Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

niektóre słowa nigdy nie staną się ciałem
(nic do rzeczy nie mają już
najcieńsze osłonki
pachnące różą smakujące truskawką
kalendarze adwentowe z cukierków
w okrągłym różowym puzderku)

jedni śpią na tłuczonym szkle
inni z odbezpieczonym granatem
(takim niemieckim czy poniemieckim
przypominającym z wyglądu nie tylko
tłuczek do ziemniaków)

/ta pani w rogu trzyma się za brzuch
(dlaczego ona trzyma się za brzuch?)/

krótko obcięte panie w spodniach
chwalą się ilością skrobanek
a panowie w sukniach zapinanych
na mocno podejrzaną ilość guzików
chwalą abstynencję jako najlepszą metodę
bo przy tym jeszcze hartującą ducha
(pani kochana pani posłucha)

/i widzisz - u stóp pani płód
(to czemu jeszcze trzyma się za brzuch?)/

deus iudex esto. si paret...

w dowód uznania za donoszenie
dziecka którego ojciec bliżej nieznany
przebywał akurat w innym wymiarze
i bynajmniej nie zamierzał płacić alimentów
młodą żydówkę koronowano na królową
dużego kraju w środku europy
(który niedługo potem zniknął z map)
łatwiej o dowód pogardy niż współczucia

to hipokryzja że hipokryzją nie jest
fakt że najwięcej do powiedzenia mają tutaj ci
którzy zadeklarowali się jako nieużywający

czy to była kula, synku?
nie, to w tobie serce pękło...

i ty, któraś współcierpiała

Opublikowano

Wiersz fascynuje i tej fascynacji nie umniejsza fakt, że czytałem już pierwszą wersję w warsztacie i mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Najbardziej trafia do mnie ten fragment:

/i widzisz - u stóp pani płód
(to czemu jeszcze trzyma się za brzuch?)/


i oczywiście sama puenta.

Na duży plus i do ulu. Pozdrawiam, Gaspar :)

Opublikowano

Heh, nie sądziłem, że w tym kierunku pójdziesz. Tym niemniej muszę przyznać
- jest znacznie lepiej niż w W. Nie ukrywam również, że wiersz stał się dla mnie
znacznie bardziej kontrowersyjny, ale to już mniej istotne. Technicznie, warsztatowo
i jeśli chodzi o klarowność, konsekwencję w podejściu do tematu - naprawdę dobry.
Pozdrawiam.

Opublikowano

uau, no w porządku i mocne....

gwoli techniki: trudno spać z odbezpieczonym granatem, a z niemieckim to nawet nie ma sensu, bo miał zapalnik tarciowy, więc wystarczy wyciągnąć..... spać można z odbezpieczona bronią (małokalibrową), choć nie polecam....

ten passus w nawiasie o granacie - niepotrzebny....

Poza tym ciekawe i odważne.....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek @Toyer Dziękuję za odwiedziny

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam! @Toyer Cieszę się, że przypadło do gustu:-)
    • @KwiatuszekSympatyczna bajka - ma w sobie dużo ciepła 
    • @Tectosmith Dokładnie tak jest! Bardzo trafne i fajnie opisane poetyckie przemyślenia. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Kwiatuszek @Leszczym Bardzo Ci dziękuję za serduszko:-) Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pewna Sowa zwichnęła skrzydło. Dzięki temu nie mogła fruwać. Zyskała jednak dar biegania. No i biegała wesoło.    Jednakowoż pnącza okolicznych krzaków, wyszarpały połowę piór. Przez to zmarzła jak jasna cholera. Biegała więc raźniej i szybciej, dla rozgrzewki, tym bardziej, że była lżejsza.   Wtem walnęła głową w drzewo i odpadło jej połowę dzioba. To ją nie zniechęciło.   Nic a nic. Hu hu. Ani ociupinkę. uj z tym.   Zaczęła biec dalej, by radować świat swoim widokiem, lecz potknęła się o wspomnianą połówkę, by załamać drugie skrzydło.   Hu hu. Po co mi. Pomyślała logicznie.   Ponownie biegła dalej. Aż złamała nogę.   Świr świr. Zaćwierkała, bo się nauczyła, w międzyczasie.   Skakała na jednej.    Hej siup. Hu hu. Hej siup.   Z przyczyny wstrząsów, pogubiła resztę piór. Przy okazji złamała drugą nogę. To ją też nie załamało.    Wczołgała się na wzniesienie, by zjechać na dupie, zamiast biegania. Aż w końcu jednak się zdyszała.    * Wtedy przyszła mysz. Pogadali. Mysz dowiedziała się wiele ciekawostek, z życia swojego wroga, a sowa zaspokoiła nie głód...    (bo myszy i tak by nie dogoniła, gdyż nie miała jak)      ...lecz ciekawość, jak to życie, takich obiadów upływa.   Wcale też nie takie, siup siup.   Mysz sowę podnosiła na duchu, i odwrotnie. Tylko duch narzekał, bo musiał dźwigać naprzemiennie.   I tak, od pi pi, do hu hu, Zostali przyjaciółmi.   Do czasu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...