Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Trudno było jej uwierzyć, że to dzieje się tu i teraz. Tyle razy miała przed oczami to miejsce. Tyle razy wyobrażała sobie, że wyjeżdża; wyjeżdża na zawsze. Wsiada do pociągu i wszystko zostawia za sobą…Za każdym razem, kiedy powtarzała, że to koniec, myślami była tu, na dworcu. I wreszcie stało się. W ręce miała walizkę, w kieszeni bilet, a w uszach przeraźliwy pisk hamującego pociągu. Spojrzała na zegar. 7.53. Do odjazdu pozostało siedem minut.
Jak to się wszystko zmienia… Za pierwszym razem od razu chciała wybiec, ale wtedy on mocno chwycił ją za rękę; następnym, kilka dni spędziła u koleżanki, ale szybko znalazł ją i ubłagał, żeby wróciła, obiecując, że to już nigdy się nie powtórzy. Wtedy jeszcze mu wierzyła; łzy, przeprosiny, przytulanie… Przez jakiś czas znów myślała, że wszystko będzie już dobrze, ale tych ‘ostatnich razów’ miało być jeszcze wiele. Po kolejnych, coraz trudniej było uwierzyć zapewnieniom, zresztą on także porzucił już te formułki. Chyba, przestał wierzyć, że naprawdę mogłaby go zostawić. Pod koniec, kuliła się tylko na łóżku, a wtedy on mówił, żeby przestała się mazać, i że przesadza. Z czasem poczucie doznawanej krzywdy przestało rodzić w niej sprzeciw i popychać do działania; wręcz przeciwnie, paraliżowała ją świadomość, że nic już tego nie zmieni. Nawet zaczynała rozumieć dlaczego tak się dzieje, w końcu wiele mogła sobie zarzucić… Ale teraz nie chodziło, już tylko o nią, przecież nie była sama… Chyba tylko dzięki temu wreszcie zdobyła się na odwagę.
Tak, była na dworcu. To nie sen. Pociąg był prawdziwy i ludzie wokół niej też. Czuła jak co chwilę ktoś zawadzał o jej walizkę, lub trącał ją ramieniem. Z uśmiechem powtórzyła w myślach, przed chwilą usłyszany komunikat.7.57. Jeszcze tylko trzy minuty! Powoli, w tłumie podróżnych zbliżała się do drzwi pociągu. Wszystko układało się, tak jak to sobie zaplanowała. Jeszcze tyko parę kroków, potem wejście po schodkach i ostatnie spojrzenie na peron. Wzięła głęboki oddech. Tak, da radę. Dzisiaj wszystko się kończy i dzisiaj wszystko zaczyna… To jest ten dzień!
Nagle ogarną ją niepokój. Utkwiła wzrok w posadzce, na przekór absurdalnej myśli, że gdzieś mogłaby zobaczyć jego twarz. Czy wtedy starczyłoby jej sił? Czy tym razem nie ulegnie? Tak dobrze znała to obezwładniające ją spojrzenie. Ale jego nie mogło tu być. O tej godzinie z pewnością był w pracy; daleko, daleko stąd. Była bezpieczna. Mimo to narastał w niej lęk. Mocniej ścisnęła poręcz, bo głos mężczyzny stojącego za nią, na ułamek sekundy, zdał się jego głosem. Stanęła w drzwiach przez moment rozkoszując się uczuciem ‘ocalenia’ i wtedy coś nakazało jej oglądnąć się za siebie. Podniosła wzrok. Przed oczami mignęła jej czerwona chorągiewka zawiadowcy; a potem usłyszała, jak powiedział ‘Maju!’ i wyskoczyła z pociągu…

Opublikowano

"Nagle ogarną ją niepokój" - ogarnął.
Czyta się bardzo dobrze, tylko koniec taki jakiś - no bo facet na pewno jest w pracy, w dodatku daleko stąd, a tu nagle jego głos?
Tekst jest wciągający. Czy to fragment czegoś większego?
Pozdrawiam i zapraszam do swoich tekstów.

Opublikowano

Dziękuje za komentarz.
Mam pytanie, ponieważ zauważyłam przeglądając różne teksty, że ma pan dużą wiedzę w zakresie poprawności gramatycznej, o stosowanie przecinków i myślników. Czy w tekście są poprawnie użyte?
Nie jest to fragment czegoś większego. Trochę obawiam się rozwijania i związanego z tym wprowadzenia większej ilości szczegółów. Staram się pisać tylko to co konieczne, może niesłusznie…

Opublikowano

Po pierwsze, bardzo Ciebie Lena proszę abyś nie zwracała się do mnie na "pan" - mów mi Don, lubię to samozwańcze imię. Po drugie to właśnie z intepunkcji jestem cholerna noga, sam potrzebuję wielkiej Waszej pomocy w tym względzie. Niestety merytorycznych komentarzy ostatnio jest tyle, co kot napłakał. Co do moich komentarzy, to są to jedynie subiektywne refleksje zwykłego czytelnika zwanego Don Cornellosem, a nie żadnego znawcy literatury, czy też języka polskiego. Spokojnie można ze mną się nie zgadzać, aczkolwiek wydaje mi się, że nie powinno się tak całkowicie lekceważyć czyichs wrażeń.

Co do kwestii Twoich obaw rozwijania i wprowadzenia większej ilości szczegółów do tekstu, moje zdanie jest następujące:
1) Pisanie powinno być zabawą, rozkoszą, wchodzeniem do bogatej i zaskakujacej krainy, pełnej niespodzianek. Pisanie powinno być czymś co będzie nas rozwijać. Więc aby się pisaniem nie znużyć próbujmy ciągle czegoś nowego, trudniejszego.
2) Co zaś szczegółów - to mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. Moim zdaniem właśnie im poświęcając wiele czasu, energii, wyobraźni można osiągnąć najwięcej. Kiedy czytam czyjś tekst, który na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo poprawny, oryginalny, lub pomysłowy - wówczas czytam powtórnie tym razem jednak przypatrując się temu, jak autor podszedł do szczegółów. Jego podejście jest dla mnie miarą jego warsztatu, pracowitości, szacunku dla czytelnika.
Na szczegółach skupiona jest większość moich komentarzy. - Na sensowności ich stosowania. Na powiązania logiczne.
3) Rozwijanie tekstu. To jest moim zdaniem wręcz jedyna droga. Niech Twoją ideą będzie rozwijanie tekstu wręcz do granic twoich możliwości, których to granice wciąż będziesz chciała poszerzać. To jak ktoś potrafi rozwinąć tekst, świadczy o jego wyobraźni. Ale działa to i w drugą stronę. - Rozwijając tekst coraz bardziej rozwijasz zdolność wizualizacji, tego o czym piszesz.
Jednak to nie wszystko, co chcę Ci powiedzieć. Zmarły reżyser Krzysztof Kieślowski, podobno kręcił bardzo dużo ujęć pojedynczych scen, zużywał wiele kilometrów taśmy filmowej. A później w montażowni wycinał i wybierał tylko najlepsze. Moim zdaniem Ty powinnaś robić analogicznie jak on, czyli pisać maksymalnie najwięcej na dany temat, wręcz do rozmiarów absurdu. Później gdy stwierdzisz, że dalej nie dasz już rady - wykreślaj to, co jest całkowicie zbędne dla opowiadanej przez ciebie historii. Bez sentymentów wykreślaj nawet piękne zdania, jeśli one nie pasują.
Jeszcze jedno - długie rozwijanie tekstu, w dodatku pisane długopisem na kartce, wydłuża czas pisania, A czas pisania nie jest niczym innym, jak właśnie medytacją na zadany temat, w naszym przypadku temat pewnej historii, pewnych problemów egzystencjalnych, psychologicznych, duchowych, etc. - Dłuższy poświęcony czas = pogłębiony temat = lepszy, bardziej świadomy efekt.
4) Gdzieś to już pisałem, pod czyimś tekstem, że pisząc trzeba negować samemu sobie, sprawdzać zasadność tego co napisaliśmy. To bardzo trudne. Gombrowicz zwierzał się kiedyś w swoich Dziennikach, że pisząc sam sobie rzuca kłody pod nogi. Podobnie robił Zbigniew Herbert - unikał łatwych zdań, szedł pod prąd. Jeśli coś było trudne do wyrażenia, próbował tak długo, aż mu się to udało. Nie omijał zdań trudnych. Te trudne zdania, opisujące coś co rzadko było w literaturze opisywane, natychmiast zauważają czytelnicy, sam przekonałem się o tym na własnej skórze. W pisaniu trzeba być po troszę prześmiewcą samego siebie, po to by uprzedzić prześmiewczość czytelnika. Wszystko co tu piszę sprawi, że to co napiszesz będzie twardo stąpało po ziemi, nawet jeśli będzie to s-f.
5) Jeśli czytałaś Ferdydurke Gombrowicza, to wiesz, co to jest dopełnianie się formy. Rzecz ta jak najbardziej ma miejsce w trakcie pisania. Jedno zdanie szybko i zgrabnie dopisuje się do zdania drugiego. A do tego zaraz zdanie trzecie i czwarte. Całość, które one stworzą wydaje się autorowi ładna i sensowna. Niektórzy dumnie nazywają to natchnieniem. Otóż tego należy się wystrzegać. Natchnienie przeważnie rządzi się schematycznością pojmowania zjawisk, uproszczeniem mającym zasadność tylko w stosunku do zdań na kartce, a nie do prawdziwych zjawisk, które autor chce opisać. Zdania proste i ładnie brzmiące są największymi wrogami pisarza. Budzą w nim taką ufność, że pisarz nawet nie widzi większego sensu, aby przyjrzeć się ich zasadności, i temu jakiej podporządkowane są logice. Najwyraźniej uwidacznia to się w poezji młodych i niedoświadczonych ludzi. W ich wierszach, aż roi się od nieświadomie popełnionych absurdów i nonsensów.

Mam jeszcze kilka idei, pomagających mi w pisaniu, ale nie wiem, czy jesteś ich ciekawa, więc aby nie zanudzać już Ciebie - będę w pokłonie, z kapeluszem w ręku wycofywał się do miejsca skąd przyszedłem.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Ps
Lena to ładne imię, może dlatego, aż tak się rozpisałem :)

Opublikowano

Zatem Donie :)

Bardzo dziękuję za Twój obszerny komentarz i rady, które z radością przyjmuję i zawsze czekam na więcej.

Przedstawiony tekst, nie jest fragmentem czegoś większego, ale zanim został ostatecznie sformułowany, to był znacznie obszerniejszy, posiadał parę wersji w głowie i na papierze. Oczywiście tak, jak piszesz szlifowanie tekstu rozciągnięte w czasie podnosi jego wartość; aczkolwiek ja mam problem ze znalezieniem tego czasu właśnie, to raz; a dwa zawsze mam wrażenie, że mógłby być jeszcze lepszy, gdyby mu poświęcić jeszcze trochę uwagi. W końcu musi więc, nastąpić moment ostatecznego ( choć kto wie) zapisania.
Zależało mi na tym, aby nie wprowadzać niepotrzebnych informacji, żeby nie zgubić istoty sprawy. Nie ograniczać, do konkretnych wydarzeń, pozostawić niedomówienia i dać czytelnikowi możliwość własnej interpretacji. Mam w sobie duża nieufność wobec słów, ponieważ tak różnie je rozumiemy, odczuwamy. Dlatego, między innymi, staram się w miarę możliwości nie używać imion, a jedynie zaznaczać płeć bohaterów, aby nie naznaczać ich niepotrzebnymi skojarzeniami. Ten proces próby uchwycenia w słowa tego co czuję, jest dla mnie właśnie takim trudnym zadaniem. Z jednej strony wymaga wiele wysiłku, z drugiej daje dużo satysfakcji.
Jeśli chodzi o zakończenie, to właściwie nie wiadomo, może on jednak się tam zjawił, jakaś życzliwa osoba poinformowała go o jej planach; a może wrócił do domu, bo zapomniał dokumentów i znalazł jej pożegnalny list; a może jego wcale tam nie było, może ten głos powstał tylko w jej głowie. To wydaje mi się mało istotne, ważne, że wystarczyło jedno słowo. Jedno słowo i mimo całej swojej determinacji, poczucia wieloletniej krzywdy itd. nie starczyło jej sił.
Zrezygnowałam też z uprzedniego doprecyzowania jego win; jestem ciekawa, jak Ty to odczytałeś; bo chodziło mi o sam fakt uzależnienia od drugiej osoby, tak silnego, że chociaż to absolutnie wbrew zdrowemu rozsądkowi nadal przy niej tkwimy.
To ‘nie była sama’, też można różnie interpretować.
Nie wiem czy to samo rozumiemy pod pojęciem ‘szczegół’. Moim mistrzem jest Ryszard Kapuściński, który często odwoływał się to swoich doświadczeń depeszowca; i bardzo chwalił sobie nabytą umiejętność przekazywania maksimum treści w jak najkrótszej formie. Zresztą z tego tez powodu lubię czytać poezje, która jest prawdziwa sztuką dobierania słów. Ostatnio ponownie zachwycam się poematem Czesława Miłosza ‘ Orfeusz i Eurydyka’, w którym każde słowo wydaje się adekwatne i konieczne, żadne zaś zbędne. Polecam, bo to historia, która wszyscy znamy, a potrzeba mistrza aby na nowo po mistrzowsku ją opowiedzieć.
Też podoba mi się imię Lena, dlatego je przybrałam. Nigdy się nie dowiemy czy gdybym była na przykład Hanią Kozłowską też otrzymałabym ten komentarz.

Co do znaków interpunkcyjnych to rzeczywiście czytając twój dziennik znalazłam jakieś uchybienia, brak przecinka po ‘który’. ( Ale czy przy takiej całości warto się tego czepiać?) Jak ktoś słusznie zauważył w wydawnictwie poprawią :)
Zatem zwracam się do kogoś, kto czuje się w tym dobry, o uwagi na temat stosowania przecinków i myślników.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię długością i treścią moich wynurzeń.

Lena

Opublikowano

Dobrze byłoby teraz, aby ktoś inny skomentował twój tekst. Według mnie, nie funkcjonuje zbytnio jako całość. Za szybko kończy się, by można było wczuć się w bohaterkę i zbyt mało dzieje w sferze literackiej. Za to, jako część większej całości, bardziej rozbudowanej historii - jak najbardziej.
Co do imienia Hania, to wiedz, że gdybyś tak się podpisała, również otrzymałabyś tak obszerny komentarz. Każdy kto mnie zna, wie ile imię Hania dla mnie znaczy.
Pozdrawiam

Opublikowano

Donie

Zgadzam się z Twoimi uwagami. To taka ‘próbka’ pisania, która jeśli miałaby się stać czymś konkretnym wymaga jeszcze pracy. Wszystko, co do tej pory pisałam, poza szkolnymi wypracowaniami, było pewna próbą nazwania własnych przeżyć i doświadczeń, które same się tego domagały. Jedynym ich czytelnikiem był mój przyjaciel, mam nadzieję, że dzięki nim mógł mnie lepiej poznać. Kiedy znalazłam w sieci ten portal zdecydowałam się zamieścić jakiś tekst, aby w pewien sposób sprawdzić własne umiejętności. Chciałam poznać opinię osób dla których jestem kimś zupełnie anonimowym. Wybrałam ten tekst, bo jest najmniej osobisty. Nie jestem gotowa aby zabrać się do pisania, na poważnie, nie znajduję na razie czasu ani pomysłów na coś większego, ale pisanie gdzieś we mnie siedzi, dlatego czasem dla własnej przyjemności coś sobie zapisuję.
Bardzo dziękuję Ci za poświęcony mi czas i uwagę, oraz za wszystkie rady. Tym bardziej, że czytając Twój dziennik przekonałam się, że wiesz o czym mówisz.
Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia.
Lena

Będę wdzięczna wszystkim, którzy zechcą się wypowiedzieć

Swoją drogą czy ktoś wie, dlaczego Word podkreśla mi w tym zdaniu ‘wypracowaniami’?

Opublikowano

Lena wpisz w google "dokunamente". Wyświetli ci się "dokunamente index". Wejdź i zarejestruj się. Wklej tam swój tekst. Tam coś przynajmniej sie komentuje od czasu do czasu. Tutaj zaś sama widzisz, w zasadzie oprócz mnie, nikt nic nie robi by ożywic to forum.
Pozdrawiam

Opublikowano

dzięki Donie
Ja jeszcze chciałam napisać, że w moich uwagach pisząc 'myślniki', miałam na myśli średniki. To tak dla porządku. Miło się dowiedzieć czegoś nowego.
Czytałam dziennik i jakoś żadne uwagi się nie nasuwają, ale jeszcze spróbuję. Na razie komentuję co nieco z poezji, w tym się lepiej czuje.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Media mają olbrzymi wpływ na kształtowanie naszych poglądów czy sympatii w każdej dziedzinie życia. Oczekujemy więc, że podawane informacje będą rzetelne i zgodne z prawdą. Chcemy przecież dokonywać nieskrępowanych wyborów, a mogą one być naprawdę wolnymi, gdy dokonamy ich na podstawie prawdziwych wiadomości. Tymczasem, jako pojedynczy ludzie i całe społeczeństwo, jesteśmy pod ciągłym wpływem medialnych intryg - manipulacji. Słowo to oznacza kształtowanie lub przekształcanie poglądów i postaw ludzi bez udziału ich świadomości, poprzez narzucanie im fałszywego obrazu rzeczywistości. Kluczową rolę w oszukiwaniu społeczeństwa odgrywają dziennikarze, tworzący często nieprawdziwą rzeczywistość na potrzeby wcześniej przyjętych założonych tez lub światopoglądu. Inną grupą stanowią tak zwani eksperci, których wiedza na dany temat jest wątpliwa, ale są to osoby płynące „z prądem”. Manipulacja, według psycholingwistyka Adama Wichury, zaczyna się od nagłówka. To właśnie w tytule żurnaliści często zamieszczają fałszywą informację, bo wiedzą, że możemy nie lubić czytać artykułów do końca. A właśnie na końcu tekstu – w takiej manipulacji - pojawia się wyjaśnienie opisywanego wydarzenia. Natomiast sensacyjny nagłówek jest tak formułowany, aby zagrał nam na emocjach. Według Wichury, jeżeli tytuł informacji wywołał w nas wysoki stopień negatywnych emocji np. złości, oburzenia, nienawiści, to znaczy, że trzeba włączyć myślenie i zdrowy rozsądek, bo właśnie zostaliśmy zmanipulowani. Oto przykładowy nagłówek: „Kobieta na wózku inwalidzkim i jej opiekun nie zostali wpuszczeni do ekskluzywnego lokalu!” Większość z nas będzie na pewno oburzona. Niektórzy będą nawet nawoływać do bojkotu restauracji. Natomiast na końcu dowiadujemy się, że „pokrzywdzeni” byli pod wpływem alkoholu i wyzywali wulgarnie obsługę lokalu. Inny nagłówek stosuje zdanie pytające: „Kiedy minister X wycofa dofinansowanie leków dla chorych na cukrzycę?” Artykuł przedstawia całą historię pomocy państwa dla cukrzyków, jest nudny i nie można się doczytać oczekiwanej daty. Na końcu wreszcie pada zdanie: „Minister X nie zamierza wycofywać tego dofinansowania”(!). Tytuł, będący cytatem, to również narzędzie manipulacyjne. Podam przykład: „Dyrektorka musiała wiedzieć o defraudacji”. Najczęściej nie zwracamy uwagi na cudzysłów. Taki komunikat odbieramy jako fakt. Skoro „wiedziała”, to pewnie współuczestniczyła – wnioskujemy. Jednak w podsumowaniu artykułu okazuje się, że wspomniana dyrektorka z opisywaną aferą nie miała nic wspólnego. Dziennikarze wykorzystują również tzw. kompleks Polaka t.j. obywatela „gorszego niż ci z Zachodu”. Co ciekawe, ciągnie się ów kompleks od wieków, jakby był wpisany w genotyp polskości. Przypomina mi się stare, bodajże siedemnastowieczne przysłowie: „Co Anglik zmyśli, Francuz skreśli a Niemiec doma nakrupi, wszystko to głupi Polak kupi”. Ludzie mediów oszukują nas między innymi takimi komunikatami: „W niemieckim tygodniku zamieszczono …..”, „W prasie amerykańskiej …..” lub: „Nasz korespondent we Francji donosi, że ……..” . Mamy więc, jako społeczeństwo liczyć się ze zdaniem zagranicznych obserwatorów naszego życia publicznego, bo ci „wiedzą lepiej, jak powinno być” . Okazuje się często, że nie jest to opinia zagraniczna, tylko komentarz płynący prosto z Polski. Bywa, że redakcja niemieckiego tygodnika prosi współpracującego z nią polskiego dziennikarza o opinię w jakiejś kwestii. Dziennikarz ów pisze na przykład felieton, najczęściej krytyczny wobec tego, co się dzieje w Polsce, zgodny z linią programową czasopisma i otrzymuje za to wierszówkę. Niemieckie pismo zamieszcza tekst, a polskie gazety bez skrupułów powołują się na „zagraniczne doniesienia ”. Jest to jedna z najskuteczniejszych technik manipulacyjnych, które bardzo łatwo wprowadzają nas w błąd. Innym sposobem manipulacji jest wyrywanie z kontekstu wypowiedzi rozmówców i dopasowanie jej do zakładanej tezy. Pewna osoba według przekazu medialnego miała oznajmić: „Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko zmieniło płeć.” Natomiast pełna wypowiedź brzmiała: „Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko zmieniło płeć bez mojego wsparcia.” Urwany fragment całkowicie zmienił sens całej wypowiedzi. Jeszcze inną techniką tworzenia sztucznych skandali jest tak zwane zaburzenie perspektywy. Tytuł krzyczy: „POLAŁA SIĘ KREW! Poszukiwany jest właściciel sklepu”. Chcemy się dowiedzieć, co się wydarzyło i co zrobił właściciel sklepu? Okazuje się, że dwaj klienci pobili się w sklepie i poleciała krew z rozbitego nosa. A właściciel był potrzebny jako świadek. Nagłówek zaś sugerował, że to ów właściciel narozrabiał. Sposobów manipulacji jest bardzo dużo. Jak w takim razie nie pozwolić się oszukiwać? Myślę, że na początek należy używać własnego rozumu i do każdej wiadomości podchodzić z dużym dystansem, nawet wówczas, gdy będzie pasowała do naszych poglądów. Należy sprawdzić, jak przedstawiają ten sam temat inne źródła, również tej strony, z którą jest nam nie po drodze. Czasami dość łatwo sami możemy ocenić rzetelność dziennikarzy. Jeżeli jeden i ten sam publicysta w swoim tekście uważa, że religia nie powinna być nauczana w szkole, a później przeprowadza wywiad z katechetami na temat, dlaczego religia powinna zostać w szkole?, to prawdopodobnie mamy do czynienia z hipokryzją. Dla radia i telewizji najbardziej widocznym sposobem oszukiwania słuchaczy czy też widzów są debaty osób o różnych poglądach. Tworzy się wówczas tak zwane „ustawki”. Do rozmowy zaprasza się dwie osoby z opcji X i jedną z Y. Jedna osoba, gdyby nawet mówiła konkretnie, logicznie i na temat, nie ma większych szans na przebicie się ze swoimi racjami do słuchaczy i widzów. Dla większości odbiorców ten z poglądów jest prawdziwy, który ma więcej zwolenników. Przykładem może być pewien program interwencyjny uznanej dziennikarki telewizyjnej od lat goszczący na antenie jedynki. Zrobiła reportaż o biednej uczennicy , jej matce i wrednej szkole. W placówce dziewczynkę rzekomo prześladowano. Wcześniej założona teza miała uderzyć w szkołę i system oświatowy. To, że system jest do niczego, nie trzeba nikogo przekonywać. Ale w tym wypadku nierzetelność przekazu była zdumiewająca. Dziecko przez rok nie było posyłane przez matkę do szkoły. Dziewczynka przebywała ciągle w domu. Szkoła wykonała wszystkie przewidziane w takiej sytuacji procedury, łącznie ze zgłoszeniem sprawy do sądu rodzinnego. Ale w studiu przewagę miały osoby popierającą matkę. Również wśród „ekspertów” dominowały te głosy, które brały w obronę rodzinę. Do głosu rzadko byli dopuszczani goście, którzy wykazywali zaniedbania matki wobec dziecka. Założenie programu zostało zrealizowane. Szkoła, jej pracownicy i niektórzy uczniowie okazali się winnymi „tragedii dziecka”. Takie podsumowanie sprawy usłyszeliśmy od prowadzącej. Oprócz wszystkich wspomnianych wcześniej technik jest jeszcze ordynarna manipulacja czyli podawanie kłamstw, celowe zmyślanie jakichś faktów, które są przytaczane i powielane później przez większość stacji radiowych, telewizyjnych. Nawet jeśli po określonym czasie fikcyjne wydarzenie zostanie usunięte, ludzie i tak zapamiętają to, co „twórcy” chcieli wpuścić do obiegu medialnego. Ale jak pisze Adam Wicher: „Nie trzeba kłamać, aby mówić nieprawdę. Znając psychikę ludzką i schematy przetwarzania świata przez ludzi, można tak skroić informację, aby mówiąc prawdę wywołać u człowieka zwątpienie. I odwrotnie.” Winston Churchill też kiedyś stwierdził, że kto jest właścicielem informacji, ten jest również właścicielem świata.    
    • @Berenika97 Co za komplement! Dziękuję! Pozdrawiam!
    • @Alicja_Wysocka wiem. Ale w dzieciństwie. Wieczór, babcia gasi światło, a ja z latareczką "pożerałem" pachnące książki. Nie ma takiej gumki na świecie coby te wspomnienia wytarła.     A tak przy okazji, bo mi się wspomniało. O Paganinim. Codziennie jeździł na koncerty do Rzymu. W pewnym miejscu był pałac a przed nim , na fotelu siedział mężczyzna. Paganini był nim bardzo zaciekawiony. Kazał zatrzymać powóz. I oglądał scenę jak do siedzącego mężczyzny podchodził służący i podawał mu leżące na tacy pistolety. Mężczyzna brał każdy z nich i strzelał w powietrze. Służący zabierał je na tacy, szedł do pałacu aby je nabić i wracał. Mężczyzna strzelał. I tak w kółko. Paganini zapytał wożnicy kim jest ten mężczyzna. Wożnica odpowiedział: To bawi się Lord George Byron.   A tak mi się wspomniało :)       @Roma dobrze :)    
    • @Berenika97 z tego co zauważyłam to podchodzisz do tematów z bardzo dużą wrażliwością i zrozumieniem. A to, że masz odwagę pisać na trudne tematy, podziwiam bardzo, bo mi takiej odwagi brakuje. Jeszcze raz gratuluję wiersza i dobrego dnia życzę :)
    • @Annna2Doświadczenia mojej rodziny (bardzo złe) spowodowały, że nie przyjmuję bezkrytycznie żadnych doniesień medialnych ani nie mogę zaufać nikomu z tzw. "elity" politycznej.  Manipulacja ludźmi, społeczeństwem weszła do struktur państwa i do mediów tak głęboko, że stała się jego "krwioobiegiem". Mam wrażenie, że nikt już temu się nie sprzeciwia. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...