Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ten temat jest mi bardzo bliski, dlatego uważam za prawdziwy.
Medycyna niekonwencjonalna potrafi działać cuda bez skalpela,
ale niejednokrotnie musi być wspomagana przez lekarzy i odwrotnie.

Słonecznie pozdrawiam,
jasna :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, to prawda. Chodzi też o to, że w poczekalni ludzie opowiadają sobie cudowne przypadki, oczy im błyszczą nadzieją a najbardziej nie tym chorym, tylko ich bliskim.
W poczekalni wszystko jest jeszcze możliwe.

Pozdrawiam i dziękuję za uśmiech :-) najlepsze lekarstwo pod Słońcem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To wielka sztuka albo desperacja:

długi korytarz
za kolejnymi drzwiami
tylko do widzenia

Wtedy uśmiech potrzebny jak najbardziej, nawet dla siebie. Potęga podświadomości jest ogromna.
Uśmiechajmy się więc do innych, do siebie i śmiejmy się też z siebie.
Nawiasem mówiąc jest to medycznie udowodnione, co dzieje się z człowiekiem, jakie pozytywne reakcje chemiczne (i nie tylko) zachodzą podczas uśmiechu czy wręcz śmiania się.

O uśmiechu mogłabym długo, bo u małp na przykład, ponoć oznacza coś innego i uczeni starają się utożsamiać ten uśmiech z ludzkim i mają trochę racji.

Ja jednak po ludzku wolę: cha, cha, chaa..!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To wielka sztuka albo desperacja:

długi korytarz
za kolejnymi drzwiami
tylko do widzenia

Wtedy uśmiech potrzebny jak najbardziej, nawet dla siebie. Potęga podświadomości jest ogromna.
Uśmiechajmy się więc do innych, do siebie i śmiejmy się też z siebie.
Nawiasem mówiąc jest to medycznie udowodnione, co dzieje się z człowiekiem, jakie pozytywne reakcje chemiczne (i nie tylko) zachodzą podczas uśmiechu czy wręcz śmiania się.

O uśmiechu mogłabym długo, bo u małp na przykład, ponoć oznacza coś innego i uczeni starają się utożsamiać ten uśmiech z ludzkim i mają trochę racji.

Ja jednak po ludzku wolę: cha, cha, chaa..!

Tak, ale tam istnieje też ta, i to mająca bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością ścieżka interpretacyjna:
cudowne ozdrowienia (w poczekalni), ponieważ wielu (zwłaszcza starszych) ludzi najzwyczajniej w świecie nie stać na operację. Darmowe kliniki są dziś fikcją -
stąd cudowne ozdrowienia po usłyszeniu, ile miałby kosztować zabieg.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Znam parę takich osób, które takich uzdrowień doznawały (niektórzy do dzisiaj)
przed wejściem do dentysty ;)) i niestety (nawiązując do komentarza jasnej) uśmiechają się
r~z~a~d~k~o ;)))

cud ozdrowienia
na dźwięk jednego słowa -
następnypro...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Znam parę takich osób, które takich uzdrowień doznawały (niektórzy do dzisiaj)
przed wejściem do dentysty ;)) i niestety (nawiązując do komentarza jasnej) uśmiechają się
r~z~a~d~k~o ;)))

cud ozdrowienia
na dźwięk jednego słowa -
następnypro...

A wiesz, że moim pierwszym zamiarem był własnie gabinet dentystyczny i dopiero potem pomyślałem o rozszerzeniu przekazu na klinikę :-)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Za bardzo ukierunkowuje :-) i odbiera inne interpretacje. Poza tym, klinika to również stomatologia. Google:
Wyniki 1 - 10 spośród około 1,060,000 dla zapytanie klinika stomatologiczna (język polski). (Znaleziono w 0.11 sek.)

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 dziękuję @Maciek.J dziękuję @Migrena dzięki
    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...