Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kolejny okład nie odsłoni
goryczy nocnej śpiączki
morza dawno wylały
tylko nie ma komu płynąć

czyż nie słyszała
prawda jest dla niepoznaki nieprawdy

teraz przemykam
nie mogłem przemknąć
dopóki ty nie znikniesz
kilka minut wstecz i będę z tobą


coś
w gęstym powietrzu
kto tak naprawdę oddycha
kradnie ci słowa zanim przełkniesz myśli

Joanno
co widzisz w tej kolorowej ścianie
że zamknęłaś powieki na innych

zniszczony portret rodziców
podparty szklanką
jestem przenikliwy na tą chwilę

słodka Asiu
czy jeszcze posłuchasz jak recytuję
pierwsze promyki nadeszły
potrafię się radować z każdego dołka
na twoim policzku

Opublikowano

Bardzo ładny wiersz. Piękny.
Ale drobne uwagi.
Czy nie powinno być: "czyś nie słyszała
prawda jest dla niepoznaki nieprawdy"?
I "podparty o szklankę" - czy nie: "podparty szklanką" lub "oparty o szklankę"?

Opublikowano

hmm... świetny wiersz. Oczarował mnie początek. Pewnie dlatego, że bardziej nostalgiczny od reszty. Dalszym strofom nic nie brakuje. Całość piękna, spójna. Co tu dużo gadać. Dawno mnie tu nie było. Czasu nie mam na czytanie, a na pisanie to już wcale. Jak tylko tu wpadłam, szukałam Pana wierszy... znalazłam... zatem, może wieczór będzie lepszy od reszty tego dnia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia i szukanie noża w nowy rok… takie życie i śmierć.
    • Na sylwestrową imprezę, w strażackiej remizie, Nie zajechała żadna amerykańska limuzyna, Lecz FSO Warszawa, co strzelała raz po raz Z gaźnika, pisku hamulców nikt nie słyszał.   Klakson nawet nie jęknął, a skrzypiące Drzwi od pasażera otwarto po minucie. Goście wtaczali się na salę długimi krokami. Szatniarzowi zamiast futer i kożuchów   Zostawiali tylko sińce pod okiem. Muzyka zabrzmiała, aż dachówki spadały Z łomotem, wodzirej zaprosił do tańca, Kręcili się i wirowali, obcasami tłukli,   A panie od różańca, w rytm kankana, zadzierały Spódnice, aż dzieciom zasłaniano oczy. Gdy orkiestra umilkła na tak zwane strojenie, Pan wójt podniósł się z noworoczną mową,   Lecz zanim zaczął się jąkać, spadł z krzesła I zachrapał pod stołem, niczym niedźwiedź. Choć miały to być tańce dla wytrwałych abstynentów Ze znanego klubu, przy oranżadzie i bez mordobicia,   Ot, zwykłe tany, tany i ludowe przyśpiewki, Sarmacka krew wzięła górę, podwinięto rękawy, Krawaty poszły precz, ktoś z tłumu krzyknął: „Ring wolny!” – pani Jola uniosła tabliczkę „1. runda”   Gong huknął, ruszyli do boju, kurz wzbijając. Perkusista dostał w zęby od lokalnego wokalisty Za zgubiony rytm i przedziurawiony bęben. Futryny w lokalu wypadły, a za nimi część chojraków.   O północy zabrakło życzeń i fajerwerków na niebie. Została krew na śniegu i połamane sztachety. Kto mógł, uciekał w podskokach przez miedze, A w oknach, jedno po drugim, gasły światła…  
    • @Robert Witold Gorzkowski Pięknie wybrzmiały w tym wierszu słowa ożenione z poezją, która jest muzyką bez dźwięku.
    • Bardzo dziękuję za komentarz oraz również gorąco pozdrawiam :)
    • @Mitylene  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      niezwykła noc.!  pozdrawiam :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...