisz dla przykładu:
===============================================

Neruda Pablo

Sto sonetów o miłości - XVII

Nie kocham cię tak jakbyś była różą soli, topazem
lub strzałą z goździków, które rozsiewają ogień:
kocham cię jak się kocha jakieś rzeczy mroczne,
potajemnie, między cieniem a duszą.

Kocham cię jak roślinę, która nie kwitnie, a niesie
wewnątrz siebie ukryte światło tych kwiatów,
i dzięki twojej miłości żyje ciemny w mym ciele
ściśnięty zapach, który uniósł się z ziemi.

Kocham cię nie wiedząc jak, ani kiedy, ani dlaczego,
kocham cię po prostu, bez wątpliwości, ani dumy:
tak cię kocham, bo nie umiem kochać inaczej,

jedynie w ten sposób, którym nie ma jestem, jesteś,
tak blisko, że twoja ręka na mojej piersi jest moją,
tak blisko, że zamykają się twoje oczy w moim śnie.


-------------------------------------------------
Widzisz w tym sonet ja nie, a jest sonetem - koleś.
Mogę takich pokazać setki dla przykładu.
W różnej formie odbiegające, od Twojego układu --->.(abab cdcd efef gg).
I wcale, nie muszą się, aż tak rymować.



Drugi dla przykładu.





Matylda, imię rośliny lub kamienia lub wina,
tego, co rodzi ziemia i czas,
słowo, które wzrasta o świcie,
w lecie wystrzelając cytrynową światłością.

W tym imieniu pływają okręty drewniane
otoczone przez roje granatowego ognia,
a litery są jak woda w rzece,
która wpada do mojego wypalonego serca.

Oh, imię odkryte w powoju,
jak drzwi do nieznanego tunelu
który przynosi zapachy świata!

Oh, wedrzyj się we mnie twoimi płomiennymi ustami,
śledź mnie, jeśli chcesz, twoimi sennymi oczyma,
ale w twoim imieniu pozwól mi żeglować i spać.

---------------------------------------------------
To sobie możesz wyrzucić do śmietnika--->(abab cdcd efef gg)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To ja też poudaję pajaca i panią wywalę. Tym razem na stałe, bo już mam serdecznie dość rzucania mięsem na lewo i prawo przez panią. Proszę iść swoje wypociny pisać na innym forum poetyckim.

a.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To ja też poudaję pajaca i panią wywalę. Tym razem na stałe, bo już mam serdecznie dość rzucania mięsem na lewo i prawo przez panią. Proszę iść swoje wypociny pisać na innym forum poetyckim.

a.
BRAWO! BRAWO! BRAWO!

A Wy tak wszyscy psioczycie na admina, a tu proszę - swój chłop!

A poważnie - cieszę się, że w końcu jest reakcja. Skończy się ta bufonada Lilianny.

A jeszcze wspomnę, że "Pan poeta 2" też został zbanowany za atak personalny na Pana Mariana Konia.

Małymi krokami to forum oczyszcza się z brudów.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomina to tłumaczone translatorem sonety. dlaczego? po pierwsze: ta sama niezgrabna stylizacja właściwa automatom, po drugie: pełno w nich znajomo brzmiących, mało odkrywczych myśli.

przykład 1: napisany w ten sposób (rzekomo nie ma z nim nic wspólnego, a przynajmniej pod względem artystycznym) sonet 87 Szekspira:

Pożegnanie: Ty sztuka zbyt droga dla mojego posiadania
i chyba wiesz: światowa twoja ocena.
Statut Twojej wartości cię wypuszczający;
moje więzi w ciebie są czymś określonym.
Ponieważ trzymam cię ale przez twoje przyznanie
i, dla bogactw, gdzie jest moim zasługującym?
Przyczyna tego jasnego prezentu we mnie chce
i tak mój patent z powrotem znów gwałtownie skręca,
tymczasem twój nie posiada wartego wtedy wiedzenia
Lub mnie, do kogo ty lgniesz to jeszcze mylenie się;
Tak twój wielki prezent na procencie rosnącym,
przychodzi do domu znów, na robieniu właściwej oceny.
W ten sposób mają miałem Cię jako sen najbardziej płaski:
w uśpieniu król, ale nie obudź mnie z takiej sprawy.


przykład drugi: sonet Pablo Marudy:

Nie kocham cię jak gdyby byłeś sól różą, topazem
lub strzałą karnacji, które propagują ogień:
kocham cię jak pewne ciemne rzeczy są kochane,
potajemnie, między cieniem i duszą.

Kocham cię jako roślinę, która nie kwitnie i roznosi się,
schowana w sobie światło tych kwiatów
i dzięki twojej miłości, ciemno w moim ciele
przeżywa gęsty zapach, który podnosi się od ziemi.

Kocham cię nie wiedząc jak lub kiedy lub skąd,
kocham cię po prostu, bez problemów lub dumy:
kocham cię w ten sposób, ponieważ nie wiem jakąś inną drogą kochania

ale to, w którym nie ma żadnego mnie lub ciebie,
tak intymnego, że twoja ręka na mojej skrzyni jest moją ręką,
tak intymną, że kiedy zasypiam, to są twoje oczy, które zamykają się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To ja też poudaję pajaca i panią wywalę. Tym razem na stałe, bo już mam serdecznie dość rzucania mięsem na lewo i prawo przez panią. Proszę iść swoje wypociny pisać na innym forum poetyckim.

a.
BRAWO! BRAWO! BRAWO!

A Wy tak wszyscy psioczycie na admina, a tu proszę - swój chłop!

A poważnie - cieszę się, że w końcu jest reakcja. Skończy się ta bufonada Lilianny.

A jeszcze wspomnę, że "Pan poeta 2" też został zbanowany za atak personalny na Pana Mariana Konia.

Małymi krokami to forum oczyszcza się z brudów.

Pozdrawiam.

pan też powinien otrzymać bana, za przeczytalność, pierwej mnie pan koń obraził nazywając lilianną,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


BRAWO! BRAWO! BRAWO!

A Wy tak wszyscy psioczycie na admina, a tu proszę - swój chłop!

A poważnie - cieszę się, że w końcu jest reakcja. Skończy się ta bufonada Lilianny.

A jeszcze wspomnę, że "Pan poeta 2" też został zbanowany za atak personalny na Pana Mariana Konia.

Małymi krokami to forum oczyszcza się z brudów.

Pozdrawiam.

pan też powinien otrzymać bana, za przeczytalność, pierwej mnie pan koń obraził nazywając lilianną,
Pierwej to, chłopcze, rzuciłeś się na Mariana. Wystarczy wejśc w tamten wątek, a on dopiero po Twoim ataku nazwał Cię, jak Cię nazwał. Ot co.

Oto Twoje słowa ROZPOCZYNAJĄCE spór: "zobaczymy koniu, kto rży jak rżeń, na rożnie.ostrzegam.albo bAN". I Ty śmiesz mówić o jakimkolwiek poziomie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no normalnie można rzec Lilianno Szymochnik, prawdziwy z ciebie Pan Poeta ...




--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: 2007-11-24 00:49:43, napisał(a): MarianKon
Komentarzy: 99



Zgłoś złamanie regulaminu serwisu | Cytuj








MarianKon napisał:

no normalnie można rzec Lilianno Szymochnik, prawdziwy z ciebie Pan Poeta ...


jeśli jeszcze raz dojrzę, że poza moim zasięgiem wzroku, ktoś wmawia komuś coś, poproszę admina o wykaz ip, zobaczymy koniu, kto rży jak rżeń, na rożnie.ostrzegam.albo bAN.




--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: 2007-11-24 01:23:57, napisał(a): Pan poeta 2
Komentarzy: 56


proszę zwrócic uwagę na godziny, i na nazwę porównania, wcześniej nazywałem sie Pan poeta,i tutaj jest wyraźne przywołanie do mojej osoby, imho, pan jest chyba jeszcze po urodzeniu, jak sądzę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy komentarz Mariana Konia, w którym nazwał on Liliannę Panem Poetą, nie był o TOBIE, łapiesz?
Jesteśmy na portalu poetyckim i tu się nazywa ludzi poetami - przecież Ci to Marian wytłumaczył! Cytuję: " Mój komentarz miał wyrazić tylko podziw dla dzieła autora (bo Lilianna to pan, nie wiem czy wiesz) temu nazwałem go Panem Poetą i będę to robił kiedy mi się żywnie spodoba i pod czyim kolwiek adresem gdy uznam to za stosowne." To była drwina, szyderstwo, dlatego był Pan Poeta. A że Ty masz tak idiotyczny nick, to nikogo wina.
Jak sobie weźmiesz nick "poezja" i ktoś napisze "poezja zeszła na psy", to zinterpretujesz to jako atak na siebie. Myśl, człowieku, myśl!

"zobaczymy koniu, kto rży jak rżeń, na rożnie.ostrzegam.albo bAN." - to Twój komentarz z 2007-11-24 01:23:57.

Kometarz, w którym jesteś nazwany Lilianną jest po TYM komentarzu i jest odpowiedzią na TWÓJ chamski atak. Zrozum to wreszcie.

Poza tym wyszło na jak, że M. Krzywaka też nazywałeś Lilianną, więc o co się pienisz? I jeszcze się głupio tłumaczysz, że pod względem twórczości itd. Fakt jest faktem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




taa, problem w tym że Marian koń, już wcześniej pod moimi wątkami wypisywał że jestem lilianną, więć jednak pan po urodzeniu, co do Marcina krzywaka, twierdziłem tylko że nick lilianna, może nim właśnie być, twierdziłem, nie stwierdzałem fundamentalnie, nie byłem pewien, więć wybacz, strasbon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Sczegóły tylko dopracować, jednak do biegłości daleko, powiedzmy że to demo cech stylu tego.      
    • @Waldemar_Talar_Talar @Amber (smartfonowy chochlik)  Dziękuję za komentarze, pozdrawiam. 
    • @Jacek_Suchowicz 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

                                        
    • @Wędrowiec.1984

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie wiem jak u innych. Mogę powiedzieć za siebie. Jako osoba niepełnosprawna piszę dość wolno na klawiaturze, do tego robię błędy, które muszę poprawiać. Przekazanie tej samej treści pisemnie zajmuje mi 10 razy tyle czasu, co ustnie. Dla mnie główna zaleta telefonu to oszczędność czasu.   Oprócz tego z tonu, intonacji, artykulacji, barwy głosu można wiele wyczytać. Nastrój, reakcje emocjonalne, łatwiej zrozumieć, co rozmówca miał na myśli, jego prawdziwy przekaz. Często niestety uszyty dość niezręcznymi słowami. Nie każdy ma dar wymowy, przeciętny Polak na co dzień używa tylko 300 słów.   Jestem starej daty z czasów, gdy pisało się listy, które szły bardzo długo. Zatem ich nie pisałem. Jedynie kartki pocztowe. 99,99% mojej komunikacji do 15 roku życia odbywała się na żywo. Nie mieliśmy telefonu. Potem był, ale słabo działał i  drogo. Dopiero po 26 roku zacząłem go używać na dobre.   Zatem jak wynika z powyższego, dla mnie wszelkie formy zdalnej komunikacji są nienaturalne, wyuczone w późniejszym wieku, fakt że dość dobrze, ale jednak to nie to samo, gdy ktoś urodził się, w epoce gdy komunikacja taka już była powszechnie dostępna i tania.   W telewizji też był tylko jeden kiepski kanał z programem zaczynającym się o 17, zatem pozostawali tylko ludzie, jako jedyna atrakcja, czego zresztą ani trochę nie żałuję. Mimo wszystko nie zamieniłbym moich czasów na dzisiejsze. Właśnie ze względu na te relacje, dużo ciekawsze dla mnie, od tego co świat oferuje obecnie. Jednak jest wiele osób z mojego pokolenia, uważających inaczej, takich co wolą dobra materialne, których obecnie jest w brud.   W wideokonferencji jeszcze nigdy nie uczestniczyłem i jakoś mnie do tego nie ciągnie. Oglądałem natomiast wiele takich zarejestrowanych na youtube i nie zachęciło mnie to. Słaba jakość strasznie, ludzie niekorzystnie się prezentują. To trzeba umieć robić. Mieć odpowiedni sprzęt oświetleniowy, mikrofon, kamerę, ekrany, rozpraszacze. Tak jak w studiu. W sumie to tylko prowadzący wyglądali dobrze, bo oni to mieli i wiedzieli jak dobrze wypaść, a i to nie wszyscy. Reszta uczestników, to kompromitacja. A jeszcze gdy ktoś nie jest zbyt urodziwy lub ma swoje lata... Generalnie wrażenie sensoryczne raczej kiepskie. Nie wiem co ludzie w tym widzą dobrego. Trochę chyba musimy poczekać na lepsze technologie, by to było pociągające.   Tak ale to dotyczyło tylko najwyższych warstw społecznych, a większość była pańszczyźnianymi chłopami i nic o tym nie wiedziała. Ich małżeństwa były aranżowane przez rodziców. W miastach podobnie. Młodzi nie mieli nic do gadania. A teraz spotkania kojarzy Tinder według swojego algorytmu i kogo dostaniesz tego masz, aż tak wiele się nie zmieniło.   Ja w takich warunkach nie funkcjonowałem, ale na moją wyobraźnię, to chyba bardziej bym się stresował właśnie z takimi zasadami niż bez nich, bałbym się że uchybie jednej z nich.   Tak jak popatrzę z dystansu wieku na moją młodość, to odnoszę wrażenie, iż to właśnie ja byłem tą zasadą. Po prostu byłem sobą i to wystarczało by stać się najbardziej lubianym w każdej grupie od przedszkola poczynając. Zachowywałem się naturalnie, dynamicznie, emocjonalnie, kreatywnie, sensorycznie i to przyciągało inne dzieci. Reszta obserwowała fakt, iż moje zachowania się najbardziej podobają i naśladowała. Jednym  wychodziło lepiej innym gorzej, ale prawie wszyscy próbowali, co wyznaczało grupowy styl zachowania.   Podobnie było w podstawówce. W liceum to już różnie, a na studiach  każdy miał w miarę ukształtowaną osobowość i nie papugował wszystkiego po innych. A ja dalej utrzymywałem swój przedszkolny styl, tyle że ubrany w inne formy, bardziej wysublimowane i eleganckie, jednak co do istoty te same: dynamika, emocje, kreatywność i duży udział ciała w interakcjach towarzyskich. A w tym ostatnim to byłem wyjątkowy kreatywny i potrafiłem zaskoczyć. Wiadomo nie wszystkim to pasowało, ale jakimś 90% tak, reszta też mnie w miarę tolerowała i wrogów raczej nie miałem, jeśli już to zazdrośników.   A co do relacji z płcią piękną, to też miałem je bardzo udane od przedszkola i żadne reguły nie były mi potrzebne. To był taki samo nakręcający mechanizm. Pierwszą bliską osobą z poza rodziny, jaką pamiętam to  maja przedszkolna narzeczona M. Miałem wtedy cztery latka i bawiliśmy się przez cały rok tylko ze sobą, czasem ktoś dołączał, ale tylko przelotnie.   Z psychologicznego punktu widzenia to jest ogromnie ważne, kto stanowi pierwszy nierodzinny obiekt znaczący  na szlaku rozwoju. U mnie tak się złożyło, że była to dziewczynka, gdybym zaprzyjaźnił się z chłopczykiem pewnie moje życie uczuciowe potoczyłoby się inaczej. W sumie to przypadek zadecydował. Już wtedy ukształtował się u nas obojga pewien pierwotny schemat relacji koleżeńskiej rozumianej jako relacja damsko męska.   Miałem też jako małe dziecko dużo ,w sumie dość dziwnych relacji ze starszymi ode mnie kobietami. Były to liczne sąsiadki oraz osoby z rodziny lub rodzice rówieśników. Polegało to na tym, iż  przygotowywały jakieś dobre jedzenie by mnie zwabić do siebie, na to byłem łasy, a następnie opowiadały mi o swoich różnych życiowych problemach z mężami, dziećmi, w pracy. Coś w rodzaju dzisiejszej psychoterapii, z tą różnicą że ja tylko słuchałem ze zrozumieniem bardziej emocjonalnym niż poznawczym, gdyż nie wszystko pojmowałem.   Wraz z upływem lat coraz więcej.... na tyle że potrafiłem też werbalnie wyrazić zrozumienie, czy jakoś tam wesprzeć. Choć to chyba było bez znaczenia im chodziło o wygadanie się przed kimś. Prawie codziennie przynajmniej jedną taką rozmowę miałem. Dzięki nim nauczyłem się rozumieć jak kobiety postrzegają świat, co jest dla nich ważne, wszedłem w ich emocjonalny świat.   Często płakały i wylewały przede mną wszystkie swoje smutki. Bardzo to było wszystko szczere i spontaniczne, a dla mnie zupełnie naturalne, gdyż praktykowane od dziecka. Myślałem, że wszyscy tak mają, jednak byłem w dużym błędzie bo jak dotąd nikogo jeszcze nie spotkałem, kto doświadczył by czegoś podobnego w tak masowej skali. Tak trwało do końca podstawówki,  potem już nie miałem czasu na słuchanie takich zwierzeń.   Wracając do rówieśniczek to przez całą podstawówkę i liceum byłem jedynym chłopakiem, który miał regularne koleżanki. Inni chłopcy owszem mieli sympatie, ale nie koleżanki. Nie umieli i nie lubili wchodzić w relacje z dziewczynami, nie wiedzieli co z nimi robić, jak rozmawiać. Widząc moje liczne kontakty pytali zdziwieni; o czym ty z nimi rozmawiasz?, co z nimi robisz?. Ja nawet nie bardzo potrafiłem odpowiedzieć, bo było to dla mnie coś zupełnie naturalnego i oczywistego odkąd sięgałem pamięcią. Dziwiłem się dlaczego oni nie potrafią.   W podstawówce to jeszcze jakoś w miarę było bo miałem super zintegrowaną klasę, ale w liceum to już ogromna uczuciowa  przepaść między płciami. Owszem były od czasu do czasu imprezy, ale tam to wiadomo tańce, alkohol i sex, a o uczuciach nie mogło być mowy, nie ten klimat.   Mnie dziewczyny regularnie zapraszały do kawiarni, kina, czy teatru, na wieczorki. Prawie zawsze byłem tam jedynym chłopakiem. Gdy pytałem dlaczego... odpowiedź przez całe lata była ta sama: "bo jesteś jedynym jakiego znamy, z którym da się rozmawiać". Ale nie wzięło się do znikąd. To był cały łańcuszek relacji. Zaczęło się od mojej niezapomnianej M. z przedszkola, a potem każda kolejna karmiła następną, była niekończącym się ciągiem dalszym.   Kolegą tak się życie nie ułożyło, zatem nie wiedzieli jak... A dla mnie to było przykre i smutne, że klasa jest podzielona na dwa nie rozumiejące się obozy, towarzysko niezręczne, bo nie wiadomo było z kim być. Zatem tak krążyłem pomiędzy jednymi i drugimi, będąc też siłą rzeczy  łącznikiem.  Często było to dość trudne, a nawet niemożliwe. Poza tym nie miałem czasu na to by tą klasę zintegrować tak jak w podstawówce. Trzeba się było dużo uczyć. Ludzie byli w większości introwertyczni o trudnych charakterach, wymagali dużo pracy, dziecinni, wolne elektrony.   W dorosłym życiu podobnie zarówno na studiach jak i w pracy. Koleżanki zapraszały mnie po godzinach na ciastko, czy inne rozkosze i dalej byłem jednym panem w tym gronie.   Nigdy nie rozumiałem tych podziałów na płcie, całej tej filozofii, że panowie są z Marsa, a panie z Wenus, budowania  barier nie wiadomo po co. Randkowania oraz stresu i trudu z tym związanego. Strojenia się w piórka, strategii podrywu.   Pamiętam tych kolegów, którzy przed spotkaniem z dziewczyną musieli się napić, bo bez tego by nie poszli. Dla mnie to jakiś kosmos był. Nie żebym nie rozumiał, ale emocjonalnie tego nie czułem Przecież wszyscy płyniemy na tym samym okręcie do wspólnego portu przeznaczenia.   Nietrudno się domyślić iż w takiej sytuacji nie miałem najmniejszego problemu ze znalezieniem partnerki. Jeśli podobałem się którejś fizycznie to sprawa była przesądzona. Same proponowały przejście na inny poziom relacji, każda na swój sposób. Kobiety są w tym bardzo kreatywne.   Moim zdaniem to nie reguły są potrzebne, ale zdrowa integracja między płciami w okresie rozwojowym, taka jaka była u mnie. Wtedy wszystko będzie działo się naturalnie, w swojski znajomy sposób, dający dużo radości i spełnienia, dostępny dla każdego. Nie będzie osób samotnych, błędnych rycerzy szukających odległej Dulcynei oraz księżniczek zamkniętych w wierzy niedostępności.   Lubię z Tobą pisać, bo jesteś zupełnie róży ode mnie, nawet jeśli coś z pozoru mamy wspólne, to stoją za tym zupełnie inne przyczyny, jak z tymi telekonferencjami. Można poszerzyć horyzonty.    
    • @MIROSŁAW C. stukot ptasich diobów [dziobów] w okno —  masz literówkę. Fajny klimat. Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...