Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie mieścisz się już w skali Apgar. Teraz mierzą cię
inne liczby, literki, pióra i atramenty. (Gdyby atrament
rozpuścić w wodzie to staje się siny. Jak twoje paluszki
w zimie. Siność zakrada się, do wnętrza. Pomieszkuje
rok, dwa, kilka dni. Trzeba ją potem wyciągać. Płatkami.)
Za oknem masz plamki żółci, pomarańczu, czerwieni.
Słońce, mówisz, słoneczko. Wiesz, że na twojej buzi
zaczyna się pewność rzeczy i słów? Śpij.

Śnij.

Śnić jest tak, jak nawlekać nić na małe oko igły.
Do środka i na zewnątrz. Żyć jest tylko pomiędzy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sinice, cyjanofity, cyjanobakterie, cyjanoprokariota (Cyanobacteria, Cyanophyta, Schizophyta) - gromada organizmów samożywnych, dawniej uznawanych za rośliny, według nowszej taksonomii zaliczanych do Procaryota (prokarioty, królestwo bakterii). Nazwa zwyczajowa Cyanophyta (końcówka -phyta -roślina), stosowana w taksonomii wcześniejszej, kładzie nacisk na te właściwości, które upodabniają sinice do organizmów roślinnych - zdolność do tlenowej fotosyntezy oraz obecność chlorofilu. To podobieństwo jest o tyle naturalne, że chloroplasty roślin powstały w wyniku endosymbiozy z sinicami - są po prostu uwstecznionymi sinicami.

ale zamieszane no nie?
mozna było łatwiej - poprostu one były pierwsze
atrament - siny (z Twojego wiersza)
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



my biologi, dodajemy (przed pogrubem) słówko "prawdopodobnie" :))

tak - to ostatnio wielomoda - prawdopodobieństwo - już nie wiadomo
czy człek od małpy czy od sinic - czyli atramentu - jeśłi tak to jest
wierszem a wiersz to coś w rodzaju fali - zwolniona przypomina materię, ech,
co my fizycy pleciemy, no nie? prawdopodobnie cóświerszempisane*przeczytane=(ciepło/zimno) hehehehe
MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
    • @huzarc @Alicja_Wysocka ... ciepła dużo trzeba ciepło się przydaje jak na Mount Evereście dla kogoś się staje  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...