Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jak nie korzystać z telefonu komórkowego


daniel janicki

Rekomendowane odpowiedzi

Fragment felietonu Umberto Eco – może sprowokuje was do dyskusji


Łatwo jest szydzić z posiadaczy telefonu komórkowego. Należy jednak sprawdzić, do której z pięciu poniższych kategorii należą. Pierwsza – to ludzie z niewidocznym niekiedy kalectwem, którzy muszą być w stałym kontakcie z lekarzem i pogotowiem ratunkowym. Chwała niech będzie technice za oddanie im do dyspozycji tak pożytecznego aparatu. Na drugim miejscu są ci, którzy ze względu na poważne obowiązki zawodowe muszą być przez cały czas do dyspozycji […] Dla tych ludzi telefon to twarda konieczność, nie mająca nic wspólnego z przyjemnością.
Jako trzeci idą cudzołożnicy, dopiero teraz, po raz pierwszy w historii, mają możliwość odbierania od swojego potajemnego partnera informacji tak, by rozmowy nie usłyszeli członkowie rodziny, sekretarki ani złośliwi koledzy. […] wszystkie trzy wymienione powyżej kategorie mają prawo do naszego szacunku. Jeśli chodzi o dwie pierwsze, gotowi jesteśmy znieść to, że zakłóci się nam spokój w restauracji albo podczas pogrzebu, natomiast cudzołożnicy są zazwyczaj bardzo dyskretni.
Pozostałe dwie kategorie są natomiast grupami ryzyka (również dla siebie, nie tylko dla nas). Pierwsza z nich to osoby nie potrafiące ruszyć się na krok, jeśli mają możliwości, by plotkować o błahych sprawach z przyjaciółmi i krewnymi, z którymi dopiero się rozstały. Bardzo trudno jest wyjaśnić im, dlaczego nie powinny tego robić. Skoro nie potrafią opanować pędu do kontaktu z innymi ani cieszyć się chwilami samotności, zainteresować się tym, co robią w danej chwili, smakować oddalenia po okresie smakowania bliskości, skoro nie potrafią ukryć swej wewnętrznej pustki, a nawet czynią z niej symbol i sztandar, sprawa podpada pod kompetencje psychologa. Tacy ludzie są uciążliwi, ale musimy zrozumieć ich straszną wewnętrzną jałowość, dziękować Bogu, że nie jesteśmy w ich skórze, i wybaczać (nie daj się natomiast opanować szatańskiej radości, że nie jesteś taki, oznaczałoby to bowiem pychę i brak miłosierdzia). Uznaj ich za swoich bliźnich i nadstaw drugie ucho.
Ostatnia kategoria (należą do niej także, na najniższym szczeblu drabiny społecznej, nabywcy telefonów-atrap) to osoby, które pragną pokazać publicznie, że ludzie uganiają się za nimi, szczególnie w związku z interesami. Rozmowy, jakich musimy wysłuchiwać na dworcach linii lotniczych, w restauracjach i pociągach, dotyczą niezmiennie transakcji walutowych, niedotarcia na miejsce transportu szyn profilowanych, nalegania w sprawie wyprzedaży partii krawatów oraz innych spraw, których intencje rozmawiającego pasują do stylu Rockefeller.
Rzecz w tym, że mechanizm podziału na klasy działa w sposób przerażający, gdyż taki nowobogacki, nawet jeśli zarabia ogromne sumy […] nie wie, jak posługiwać się sztućcami do ryb, zawiesza małpkę w tylnim oknie swojego ferrari, św. Krzysztofa na tablicy rozdzielczej prywatnego odrzutowca albo mówi „managment”; nie bywa więc u księżnej de Guermantes (i dręczy go pytanie, dlaczego, skoro ma jacht tak długi, że właściwie jest mostem od brzegu do brzegu).
Taki człowiek nie wie, że Rockefeller nie potrzebuje telefonu, gdyż ma sekretariat tak wielki i sprawny, że w najgorszym razie, kiedy umiera mu dziadek, przybywa szofer i szepce mu coś do ucha. Człowiek możny to taki, który nie musi rozmawiać z każdym, kto zadzwoni, a nawet – jak zwykło się mawiać – jest niedostępny. Nawet na niskim stopniu dyrektorskim dwoma symbolami sukcesu jest klucz do własnego gabinetu i sekretarka, która mówi: „Szef właśnie wyszedł”.
Dlatego ten, kto popisuje się telefonem komórkowym jako symbolem władzy, wbrew swoim intencjom ujawnia wszystkim swoja podrzędną pozycję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, ale nie przeczytałem tego fragmentu /brak czasu/, ale jako zwolennik ery przedkomórkowej /stary już jestem/ pozwolę sobie skomentować ten temat tak:

Tak – komórka to wspaniały efekt postępu cywilizacyjnego. Kolega, gdyby nie komórka, już dawno byłby na tamtym świecie. Zawał zastał go w samochodzie na odludziu, na pustej drodze, wśród żuławskich pól. Miał na tyle świadomości, że zatelefonował do pogotowia i to go uratowało. Ale nie ma nic za nic. Ten postęp jak każdy inny kosztuje.

Byłem świadkiem takiej sceny pod oknami mojego domu; na spacerze wolno szedł sobie młody tato z synkiem. Chłopiec coś tam mówił, ale dwa razy głośno zwrócił się do ojca z pretensją mówiąc:
- "Tato, ale ty mnie nie słuchasz".
Podszedłem do okna i zobaczyłem, że rzeczywiście tato nie słuchał chłopca idąc, jedną ręką trzymał synka za rączkę, w drugiej trzymał przy uchu komórkę.
I to jest tragiczny paradoks naszych czasów, naszych nawyków, naszej zwariowanej, bezmyślnej codzienności. Rodzic zamiast znaleźć czas na rozmowę z dzieckiem, zwłaszcza podczas spaceru, to owszem rozmawia, ale nie ze swoim dzieckiem.
Więź rodziców z dziećmi - nie tylko przez komórkę -staje się coraz luźniejsza; miłość rodzicielska traci.

Nie jestem też zwolennikiem "miłosnych" sms-ów, które pozornie radują, znudzonych pocieszają lecz w dłuższym wymiarze czasu ogłupiają - jak mówi wybitny reżyser Lelouche - miłość zabijają / bo na temat komórki też się wypowiedział /

Jeszcze dodam, że nie posiadam komórki. Zbyt wysoko cenię sobie swoją niezależność. Nie wyobrażam sobie, aby np. na spacerze czy w innych okolicznościach ktoś śmiał zakłócić mój spokój, zmącić moje myśli. Ktoś powie, można wyłączyć komórkę na spacerze. Oczywiście, tylko jak znam moc uzależnienia, to takie wyłączenie tylko w teorii;))Dlatego, gdy bliska osoba 2 lata temu powiadomiła mnie, że w prezencie dostanę elegancki model komórki, bo cała rodzina je posiada, tylko ja nie, to króciutko powiedziałem:
- nie, dziękuję, absolutnie nie.

Kiedyś młoda dziewczyna w perfumerii chcąc mnie powiadomić o nadejściu dla mnie karty
stałego klienta, zapytała o numer komórki, a ja odpowiedziałem, iż takowej nie posiadam powiedziała: - "Zazdroszczę panu". Ciekawe, dlaczego, przecież może jej się pozbawić:))
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P: egzegeta: Nie jestem też zwolennikiem "miłosnych" sms-ów, które pozornie radują, znudzonych pocieszają lecz w dłuższym wymiarze czasu ogłupiają - jak mówi wybitny reżyser Lelouche - miłość zabijają / bo na temat komórki też się wypowiedział /

Ale dlaczegóż sms miałby zabijać miłość? Czy to, że słowo jest przesyłane w frmie elektronicznej sprawia, że jest gorsze, mniej wartościowe? Rozumiem oczywiście, że brak tu otoczki związanej z pisaniem listów - równoważy to jednak inna zaleta: kontakt może być intensywniejszy i bardziej codzienny. O tym, czy sms wzbogaca czy nie decyduje jego treść i mitem jest, że małe rozmiary smsa wykluczają, by był romantyczny. Raz, że w jednym smsie zmieści się na te przykład pierwsza strofa "Do M." - wiersz sam w sobie słaby, ale o niewątpliwym ładunku uczuciowym. Po drugie: kondensacja wymagana w SMSie może być zbawienna: Kapuściński twierdził, że pisac należy oszczędnie, a każdy tekst można skrócić co najmniej o połowę : )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanowny Panie Michale
i ja myślałbym podobnie jak Pan, gdyby nie wysłychana przeze mnie rozmowa telewizyjna, o której wspominam wyżej. Otóż w ubiegłym roku z uwagą wysłuchałem telewizyjnego wywiadu z Claude Lelouchem, w związku z nowym filmem tego wybitnego reżysera pt. "Odwaga miłości". Lelouche twierdzi, że w obecnych czasach aby zakochać się, trzeba być odważnym. Współczesne czasy są niekorzystne dla miłości. Pogoń za wszystkim oddala czas na miłość. Kobiety zmieniają swoje role społeczne. Mężczyźni zaczynają się bać kobiet.
Jeśli wybuchnie kolejna wojna światowa, to będzie to wojna między mężczyzną i kobietą;)

Ale mówi też cieplej o miłości, że to ona sprawia, iż stajemy się odważniejsi, piękniejsi i ...mniej kłamiemy. Czas może być sprzymierzeńcem miłości, ale też i jej zabójcą.
Kiedyś kochający mężczyzna wysyłał list, który do ukochanej dziewczyny dochodził po 2 tygodniach. List od niej zabierał kolejne 2 tygodnie na dotarcie do ukochanego.
W sumie czas 1 miesiąca był konieczny, aby kochający się ludzie mogli sobie powiedzieć coś jedynego, najczulszego.
Ten czas, ta tęsknota niesamowicie scalały kochających się ludzi.

Dziś technika częściowo zdegenerowała to szlachetne uczucie.
Komórka pozwala na natychmiastowe przekazywanie sobie wyznań czyli - wg Lelouche'a - w ciągu 24 godzin można skutecznie zabić miłość.
Tak zabić, bo wielość słów, mnóstwo wyznań w krótkim czasie zabija miłość. Tyle wybitny reżyser.

A to, co mówił Kapuściński o lapidarności, to oczywista racja i my tu na orgu też o tym wiemy "konstruując" w wersach nasze myśli.:)
Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako przedstawiciel tego dość młodego pokolenia o dziwo jestem zupełnie przeciwny istnieniu rzeczy takiej jak telefon komórkowy. To raczej niespotykane, patrząc na ilość reklam bombardujących młodych ludzi informacjami o promocjach, cudownych telefonach itp. pierdołach. Pomijam fakt musu posiadania takowego przedmiotu w naszych czasach. Jeśli nie ma z Tobą ciągłego kontaktu tak w ciągu dnia jak i w nocy (sic!), jesteś skreślany przez społeczeństwo w którym żyjesz. Dlaczego..? "Bo z Toba nie ma kontaktu."; "Nie można się do Ciebie dodzwonić". Ubolewam nad sprawą „cudownego” postępu cywilizacyjnego, który zabija w nas to co najpiękniejsze. Tu w zupełności zgadzam się ze słowami napisanymi przez egzegete.


" Ale mówi też cieplej o miłości, że to ona sprawia, iż stajemy się odważniejsi, piękniejsi i ...mniej kłamiemy. Czas może być sprzymierzeńcem miłości, ale też i jej zabójcą.
Kiedyś kochający mężczyzna wysyłał list, który do ukochanej dziewczyny dochodził po 2 tygodniach. List od niej zabierał kolejne 2 tygodnie na dotarcie do ukochanego.
W sumie czas 1 miesiąca był konieczny, aby kochający się ludzie mogli sobie powiedzieć coś jedynego, najczulszego.
Ten czas, ta tęsknota niesamowicie scalały kochających się ludzi.

Dziś technika częściowo zdegenerowała to szlachetne uczucie.
Komórka pozwala na natychmiastowe przekazywanie sobie wyznań czyli - wg Lelouche'a - w ciągu 24 godzin można skutecznie zabić miłość.
Tak zabić, bo wielość słów, mnóstwo wyznań w krótkim czasie zabija miłość."

Tego zabicia doświadczyłem na własnej skórze. Zbyt częsty kontakt uniemożliwia najprostszą pod Słońcem sprawę, docenienie obecności innej osoby. Wszystko może się człowiekowi przejeść, o dziwo nawet obcowanie z ta ukochaną drugą połową. Same kłopoty wywołują te cywilizacyjne postępy. Przez szybszy i łatwiejszy kontakt narzucamy wyższego tępa życiu, które nas otacza. Wielokrotnie już słyszałem od moich rówieśników, że urodzili się w złych czasach. Dłużej nad tym myśląc dochodzę do tego samego wniosku. Technika zabija życie i uczucia. Takie jest moje zdanie.

To nie czasy dla mnie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...