Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tak, Majakowski, wojna. Czas na wielkie zmiany.
Wódkę pić będziem w knajpie, na zakąskę śledzik.
Robotnice ubierzem w tiule i falbany.

Już nikt nam nie bałaknie, że: ojciec nieznany,
że do szkół tylko szlachta, że: paszoł, w niedźwiedzie.
Wojna, Władimir, wojna. Rozpierducha, zmiany.

Krok trzymaj, Majakowski. Idziesz przecież z nami,
czy jakaś głupia inność w durnej głowie siedzi?
Robotnice - i tiule! Chłopki i – falbany!

Grzebiesz się coś, Wołodia. Popijasz od rana,
cichcem dumasz, nie ruchasz, zerkasz, czy ktoś śledzi,
a tu wojna i zmiany, Mołodiec. My - Pany.

Dobra – przyjdzie Katiusza, przyjdzie Olga, Tania.
Ty, po prostu, zapomnij. Gadają sąsiedzi,
że jest nie tak. Że plujesz na tiule, falbany.

Żal mi cię, Majakowski. Miało być: od rana
jakaś wóda, czy dupa, wierszyk dla gawiedzi.
Wojna, Władimir, wojna. W czas tej wielkiej zmiany
ubierzem twego trupa w tiule i falbany.

Opublikowano

No tak - istnieje jednak coś stałego, ponadczasowego. Ta czy inna epoka, te czy inne nosicielki - tiule i falbany niech żyją!!.
:-)))

Wszystko się trzyma kupy: temat, język, konwencja. Świetny wiersz, Lobo, co tu dużo mówić.

Pozdrawiam.
Fanaberka

Opublikowano

))...

- Fanaberka, Jacek, dziękuję za poczytanie i wnioski.;-)
- P. Włodzimierz - to villanella, XVI wieczna (łomatko!) bodaj forma, która u swych początków była "piosnką pasterską", czy jakoś tak, w każdym razie formą gminu. Łask dworskich dostąpiła bodajże na przełomie XVIII i XiX wieku, dzisiaj jest jedną z form ścisłych, gdzie powyższa konwencja przeplatania rymów i faktury (wersów) jest kanonem i zasadą.

pozdrawiam.;-))

Opublikowano

Tak, villanella, wiadomo przecie, bo u nas Joasia Soroka ciągle pisze villanelle. :-)
Podoba mnie się. Jak zazwyczaj Twoje wiersze.
Majakowskiego "urobiono" niemal do głębi psychiki, wyprano jego mózg, preparowano dla niego potajemnie codzienną prasę, wiadomości ze wszystkich dziedzin życia społecznego. Pisał wiersze na cześć komunistycznych działaczy oraz ustroju państwowego, święcie wierząc, że teraz każdemu Rosjaninowi żyje się jak dawniej arystokratom (w falbanach i tiulach).
A kiedy się przekonał, że to tylko mistyfikacja - popełnił samobójstwo. Straszna historia.
Wiele o tym już opowiedziano. A jednak Twój wiersz robi na mnie wrażenie. Jak zwykle.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Więc to jest ten wiersz po którym moja siostra próbowała od tyłu wrócić do Moskwy z 14 kwietnia 1930? Zatrzymana wpół drogi przez Czerwonogwardzistów w ostatniej chwili ukryła w staniczku mocno pożółkły dziś liścik:

Ubierzem twego trupa w tiule i falbany,
do pyska cygareta bo zmiany, oj zmiany!
Dziś front w Canal Plus - żer (pal ich szcześć!) dla gawiedzi,
bitwy? - rób to co inni: klnij! ruchaj do rana

i żryj! chlej, jakbyś znów żył! Od czego falbany,
kordonek do dupy? Raz! dwa! Raz! dwa! - sąsiedzi
dopomogą ci ruchać po śmierci! I Tania.

Że co? Już serca nie masz? Do czego te Pany
doprowadzą gieroja! Lecz Putin ich śledzi -
pomszczon będziesz Mołodiec najpóźniej do rana.


Cudem ocalona siostra moja wstąpiła parę dni temu do klasztoru, skąd pozdrawia mocno siekaną marchewką.

=-=

Opublikowano

))...
- P. Alicja - ach, faktycznie, w takim razie dziękuję w imieniu wiersza i autora.;-))

- P. Włodzimierz - rymami i formą taktuje to to tak:

A1,b,A2
a, b, A1
a, b, A2
a, b, A1
a, b, A2
a, b, A1, A2


...czyli pięć tercyn i szósty czterowers, z rymami jak wyżej. A1 i A2, to wersy (treściowo) powtarzalne. Natomiast długość frazy jest dowolna. Tutaj mamy 13 zgłoskowiec, ale nie jest to konieczne, choć w j. polskim 13 i 11 zgłoskowce dają się najpełniej wypowiedzieć.

pozdrawiam.;-))

Opublikowano

Czytam ten wiersz codziennie, jest niesamowity. 3 x "tak", oczywiście.
Raz za formę, dwa za treść i sposób potraktowania tematu, trzy za puentę,
która skojarzyła mi się z takim zdaniem z Dostojewskiego: "miłują ludzie swoich
męczenników i czczą tych, których zamęczyli" (choć to dość luźne skojarzenie:)
Dla mnie jest to jeden z najlepszych wierszy jakie przeczytałem od czasu mojego
powrotu na forum.
Pozdrawiam:)

Opublikowano

- Włodzimierz, jedną z najbardziej sławnych (znanych) willanelli jest kawałek napisany przez Elizabeth Bishop:

One Art

The art of losing isn't hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster.

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn't hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places, and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother's watch. And look! my last, or
next-to-last, of three loved houses went.
The art of losing isn't hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn't a disaster.

-Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan't have lied. It's evident
the art of losing's not too hard to master
though it may look like (Write it!) like disaster.



...tutaj w oryginale. Ma to swoją siłę, ma...;-)) ...Polskie, oficjalne tłumaczenie zrobił bodaj Barańczyk, ale mocno odbiega sensem od pierwowzoru. W Polsce, z tego co wiem, niewielu pisze w tej formie, ale mogę się mylić, tym nie mniej nie mam żadnego odsyłacza/linka.

Opublikowano

no tak, myślę, że wzorowałeś się Lobo na jakiś wierszach
w rzeczywistości pewno było zupełnie inaczej, wiersz oczywiście
nie jest od odzwierciedlania tegoż co było, ale zbyt
radziecko wyszło jeśli miałbym się czepić, a tak ogólnie
dobrze się czytało
MN

Opublikowano

))...
- P. Mari Paz Jimenez Luque - ładnie. Też tak se myślę.;-)
- MN - zbyt radziecko, hmmm... No, faktycznie, należałoby temat potraktować jakoś po filipińsku, czy jak. W każdym razie - egzotycznie, jak mniemam. Rozumiem, poznaję głębię komentarza.

pozdrawiam.;-))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polski Godot.   Wierzymy w miejsce na Ziemi, gdzie trawa dotyka Nieba, złamana gałąź gruszy służy ramieniem swym.   Nic, że pozostał niejeden kaszel, a Dusza wciąż boli, chcemy wierzyć.   Wierzymy   Czekamy   Godot przyjść musi.   Zjawi się w naszym miejscu przeklętym.   Ruiny wokół i zgliszcza jawią się w snach, nic to…   My czekamy.   Tęsknimy w długie wieczory kolejna zima, wiosna  nas łudzi, wierzyć nam każe, nowe się zbliża, może to będzie ten czas. Godot przyjść musi Czekamy na Godota.
    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...