Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Bez oskarżenia
To niewinny sąd
Nad solidną nauką
Jak nie pisać o rzeczach ważnych

Istotę człowieka można wyrazić w obrazie jego rąk
Powstało za to wiele dzieł
Pokazujących ręce bez człowieka

Pars pro toto
Et nil super pars
Spiro ergo vivo

Znikł czas na nadzieję
Tak jakby artystom zamiast prawdy
Wystarczało już tylko alibi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Pars pro toto
Et nil super pars
Espiro ergo vivo


To niewinny sąd
nad solidną nauką
jak nie pisać o rzeczach ważnych

Powstało wiele dzieł
pokazujących ręce bez człowieka

Istotę człowieka można wyrazić?

Zniknął czas na nadzieję
----------------------------
Tak bym to widział.
Nie do końca rozumiem pointę (możliwe że szukam więcej niż ma znaczyć? ;), bo jeśli to tylko prosta konstatacja, to... szkoda słów).
pzdr. b
Opublikowano

To nie cytat, jak jestem pijany to myślę po francusku, a tak czasem plącze mi się po łacinie....

(w takim nastroju lekko emfatycznym)....

....
i właśnie co do obrazu rąk... trzebaby pomyśleć nad uściśleniem, z tego wynika, że wierszyk jeszcze nie do końca gotowy..... a może.....

W dobie rozkwitu malarstwa portretowego na zamówienie, dodatkowo płacono za to, że na obrazie pojawiały sie ręce...

Nie wiem, czy anegdotycznie, czy rzeczywiście Goya malował ręce gratis, kiedy go ciekawiły.....

I chodziło mi rzeczywiście o obraz rąk namalowany na obrazie...

z drugiej strony "obraz rąk" tchnie nieco głębiej, bo w tradycji jahwistycznej Bóg ulepił człowieka "rękoma", a w elohistycznej "na swój obraz".... stąd czym rzeczywiście jest "dzieło rąk" człowieka....

ale nie o to chyba chodzi, bo właśnie na tle tego dylematu pojawiąją się dzieła sztuki pokazujące ręce i ... nic więcej....

Zresztą to "działanie rąk" stoi u podstaw kultury, jak kolega Kajetan powyżej zauważył...

Jeszcze się zastanowię, choć to rzeczywiście taka "fraszka filozoficzna", ale cóż tam.....


:o)


hermetyczny - bo trzeba znaleźć jakiś odnośnik i znać maksymę

dum spiro spero co koledze Grabarzowi (wesoło) oddaję.

ergo: póki oddycham, mam nadzieję.....

(nie wspominając o Cogito ergo sum)
:o)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Jaro Sławie
a ja sobie czytam tak j.w., wtedy sens bardziej wyrazisty

bo co to znaczy- od tego czasu powstało wiele dzieł - od jakiego czasu ???

albo
Pokazujących ręce bez człowieka - ręce bez człowieka , to nie pozostaje nic.

Tak to sobie wykoncypowałem.
Chyba mogę ? :))
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...