Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Krzysztof dochodził do wniosku
że wszystkie te poematy
from ausland i te po polsku
kreślą monotematyzm

o nim i o nikim więcej

nie ustawał w swych staraniach
by rozszyfrować zagadkę
skąd ta hałastra przepchana
wie co go po czaszce drapie

drażni od strony wewnętrznej

Tak rozmyślając zaznaczał
Wrocławiem kółka jak cyrklem
Przestał uważać na światłach
zaczął hamować drastycznie

żalu nie zgubił na ręcznym…

wysiadł w zagmatwanej minie
rys zmiętych jak marynarka
gdy mu skupienie nie idzie
idzie się szlajać po parkach

gdzie szarość myślom nie przeczy

godzina cyk piwo w lodzie
palców prawicy krzepnie
błękitny płetwal spokojnie
wdycha tęczówki określeń

wypad bez sensów najmniejszych

kroczkami cyk drzwi do auta
ciąg dalszy złej zgadywanki
skąd ta hałastra podarta
zna temat który go trapi

jego i nikogo więcej

ostatnia brzytwa Krzysztofa
w uchwycie wszechmogącego
może odpowiedź jest prosta
stwórco odpowiedz dlaczego

drażni od strony wewnętrznej

daj najdrobniejszą maksymę
wątpliwość krótką kto lepszy
liryk czy ty – wnet rozstrzygnę
czyj przepis tłustszy w tej kwestii

żalu nie zgubił na ręcznym…

tu młodzian dociska sprzęgło
! aż piszczy gdy pedał zwalnia
coś się na piersiach zalęgło
rani tors śmierdząca plama

szaruga znów myślom przeczy

cyk żądza cudu przechodzi
nozdrzami dymi kopuła
wprzód trzeba spojrzeć pod nogi
by potem skuteczniej dumać

wypad bez sensów najmniejszych

cyk żądza cudu przechodzi
nozdrzami dymi kopuła
wprzód trzeba spojrzeć pod nogi
zbadać gdzie dół a gdzie góra

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki wielkie Judyt za uwagę,
może coś poprawić tutaj?
pozrawiam
Jimmy

a wiesz widzę, że sobie
to ułożyłeś, nawet rytmicznie
dość z tymi wersami pomiędzy
nie mam pomysłu, sam sobie
znajdź;)
proszę
no dobra..jak mam coś wygarnąć
to" te" " te" można by wywalnąć
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki wielkie Judyt za uwagę,
może coś poprawić tutaj?
pozrawiam
Jimmy

a wiesz widzę, że sobie
to ułożyłeś, nawet rytmicznie
dość z tymi wersami pomiędzy
nie mam pomysłu, sam sobie
znajdź;)
proszę
no dobra..jak mam coś wygarnąć
to" te" " te" można by wywalnąć
pozdrawiam

dzięki wielkie Judyt
po co ma być gorzej jeśli może być lepiej
;)
pozdrawiam
Jimmy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a wiesz widzę, że sobie
to ułożyłeś, nawet rytmicznie
dość z tymi wersami pomiędzy
nie mam pomysłu, sam sobie
znajdź;)
proszę
no dobra..jak mam coś wygarnąć
to" te" " te" można by wywalnąć
pozdrawiam



dzięki wielkie Judyt
po co ma być gorzej jeśli może być lepiej
;)
pozdrawiam
Jimmy

ech i na co gadać te te..;)
oczywiście przekomarzam się
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...