Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Twoje słowa o wojnie jako "antytezzie estetyki i wartości" i o okopach jako bliznach trafiają prosto w sedno tego, co próbowałem wyrazić. Szczególnie dotyka mnie Twoja obserwacja o współczesnej percepcji wojny jako "strumienia obrazów, który można wyłączyć" – to chyba najbardziej niebezpieczne złudzenie naszych czasów, ta iluzja komfortu i dystansu. Bardzo dziękuję!
    • Bardzo mocna perspektywa na wnętrze człowieka. Świetny tekst. Nieustającym współistnieniem... cudnie.
    • @Simon Tracy Wiem, że znasz klimat i mitologię Cthulhu. Te imiona - Azathoth, Yog-Sothoth, Shub-Niggurath, Cthulhu - to pewnie imiona z dzieła Twojego patrona. Struktura listu akademickiego jako ramy narracyjnej jest bardzo dobra w odbiorze. Dużo zawarłeś informacji w tym tekście. Dla mnie najlepszymi fragmentami są te, gdzie jesteś powściągliwy: "kościste palce kurczowo trzymają pergamin", "księga obszyta ludzką skórą". Tu czuć prawdziwą grozę. Ogólnie tekst podoba mi się, :)
    • @Wiesław J.K. przepięknie. Nie wiem co więcej... tak mi się tylko:   jestem dzieckiem z mleczy i lipca   smakuję szczęściem kwiat za kwiatem   gdy z sobą dzisiaj w rozłące
    • Deszcz zaciąga szarym zaciekiem przez krawędzie nieba. Roztrzepany pisk wierzga na torach.   Zaciągnięty hamulec .   Nie ma słońca, ale ono widzi i patrzy.   Szybko to zróbcie — czekają jeszcze zwłoki wojenne, a szef to pasjonat historycznych trofeów. Ten tu — to tylko wypadek.   Już urząd pani prokurator skacze w szpilkach na tłuczniu, po nasypie kolejowym. Ona ma swój cukierkowy styl. Lubi to.   Na zawilgoconym papierze długopis nie chce się odcisnąć gęstym znakiem tuszu. To problem.   Parę zdjęć i resztę dopisze się w cieple — chmury zainspirują.   Trafił go buforem w czoło, potem przemieliły przednie koła. Skład był w pędzie, on był otyły — mięsa zatem sporo, tylko twarzy brak.   Idziemy wzdłuż toru, każdy fragment trzeba opisać i zebrać — nie przed psami czy ptakami, - dla porządku, dla protokołu.   Obok rosną jakże bujne krzewiny czerwonych jagód. Pewnie są słodkie, te najmniejsze takie są…   A pękł jak pomidor. Raz jednego znaleziono u nas na torach, a resztę — w lokomotywowni, na drugim końcu województwa. I czyja to była sprawa potem? To dopiero jest zasadnicze pytanie. Logika prawa.   Skład stoi, a pasażerowie nerwowo patrzą na zegarki. Maszynista, stary fachowiec — to jego dwudziesty w życiorysie.   Przyjechał karawan i zbiera po nas szczątki. Ale który dziś dzień? Wychodzi, że już jest drugiego, więc ich umowa wygasła.   Ktoś inny powinien worek wypełnić. Wysypują więc zawartość na nasyp — taka pomyłka. Zaraz będzie ktoś inny.   A deszcz pada i będzie padać przez cały dzień — aż po noc.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...