Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




to miał być wiersz o ciszy, o wszystkim
i o niczym.
niewykrzyczany w dłoniach milczy
jak kadr wycięty z kliszy.
to miał być wiersz,
nie słyszysz?

zżera mnie instynkt wilczy,
z watahą pęd do dziczy,
gdzieś, gdzie ostatnia kwadra
jest bratem mi najmilszym.

to miał być wiersz o ciszy.


pzdr:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję kochany Amehobie, że wpadłeś i to z wierszem :)

noc w noc zaczyna się spóźniać
coraz wolniej uchodzi z nas rano
nie mówimy już sobie do jutra
ciągle wczoraj jest ciągle to samo

chociaż zegar na ścianie
po staremu wciąż wisi -
wszystko jedno mu
dla kogo chodzi
w tej ciszy nie ciszy w ciszy nie ciszy...
Opublikowano

To miał być wiersz o ciszy.
Deklamator chciał wznieść się na wyżyny
i porwać za sobą słuchaczy,
lecz tylko porusza bezgłośnie ustami
a szelest przewracanych kartek
i zniecierpliwione pokasływanie z rzędów
pogłębiają jego przedłużające się milczenie.


no happening J. Cage`a 3.44 mnie sie skojarzyl:)

sprawnie poprowadzony z zaciekawieniem wysluchalem tej ciszy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, niektórzy muzycy słyszą go również. Do takiego krzyku trzeba dojrzeć - idziesz sobie jakby nigdy nic ulicą, albo zaczynasz coś czytać, czy też rozmawiasz z kimś właśnie i nagle GO słyszysz! Ocaleniem wydaje się wtedy, tak jak zrobił to bohater mojego wiersza, krzyczeć jeszcze głośniej, przekrzyczeć krzyk.
Ale krzyk zostanie w tobie już na zawsze, kto raz go słyszał już nigdy się od niego nie uwolni.
Powracał będzie do niego w snach, wierszach, obrazach:


Pewnego wieczoru spacerowałem ścieżką. Z jednej strony widziałem miasto, pode mną widniał fiord. Byłem zmęczony i chory; przystanąłem i spojrzałem wzdłuż fiordu - słońce zachodziło, zabarwiając chmury krwistą czerwienią. Poczułem krzyk, który przeszywał naturę; wydawało mi się, że go słyszę. Namalowałem obraz - namalowałem chmury jak prawdziwą krew. Kolory krzyczały.

Edvard Munch

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/text13p.htm
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




nie dziękuj ;))

ziarnko piasku za ziarnkiem,
w pół sekundy pół wieku,
bierz, nie żałuj i baw się,
po to żyjesz człowieku.

ukryj łzy w bezpamięci
za uśmiechem, na przekór,
kropla w kroplę - trzy ćwierci,
wciąż masz przystań w przybrzegu.

tam nie będzie doskwierać,
to, co boli zresetuj,
żyj, bo w życiu, cholera,
nikt nie sprawdza biletów.


pozdrówki
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie sprawdza, bo sen jest jak kamfora

Usnąć... Nie obudzić się nigdy więcej...
mówił Hamlet trzymając czaszkę w ręce,
gdy ta znienacka ozwała się tak:
Bądź, albo nie bądź... a mnie - daj spać!

czy raczej, jak mózg Czesia z "Włatców Móch":

we mgle sen czerwienią rozdzwonił się spłynął
łoskotał ulice i rdzawił kołami
ostatnim tramwajem spóźniony jak zwykle
dno wysp tramwajowych pościeli poplamił
kosarze z wagonów powylatywali
obelgi miotając doraźne pociski
wtem tramwaj drgnął ruszył od bliży do dali
i przepadł na zawsze w mgle z nimi z torami


Pozdrawiam ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, ale to byłoby dopowiadanie, naprowadzanie na ucho, słuch - a chciałem opisać ciszę, którą może wyrazić tylko krzyk (rozpaczy)


jak cicho bez niej -
w środku wielkiego miasta
zbudziła mnie mysz


Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, ale to byłoby dopowiadanie, naprowadzanie na ucho, słuch - a chciałem opisać ciszę, którą może wyrazić tylko krzyk (rozpaczy)


jak cicho bez niej -
w środku wielkiego miasta
zbudziła mnie mysz


Pozdrawiam.

a ucho mogłoby mieć zęby, albo jakieś szczecinki
żartuje, tekst Twój to wiersz pana redaktora
z gazety - wszystko ładnie ułożone - opisane i
rodzaj pytania na końcu - a w trakcie? redaktor
nie może bajać - na tym polega różnica między wiersze
a tym co niewierszem, widzisz to?
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To jest po prostu patrzenie bez odautorskiego widzimisię, próby komentowania tego co widać. Redaktor nie baja, tylko zagłębia się w wiersz, w którym nic się nie dzieje poza opisem rzeki płynącej przez wsie. I nagle:


jak cicho --
w ruchliwym mieście
słyszę mysz


Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To jest po prostu patrzenie bez odautorskiego widzimisię, próby komentowania tego co widać. Redaktor nie baja, tylko zagłębia się w wiersz, w którym nic się nie dzieje poza opisem rzeki płynącej przez wsie. I nagle:


jak cicho --
w ruchliwym mieście
słyszę mysz


Pozdrawiam.

ech, panie redaktorze - chce Pan zostać poetą czy pisarzem?
przeczytałem kolejny raz, no niestety, ani smaczka, ani czegóś

ale mam dla Ciebie dobrą nowinę - taką "psuedo poezję"
propagują teraz jurki na konkursach - tak bez obrazy,
wyślij gdzieś, jak wygrasz cóś to daj znać - wypijemy gdzieś
piwo po drodze tej rzeki płynącej przez wsie albo obok nich,

ech ten wspóczesjonizm - bardzo przepraszam, ale obrażać
mi się ani Ciebie - ani mi chce siem - taki masz styl w tym wierszu,
redaktorka, opowiadanie wydarzenia a na koniec ta gardziel,
tak to typowy tekst z gazety
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, jest to celowo zastosowany w wierszu zabieg.
Potrafię też pisać tak jak Ty. Nie wierzysz? :)

Pozdrawiam.

ok - daję wiarę, potrafisz też tak jak ja ...
ale nie o to chodzi - nie żebym Ci wytykał,
zasugerowałem, że to wiersz , który coś
zdobędzie - najczęściej kasę, więc proponuję
i sugeruję ..., mam chęć też wypić za zdrowie
i "nie upijać się" Panie Redaktorze
MN
Opublikowano

wprowadzenie w temat - coś w rodzaju zobacz to nie o ciszy a ... no, o czym?
To miał być wiersz o ciszy.

opis wydarzenia, które rozgrywa się na oczach lub zapisane jest w gazecie:
Deklamator chciał wznieść się na wyżyny
i porwać za sobą słuchaczy,
lecz tylko porusza bezgłośnie ustami
a szelest przewracanych kartek
i zniecierpliwione pokasływanie z rzędów
pogłębiają jego przedłużające się milczenie.


zerwanie z opisem, patrzcie, świat zupełnie w inną stronę
nie spójne z powyższym tekstem, dobre na retusz lub
zakleksowanie wydarzenia:
W wierszu nad bursztynową, wypełnioną słońcem rzeką
śpiewają ptaki, bąk basem odmierza dzień od nocy,
wiatr sprawiedliwie dzieli na miedzy ulęgałki
pomiędzy dwóch zwaśnionych sąsiadów
i słychać miarowe poklepywanie kos.


typowo - jak nie ma o czym to o dziewczynie się kończy:
Kiedy jasnowłosa dziewczyna zanurza się powoli
w upływającej w wersach rzece


zakończenie z typowym pomostem metaforycznym w noc:
deklamator kłania się publiczności i przepraszając za tremę
wybiega z sali na ulicę, opiera się plecami o ścianę
Domu Kultury i krzyczy przeraźliwie
w szeroko rozwarty pysk zimowej nocy.


w treści noc się pojawia kilka razy
tyle co załapałem
MN

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze czytasz: nie ma o czym. Powiedzmy, że podobna dziewczyna utonęła kiedyś naprawdę.


Czyli jednak poezja, bo musiałbym teraz długo tłumaczyć przy pomocy prozy, o co mniej więcej mi chodziło :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze czytasz: nie ma o czym. Powiedzmy, że podobna dziewczyna utonęła kiedyś naprawdę.


Czyli jednak poezja, bo musiałbym teraz długo tłumaczyć przy pomocy prozy, o co mniej więcej mi chodziło :)

Pozdrawiam.
ok - ok - dobrze, że się rozumiemy
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cieszę się w takim razie, bo czasem rymuję, czasem nie, nieraz piszę haiku albo limeryki, a potem nachodzi mnie nagle ochota na coś dłuższego, niekiedy też dążę w wierszach do maksymalnego porozumienia z Czytelnikiem i "Cisza" jest tego przykładem, skoro się rozumiemy :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
    • @Andrzej P. Zajączkowski, Dziękuję za odcisk obecności :)   @Starzec, również dziękuję :)
    • @Leszczym Ja również, a więc mamy nowy rekord. :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...