Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

poszliśmy dzisiaj na skraj miasta. w niedzielę
na tej krawędzi jest uroczo i słodko
poszliśmy dzisiaj na skraj miasta. w niedzielę.
gdzie znudzimy się swoim deszczem
znudzimy swoim nałogiem

wiesz, nigdy nie będzie dobrze i nikt nigdy się nie naprawi
dobre moje, czyjekolwiek, czy wasze
nigdy nie było ważne

ta odległość to elektryczna aureola
błogosławieństwo płynące po kablu
butelka płynąca w alkoholu

radiowe uzależnienie

nic

Opublikowano

rzeczywiście ładny

tylko dlaczego Wasz deszcz ma się znudzić
przecież każdy deszcz i ten uczuć też - zawsze ma swój urok
chyba, że chodzi o taki późnojesienny
ze śniegową siwizną ;)
ale też niezły:)
pozdrawiam

Opublikowano

Każdy ma prawo do własnej nadinterpretacji, ale czasem lepiej jest jak się ją zachowa dla siebie.
Ostatnim razem pod Pani wierszem trochę się rozpędziłem, więc tym razem nie będę się rozpisywał
ani proponował poprawek (chociaż kusi mnie, żeby pozbyć się 'gdzie' z czwartego wersu ;) )

Wiersz wydaje mi się dobry, że świetny to nie powiem, bo jeszcze wszystkiego nie rozgryzłem,
ale dobry na pewno.

Pozdrawiam.

PS. Czy na początku 7-ego wersu nie powinno być 'dobro'?
Pytam, bo jakoś nie potrafię przebrnąć przez tę strofę.

Opublikowano

przede wszystkim bardzo szczerze to napisał.
bez tych wszystkich odbiegających skojarzeń :)
i do tego ulubione atrybuty (aureola, naprawianie
się etc.)

cóż mogę napisać, oprócz tego, że miło
było przeczytać ten tekst, 'ze zrozumieniem'.

pozdrawiam Olu -
- Agnes

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mama straciła pracę, gdy upadła fabryka garnków i patelni, w której sprzątała. Ja też nie mogę znaleźć roboty. Mam tylko 4 klasy nieskończonej  podstawówki  a do prostych robót teraz używają koparek, dźwigów, ciągników i innych nowoczesnych maszyn. Dziadek ma kolejarską rentę po tym jak zderzaki między wagonami zmiażdżyły mu palce lewej dłoni. Żyjemy z niej we trójkę to nie jest nam łatwo. Mama przygarnęła jeszcze z ulicy psa o trzech łapach, ale jest nieduży i mało je. Ma na imię Amik. Z biedy udajemy się z dziadkiem na zieloną wysepkę na Warcie, rzece o nazwie kojarzącej się z harcerskimi przygodami. Łowimy tu ryby, żebyśmy mieli co włożyć do garnka, jak mawia mama. Dziadka przez rzekę muszę nieść na barana, żeby reumatyzm go doszczętnie nie połamał chociaż i tak jest nieźle pogięty. Wiosną jest fajnie, bo znajdujemy ptasie jajka, ale teraz jest jesień i o jajecznicy możemy zapomnieć. Skończyły się już letnie jabłka w przydomowych ogródkach. Do jedzenia dżdżownic nie mogę się przekonać, choć dziadek bardzo je zachwala i mówi, że to taka wołowinka dla biedaków. W zeszłym tygodniu jak tu byliśmy to dziadek upolował dwa krety.  Usmażyliśmy je nad ogniskiem trzymając na patykach. Do nich dziadek zrobił surówkę z tataraku. Pychota. Szynkę z jednego kreta zanieśliśmy mamie. Ale teraz krety nas już wyczuwają. To są sprytne bestię. Mama była wczoraj w pośredniaku, ale zaproponowali jej jedynie kurs spawania. Nie przyjęła tej oferty, bo z jednym okiem mogłaby sobie zrobić jeszcze jakąś  krzywdę. Siedzimy więc z dziadkiem na tej zielonej wyspie już od wczoraj, ale ryby w ogóle nie biorą. Dziadek złapał z pół kilograma koników polnych i usmażył je w garnku. Brzydziłem się, ale wcale nie były takie złe. Gorsza była herbata z wody z rzeki, bo śmierdziała ropuchami. Jest już ciemno jak diabli. Dziadek śpi i pomrukuje, a ja sobie myślę, jakie to szczęście, że inni mają pracę. Bo gdyby nie mieli, to na tej naszej wysepce zrobiłoby się tłoczno. A tak, przynajmniej jest spoko. Piszę to na starym otrzymanym od wujka na imieniny, posklejanym srebrną taśmą komputerze na baterie i zaraz wyślę to do literatów. A jeśli jutro zdarzy się coś ciekawego, to też o tym napiszę. A teraz dobranoc, mamusiu. Pa.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - ja się nie śmieje tylko cieszę się że komuś się udało wyrwać             z jej zimnych rąk - żyje  dalej -                                                                     Pzdr. Witam - miło że też tak lubisz - dziękuje -                                                                              Pzdr. @Rafael Marius - dzięki - 
    • @Klip punkcik od samego mistrza limeryków – nie lada wyróżnienie, dziękuję :)
    • @Naram-sin Bardzo Ci dziękuję za radę, lecz w tym wypadku nie uważam aby język był wymuszony. Pozdrawiam serdecznie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...