Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lena N.

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lena N.

  1. I ja pozwolę sie nie zgodzić ;) W moim odczuciu więcej dynamiki ma w sobie wersja Kasi. Zdania są krótkie,jak pojawiające się myśli. To jakby zapis kolejnych spostrzeżeń. Natomiast wersja Dona bardziej poetycka, spokojniejsza, i ułożona. Z dystansem. Pytanie w jakim nastroju, chciała utrzymać tekst autorka?
  2. Zmiana czasu dla mnie jak najbardziej na plus. W takim razie, to je źle zrozumiałam ten zapisek na dole. Moim zdaniem wynika z niego, że wyżej napisany tekst należy jeszcze poprawić, a nie, że zostało to już zrobione. W każdym razie, jak widzisz, to pierwsza część dziennika, która sprowokowała mnie do wypowiedzi. Czyli podziałało na mnie, a o to chyba chodzi... Może źle się wyraziłam, pisząc 'refleksje' miałam na myśli uczucia i myśli, które towarzyszą bohaterowi, obserwowana scena musiała je wywołać. Ale to już jest kwestia tego, co sie chce umieścić w dzienniku. pozdrawiam serdecznie Lena
  3. Lena N.

    Parę zdań z Tobą

    świetny :) takie lubię! Bez udziwnień, nachalności, prosty i przejmujący.
  4. Oj pamiętam tą potworną nudę w liceum. Lekcje wysiadywane dla obecności...Jeżeli się nie mylę i jesteś w wieku szkolnym proponuję pisać jak najwięcej, szczególnie, że jak piszesz dosyć łatwo ci to przychodzi. Myślę, że to szczególny okres wrażliwości, warto go wykorzystać. Z czasem trudno nie stracić tej ostrości widzenia. Mnie osobiście podoba się takie pisanie. Czekam na dalsze Twoje spostrzeżenia. Lena
  5. Witaj Donie Rzeczywiście ta część dziennika inna trochę. Nie wiem czy to historia podglądnięta, czy sam ją sobie wymyśliłeś, ale myślę, że raczej ta pierwsza opcja. Życie oferuje wiele ciekawych sytuacji, lubię się im przyglądać...Natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu, że świadek takich zdarzeń ma w głowie mnóstwo myśli i pytań, których brakuje mi w tym opisie. Czy to celowy zabieg? Jakoś zbyt starannie to opisane...Myślę, ze po dodaniu własnych refleksji tekst zyskał by trochę mocy. pozdrawiam Lena
  6. dzięki Donie Ja jeszcze chciałam napisać, że w moich uwagach pisząc 'myślniki', miałam na myśli średniki. To tak dla porządku. Miło się dowiedzieć czegoś nowego. Czytałam dziennik i jakoś żadne uwagi się nie nasuwają, ale jeszcze spróbuję. Na razie komentuję co nieco z poezji, w tym się lepiej czuje.
  7. Ciekawy pomysł. Podoba mi się. Końcówkę rzeczywiście można jeszcze dopracować, ale ogólnie duży +
  8. Donie Zgadzam się z Twoimi uwagami. To taka ‘próbka’ pisania, która jeśli miałaby się stać czymś konkretnym wymaga jeszcze pracy. Wszystko, co do tej pory pisałam, poza szkolnymi wypracowaniami, było pewna próbą nazwania własnych przeżyć i doświadczeń, które same się tego domagały. Jedynym ich czytelnikiem był mój przyjaciel, mam nadzieję, że dzięki nim mógł mnie lepiej poznać. Kiedy znalazłam w sieci ten portal zdecydowałam się zamieścić jakiś tekst, aby w pewien sposób sprawdzić własne umiejętności. Chciałam poznać opinię osób dla których jestem kimś zupełnie anonimowym. Wybrałam ten tekst, bo jest najmniej osobisty. Nie jestem gotowa aby zabrać się do pisania, na poważnie, nie znajduję na razie czasu ani pomysłów na coś większego, ale pisanie gdzieś we mnie siedzi, dlatego czasem dla własnej przyjemności coś sobie zapisuję. Bardzo dziękuję Ci za poświęcony mi czas i uwagę, oraz za wszystkie rady. Tym bardziej, że czytając Twój dziennik przekonałam się, że wiesz o czym mówisz. Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia. Lena Będę wdzięczna wszystkim, którzy zechcą się wypowiedzieć Swoją drogą czy ktoś wie, dlaczego Word podkreśla mi w tym zdaniu ‘wypracowaniami’?
  9. Lena N.

    zamyślenie

    Darninę znalazłam, znałam jako darń.
  10. Lena N.

    zamyślenie

    nie rozumiem :( Co to jest ta darnina? I o co chodzi ' podszytem zbłąkane'? Czy to specjalnie wprowadzone neologizmy?
  11. Zatem Donie :) Bardzo dziękuję za Twój obszerny komentarz i rady, które z radością przyjmuję i zawsze czekam na więcej. Przedstawiony tekst, nie jest fragmentem czegoś większego, ale zanim został ostatecznie sformułowany, to był znacznie obszerniejszy, posiadał parę wersji w głowie i na papierze. Oczywiście tak, jak piszesz szlifowanie tekstu rozciągnięte w czasie podnosi jego wartość; aczkolwiek ja mam problem ze znalezieniem tego czasu właśnie, to raz; a dwa zawsze mam wrażenie, że mógłby być jeszcze lepszy, gdyby mu poświęcić jeszcze trochę uwagi. W końcu musi więc, nastąpić moment ostatecznego ( choć kto wie) zapisania. Zależało mi na tym, aby nie wprowadzać niepotrzebnych informacji, żeby nie zgubić istoty sprawy. Nie ograniczać, do konkretnych wydarzeń, pozostawić niedomówienia i dać czytelnikowi możliwość własnej interpretacji. Mam w sobie duża nieufność wobec słów, ponieważ tak różnie je rozumiemy, odczuwamy. Dlatego, między innymi, staram się w miarę możliwości nie używać imion, a jedynie zaznaczać płeć bohaterów, aby nie naznaczać ich niepotrzebnymi skojarzeniami. Ten proces próby uchwycenia w słowa tego co czuję, jest dla mnie właśnie takim trudnym zadaniem. Z jednej strony wymaga wiele wysiłku, z drugiej daje dużo satysfakcji. Jeśli chodzi o zakończenie, to właściwie nie wiadomo, może on jednak się tam zjawił, jakaś życzliwa osoba poinformowała go o jej planach; a może wrócił do domu, bo zapomniał dokumentów i znalazł jej pożegnalny list; a może jego wcale tam nie było, może ten głos powstał tylko w jej głowie. To wydaje mi się mało istotne, ważne, że wystarczyło jedno słowo. Jedno słowo i mimo całej swojej determinacji, poczucia wieloletniej krzywdy itd. nie starczyło jej sił. Zrezygnowałam też z uprzedniego doprecyzowania jego win; jestem ciekawa, jak Ty to odczytałeś; bo chodziło mi o sam fakt uzależnienia od drugiej osoby, tak silnego, że chociaż to absolutnie wbrew zdrowemu rozsądkowi nadal przy niej tkwimy. To ‘nie była sama’, też można różnie interpretować. Nie wiem czy to samo rozumiemy pod pojęciem ‘szczegół’. Moim mistrzem jest Ryszard Kapuściński, który często odwoływał się to swoich doświadczeń depeszowca; i bardzo chwalił sobie nabytą umiejętność przekazywania maksimum treści w jak najkrótszej formie. Zresztą z tego tez powodu lubię czytać poezje, która jest prawdziwa sztuką dobierania słów. Ostatnio ponownie zachwycam się poematem Czesława Miłosza ‘ Orfeusz i Eurydyka’, w którym każde słowo wydaje się adekwatne i konieczne, żadne zaś zbędne. Polecam, bo to historia, która wszyscy znamy, a potrzeba mistrza aby na nowo po mistrzowsku ją opowiedzieć. Też podoba mi się imię Lena, dlatego je przybrałam. Nigdy się nie dowiemy czy gdybym była na przykład Hanią Kozłowską też otrzymałabym ten komentarz. Co do znaków interpunkcyjnych to rzeczywiście czytając twój dziennik znalazłam jakieś uchybienia, brak przecinka po ‘który’. ( Ale czy przy takiej całości warto się tego czepiać?) Jak ktoś słusznie zauważył w wydawnictwie poprawią :) Zatem zwracam się do kogoś, kto czuje się w tym dobry, o uwagi na temat stosowania przecinków i myślników. Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię długością i treścią moich wynurzeń. Lena
  12. Dziękuje za komentarz. Mam pytanie, ponieważ zauważyłam przeglądając różne teksty, że ma pan dużą wiedzę w zakresie poprawności gramatycznej, o stosowanie przecinków i myślników. Czy w tekście są poprawnie użyte? Nie jest to fragment czegoś większego. Trochę obawiam się rozwijania i związanego z tym wprowadzenia większej ilości szczegółów. Staram się pisać tylko to co konieczne, może niesłusznie…
  13. Trudno było jej uwierzyć, że to dzieje się tu i teraz. Tyle razy miała przed oczami to miejsce. Tyle razy wyobrażała sobie, że wyjeżdża; wyjeżdża na zawsze. Wsiada do pociągu i wszystko zostawia za sobą…Za każdym razem, kiedy powtarzała, że to koniec, myślami była tu, na dworcu. I wreszcie stało się. W ręce miała walizkę, w kieszeni bilet, a w uszach przeraźliwy pisk hamującego pociągu. Spojrzała na zegar. 7.53. Do odjazdu pozostało siedem minut. Jak to się wszystko zmienia… Za pierwszym razem od razu chciała wybiec, ale wtedy on mocno chwycił ją za rękę; następnym, kilka dni spędziła u koleżanki, ale szybko znalazł ją i ubłagał, żeby wróciła, obiecując, że to już nigdy się nie powtórzy. Wtedy jeszcze mu wierzyła; łzy, przeprosiny, przytulanie… Przez jakiś czas znów myślała, że wszystko będzie już dobrze, ale tych ‘ostatnich razów’ miało być jeszcze wiele. Po kolejnych, coraz trudniej było uwierzyć zapewnieniom, zresztą on także porzucił już te formułki. Chyba, przestał wierzyć, że naprawdę mogłaby go zostawić. Pod koniec, kuliła się tylko na łóżku, a wtedy on mówił, żeby przestała się mazać, i że przesadza. Z czasem poczucie doznawanej krzywdy przestało rodzić w niej sprzeciw i popychać do działania; wręcz przeciwnie, paraliżowała ją świadomość, że nic już tego nie zmieni. Nawet zaczynała rozumieć dlaczego tak się dzieje, w końcu wiele mogła sobie zarzucić… Ale teraz nie chodziło, już tylko o nią, przecież nie była sama… Chyba tylko dzięki temu wreszcie zdobyła się na odwagę. Tak, była na dworcu. To nie sen. Pociąg był prawdziwy i ludzie wokół niej też. Czuła jak co chwilę ktoś zawadzał o jej walizkę, lub trącał ją ramieniem. Z uśmiechem powtórzyła w myślach, przed chwilą usłyszany komunikat.7.57. Jeszcze tylko trzy minuty! Powoli, w tłumie podróżnych zbliżała się do drzwi pociągu. Wszystko układało się, tak jak to sobie zaplanowała. Jeszcze tyko parę kroków, potem wejście po schodkach i ostatnie spojrzenie na peron. Wzięła głęboki oddech. Tak, da radę. Dzisiaj wszystko się kończy i dzisiaj wszystko zaczyna… To jest ten dzień! Nagle ogarną ją niepokój. Utkwiła wzrok w posadzce, na przekór absurdalnej myśli, że gdzieś mogłaby zobaczyć jego twarz. Czy wtedy starczyłoby jej sił? Czy tym razem nie ulegnie? Tak dobrze znała to obezwładniające ją spojrzenie. Ale jego nie mogło tu być. O tej godzinie z pewnością był w pracy; daleko, daleko stąd. Była bezpieczna. Mimo to narastał w niej lęk. Mocniej ścisnęła poręcz, bo głos mężczyzny stojącego za nią, na ułamek sekundy, zdał się jego głosem. Stanęła w drzwiach przez moment rozkoszując się uczuciem ‘ocalenia’ i wtedy coś nakazało jej oglądnąć się za siebie. Podniosła wzrok. Przed oczami mignęła jej czerwona chorągiewka zawiadowcy; a potem usłyszała, jak powiedział ‘Maju!’ i wyskoczyła z pociągu…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...