Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



szczerze mówiąc nie przepadam za takim zapisem
kropki w środku zwyczajnie mnie drzaźnią
a tutaj jakoś sama się postawiła ;)
obiecuję, że rozważę

pozdrawiam, :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


słowa - gapo jedna ;)
niedziela była miła, bo zakupowa
zakupiłam "odjazdowe" portki-rurki
moje wampirzęta twierdzą że wyglądam odlotowo ;)
teraz jeszcze tylko glany, skóra no i może jakiegoś harleya?
jak odlot to odlot ;) cmooooooooook!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


słowa - gapo jedna ;)
niedziela była miła, bo zakupowa
zakupiłam "odjazdowe" portki-rurki
moje wampirzęta twierdzą że wyglądam odlotowo ;)
teraz jeszcze tylko glany, skóra no i może jakiegoś harleya?
jak odlot to odlot ;) cmooooooooook!
no tak kapnęłam sie na drugi dzień jak jescz raz ... ale mam ciężkie słoje do napełnienia... wiesz jesień idzie, deprecha sieka..
chciałabym cię zobaczyć w tych glanach na harleyu- bomba...
może podskoczysz do mnie droga aż sie prosi by ją ujeżdżać...
cmoook
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zostało tak:
były kluczem
do świata - drogowskazem
we mgle. odeszły nagle
bez słowa

i brak mi słów


mam ostatnio słabość do kluczy i słów - gubię:)
ładny wiersz INko

a może mamy jakieś wspólne geny? ;) ja też wiecznie coś gubię
jednak resztek rozumu staram się pilnować, bo jakby tak całkiem przepadł, to...
aż boję się pomyśleć ;)
co do wierchołka chyba masz rację, możliwe że za jakiś czas napisałabym go w ten sposób,
wrócę do niego kiedyś i pewnie przykroję jak radzisz
dziękuję, że chciało Ci się nad nim pomyśleć
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak... na temat niektórych słabości wymieniliśmy już poglądy ;)
co się stało z Twoim nickiem Piotrusiu Panie?
długo Cię nie było, czyżby powrót z banicji?
w każdym razie cieszę się że już jesteś
pozdrawiam baaardzo serdecznie :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak... na temat niektórych słabości wymieniliśmy już poglądy ;)
co się stało z Twoim nickiem Piotrusiu Panie?
długo Cię nie było, czyżby powrót z banicji?
w każdym razie cieszę się że już jesteś
pozdrawiam baaardzo serdecznie :)))

To była autobanicja :))

Również się cieszę i pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...