Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No i siedzę w krzakach bzu i trawię. Szukam i błądzę, ktoś przesunął trawę: szur, szur. Chyba jakiś szczur. Uff. Ale wracając wzrokiem w temat, który już zapisałam w zeszycie. A może nie? Nieważne. Tak więc przejrzałam swoją kartotekę, wgapiłam się w nią, nadłamałam nieśmiało kilka zasad – chociażby w słonecznym słowie – i posprzątałam wszystkie zbędne wióry. Zdaję sobie sprawę, że moje wędrówki marzeń są trochę wstecznej daty, ale nic na to nie poradzę, że współcześni mnie ni to bawią, ni to smucą i bez zbędnych słowotoków – nużą. Tak więc, szanowny pan świętej pamięci Miron, wygryzł i byle jak wypluł kilka literek i ogólnie nutek, ale żalu nie mam i nie składam Panu Bogu zażalenia ogólnie. Trochę lingwistyki, aby się zabawić, chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło (pan Miron umarł z racji swojego dostojnego wieku). Innym przykładem jest pewien francuski dziecięcy konik, który nijak nie pasuje w moje sztywne struktury poezji tak zwanej. Próbowałam go zastrzelić wczoraj, ale nie wiem, co mi z tego wyszło, bo go dzisiaj nie widziałam. I tyle. Dzisiaj było co innego. Dzisiaj chyba umarł mój turpizm. Jak chwycisz we wzrok coś takiego jak “Medaliony”, zrozumiesz, co mam na myśli i pójdziesz moją drogą daleko od mięsa. Bo, gdy zaczynasz – bezpodstawnie zresztą (?) - nieufnie spoglądać na mydło i wstydliwie wahasz się otworzyć lodówkę, to coś w tym musi być. Ale jak to się mówi, obrzydzenie turpizmem jest rzeczą jak najbardziej ludzką, więc w tym przypadku weszłam na właściwy tor. Dobrze. Ostatecznie pochowaliśmy wszystkie trupy, opuszczamy cmentarze moich wierszy (wiersz od wierch – dach słomiany) i wychodzimy na ulice marzeń. I tego trzymać sią trzeba. Mój ukochany surrealizm. Pasmo niekończących się fal i włosów. Stąpam. Kraina piękna. Bzy pachną. Zamykam oczy. Szczur przebiegł po trawie – szur, szur. I mysz jak haszysz. A ja siedzę na tej ulicy domków z bzu i próbuję zapłodnić myślami swoją wyobraźnię. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się powołać na świat zdrowe dziecko, a nie wiecznie krótkie poronienia, jakimi są te tak zwane szalone wiersze moje, które nie wnoszą we mnie niczego nowego lub rodzą się oszukanym, chorym bachorem. Kaptiati.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...