Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ciągle krążą wokół, czyha głowa
słowa, słowa słyszę, słyszę słowa
gwary, szeptania, wołania, krzyki
łoskoty serc różnych i jakiejś muzyki
wychwytuję je, przyciągam, łapię
i rzutuję na cierpliwy papier

czasem wyławiam gęste chmary
przez noc całą, pasjami, przez dzień cały
przez tydzień, miesiąc krążą nade mną
mózg radarem, magnetycznością tajemną

a czasem – nie wiem, dlaczego – zakłócenia
odbiornik chwyta blado, od niechcenia
strzępy, strzępy słyszę, słyszeć muszę
potem cisza w eterze, coś zagłusza
brak wołań, gwarów, szeptania i krzyków
nie ma poetów, malarzy, klaunów ni muzyków
tydzień, miesiąc, rok i więcej mija
moja głowa-antena po nic i niczyja

czy wszystko wyrzekli
niepojęci, smutni, wściekli
i nie ma już o czym
ani dla kogo
ani też po co
czy umiera słowo

Opublikowano

eterem XIX-wieczni naukowcy
zwali to co wokół ziemi - poza nią

lubimy nazywać rzeczy po imieniu
rzeczy, których nie znamy

dziś jeszcze gdzieniegdzie panuje przekonanie,
że z radia (nie wiem czy już jest odmienialne radio) - z eteru

Oxyvio - słowo będzie zawsze

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

No w tym momencie umiera poezja - ale taka autoironia jest w cenie, rzadko podmiot się przyznaje, że do nikogo nie trafia. Zresztą nie za bardzo wiadomo z czym on do ludzi wychodzi, taki wiersz to jak wejść z grabiami i gumiakami do salonu. Dałbym mu rok wakacji, żeby się ogarnął.
A nie trafia, bo infantylizm aż razi, a styl - daleki od jakiejś perfekcji, za to bliski słowotokowi, czyli domeny początkujących poetów. Temat - znamy, znamy, z milion razy to już było, a rym "słowa/głowa" z sześc miliardów razy. "Głowa - radar/antena" - no bardzo pomysłowe, bliskie cybernetyce, chociaż na miejscu podmiotu też bym się trochę obawiał, że coś z głową jest nie tak.
Kolejny, dość marny zresztą, produkcyjniak, niestety. Niestety, bo mam świadomość, że zła recenzja sprowadzi sie do kolejnej animozji, jednak sprawy trzeba stawiać jasno - to nie jest dobry, zaawansowany, wprawny wiersz. Jest to typowe rymowyróbstwo, i to praktykanta, nie fachowca.
Pozdrawiam.

Opublikowano

ciągle krążą wokół, czyha głowa
słowa, słowa słyszę, słyszę słowa
szepty, wyrazy, wołania, krzyki
łoskoty serc różnych i jakiejś muzyki
wychwytuję je, przyciągam, łapię
i naklejam na cierpliwy papier
*
OXywio, mniemam iż jest to satyra, na wszystkich "poetów", co to łapią słowa zasłyszane z przestrzeni i wklejają bezmyślnie.Dosadnie i bardzo obrazowo to ukazałaś.
pozdrawiam ciepło ES

Opublikowano

Messa, dzięki za wyjaśnienie, co pierwotnie oznaczało słowo eter. Mnie się zdawało, że jest ono zaczerpnięte z greckiego i oznaczało przestrzeń kosmiczną, ale może się mylę. To tutaj nieważne, bo tu użyłam go w tym "radiowym" znaczeniu, i to przenośnie.
Podtrzymałeś mnie na duchu tym stwierdzeniem, że słowo nigdy nie umrze - jesteś optymistą! Oby tak było! Bo na razie wszystko zmierza ku przekazowi obrazkowemu w każdej dziedzinie życia, a poezja odchodzi na coraz dalsze plany.
Pozdrówka i ukłoniczki! :-)

Michał, nie spodziewałam się, że mój wiersz Ci się spodoba i nie wymagam tego, oczywiście. Ale hamuj się z arogancją, bo to naprawdę niczemu nie służy i nie świadczy dobrze o Twoim poziomie kultury (także kultury języka - dyskusji, argumentacji itd.). Gorączkowe wyszydzanie kogoś, że jest głupi i nic nie umie, to poziom przedszkola i niczego to nie zmienia, bo po prostu czegoś takiego żaden rozmówca nie przyjmie do wiadomości. To tylko kompromituje Ciebie.
No, ale Ty wiesz o tym, jak sam napisałeś. Widocznie celowo wzbudzasz animozje. No to baw się dobrze, Dzieciaku, jeśli inaczej nie umiesz. Może znowu w Krakowie jest za gorąco.

Stanisławo, mój wierszyk można różnie odbierać. Na pewno nie jest on całkowicie poważny i "seriożny", i trzeba go przyjmować z pewnym przymrużeniem oka. Na pewno wyraźnie mówi o wyłapywaniu słów i naklejaniu ich na papier - a czy bezmyślnym? Może tak, może nie. Nie chcę pisać, co miałam na myśli, kiedy "wyłapywałam i naklejałam" słowa tego wierszyka, bo nie chcę nikomu narzucać interpretacji. Ale z pewnością można odebrać ten tekst również tak, jak Ty go odbierasz - to nie jest błędne rozumienie. ;-)
Dziękuję i pozdrawiam!

Opublikowano

Wmawianie w kogoś treści, że napisał coś, czego nie napisał, jest poniekąd dorabianiem ideologii na wyrost. Nie napisałem tutaj, że ktoś jest "głupi", a już szczególnie w odniesieniu do kogokolwiek. Jedynie podmiot wskazuje na jakieś zaburzenia podobne do schizofrenii, jednak przezywanie osób chorych psychicznie jest niewskazane i niegrzeczne, nawet jeżeli taki ktoś jest przedstawiony w wierszu.
To, że ten wiersz jest słaby, to już nie moja arogancja, tylko nieudolność tego, co go napisał i w tym wypadku chcąc nie chcąc w jakieś ubrać to słowa trzeba. I tak zrezygnowałem z określenia które byłoby krótkie, zwięzłe i na temat, czyli:"gniot", aczkolwiek starałem się jak najbardziej złagodzić werdykt, no, ale i to na marne. Chociaż i tak nie byłoby to adekwatne, ponieważ skracając własną rozlewność słowną wychodziłyby naprawdę dobre teksty, a tak, wszystko się rozmywa. I tutaj zostaje wolny wybór Autora - albo szukać odpowiedzi w niekompetencji krytyka, albo u Siebie. W tym wypadku wskazuje na to drugie, chociaż jak wiadomo, wiersz ma to do siebie, że żyje własnym życiem, niezależnym od intencji kogokolwiek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zapewne nie rozumiesz, że właśnie to jest zamierzone i takie właśnie wrażenie podmiot ma sprawiać na Tobie? I nie wiesz oczywiście, po co ani dlaczego?

Błąd stylistyczny z gatunku: "Mając siedem lat , ojciec kupił mi rower".
Ale pomijając ten rażący błąd, to zdanie jest jedynym w całej Twojej pisaninie, które zawiera jakąś konstruktywną, rzeczową uwagę (pomijam to, czy się z nią tu akurt zgadzam, czy nie - to już nna sprawa). Cała reszta Twoich wywodów - to "własna rozlewność słowna", pozbawiona treści, a naszpikowana arogancją i wściekłością (pewnie za to, że znalazłam kilka błędów w Twoim osttnim wierszu).
Tak to jest, Panie Miauczyński. ;-)
Ale dzięki za odwiedziny i fatygę rozbudowanych komentarzy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zapewne nie rozumiesz, że właśnie to jest zamierzone i takie właśnie wrażenie podmiot ma sprawiać na Tobie? I nie wiesz oczywiście, po co ani dlaczego?

Błąd stylistyczny z gatunku: "Mając siedem lat , ojciec kupił mi rower".
Ale pomijając ten rażący błąd, to zdanie jest jedynym w całej Twojej pisaninie, które zawiera jakąś konstruktywną, rzeczową uwagę (pomijam to, czy się z nią tu akurt zgadzam, czy nie - to już nna sprawa). Cała reszta Twoich wywodów - to "własna rozlewność słowna", pozbawiona treści, a naszpikowana arogancją i wściekłością (pewnie za to, że znalazłam kilka błędów w Twoim osttnim wierszu).
Tak to jest, Panie Miauczyński. ;-)
Ale dzięki za odwiedziny i fatygę rozbudowanych komentarzy.

A figa. Cały środkowy akapit pierwszej wypowiedzi podaje argumenty na tacy, pierwszy - dotyczy treści, dopiero ostatni jest osądem - czyli wynikiem.

Co do błędu rażącego - "akurt" się zgodzę, ale to jest "nna" sprawa wynikająca z szybkości wpisywania. Myślę, że "osttnim" razem też była rozmowa na ten temat, szkoda do niej powracać i bez sensu wytakac np. rażące literówki, czy coś takiego.

A pogląd, że jest to niejako zemsta wynikająca z ostatniego Twojego wpisu, jest błędna, a jedynym Twoim argumentem jest tzw. moja arogancja, której nie widzę za bardzo, bo stwarzasz sztucznego zoila. Szczególnie, że ewenementem każdej krytyki jest to, że każdy pisze o złym stanie krytyki, a sam pisze ją źle. Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie wpisywać pod każdym wierszem "nie wiem". Jednak jak już decydujemy się na "tak" lub "nie", to jakies pobudki ku temu są. A pisanie o mniej lub bardziej konstruktywną, rzeczową krytyke to mitotwórstwo wychodzące od najbardziej nieumiejętnych twórców. Dlaczego tak jest - nie chce mi się tłumaczyć w miejscu, gdzie nikt takiej "konstruktywnej" krytyki nie wymaga i zależy to od dobrej woli wpisującego się. I wreszcie - chciałbym, żeby wreszcie ktoś wpisał pod Twoją ujemną krytyką że wypływa to z arogancji i złośliwości, wtedy może pojęłabyś, jak bezsensowna jest taka obrona. Zresztą - co z tego, że ktoś dużo piszę, jak pisze głupio? A dwa - w tym momencie rola Autora się kończy, bo jeżeli rzeczywiście podałbym błędny argument, rażąco nie pasujący do tekstu, oczywiście, że jakieś próby dyskusji mogą zaistnieć. Lecz jeżeli uznałem wiersz za słaby, nie wiem, co tutaj można wykombinować - po prostu nie zgadzając się z werdyktem nie brnąc w to błoto osobistych przygrywek, a czekać - co powiedzą inni. A potem zobaczyć kto i co wpisuje, i albo płakać, albo się cieszyć.

Acha - i błędów niestety nie znalazłaś, po prostu nie rozróżniasz głębszych treści opierając się na ciągłej prostocie słowa pisanego, co nawet nie jest złe do czasu, kiedy ta prostota nie jest bełkotem. Dlatego Twoje pewniki (i nawet można powiedzieć arogancja w tym wypadku) zaprzeczają każdej normalnej dyskusji. Bo bazują one na pewnego rodzaju narcyzmie - no, jak on śmie mnie krytykować, ja przecież tak doskonale piszę. A śmie, bo czyta i wie co czyta. Dlatego przekonanie mnie, że rym "słowa/głowa" nie jest komiczny w 2007 roku jest naprawdę poważnym krokiem, bo ciężko będzie mnie przekonać. Podobnie do takiego stylu, do takiego słownictwa, do takich wersów, ogólnie - do całości.
Opublikowano

Krzywak, naprawdę nie chce mi się reagować na Twoje zaczepki. Na życzliwą i konstruktywną krytykę reaguję zawsze bez złości, a z szacunkiem. Na Ciebie - rozjuszonego aroganta - nie chce mi się. Pisz sobie, co Ci się żywnie podoba. Nie masz na nic logicznych argumentów.
Bez odbioru.

Opublikowano

Ta zbitkowość dziwnie pasuje. Jest zakłócona, jakby interpolowała. Ciekawa próba realizacji ciekawego konceptu. Brakuje może jakiegoś dzwiękopodążania, jakiegoś szemrzenia, chrobotania, czegoś bardziej rodem z eteru. Może autorka powinna sobie z godzinkę przed pisaniem postroić stare radio i poszukać na to bardziej pasujących słów.

A teraz stałe już zarzuty, o które nie będziemy się kłócić, gdyż stanowisko jest mi znane, ale i tak nie darowałbym sobie:

- miejscami slabiutkie rymy (miejsca te występują w większości obszaru wiersza a przy słowa / głowa postawiły nawet sobie wiekopomnik, i stos na którym pali się Mickiewicz)
- karygodne krążenie w koło (to koniecznie musi odejść bo podstawówką zalatuje i nie chce słuchać że zamierzone)
- umieranie na koniec to słaby pomysł. niezależnie od kontekstu, w 21w brzmi niepowaznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Ci bardzo za dobrą opinię. :-)
Też myślałam o tym, czy nie dopisać fragmentu szemrząco-zagłuszającego z dużą iloiścią onomatopei, ale wiesz, ja mam skłonność do "rozgadanych" wierszy - i wtedy ten też zrobiłby się taki: roizciągły, szemrzący i przegadany. Dlatego zostawiłam tylko to, co najważniejsze - co jest jego przekazem, bez zbędnych ozdobników i nastrojowości. (Nie jestem pewna, czy to dobrze).

Zarzut "słabiutkich rymów" rozumiem (choć nie do końca się z nim zgadzam, jak wiesz), natomiast ni w ząb nie rozumiem tego wszystkiego, co wyboldowałam. Mógłbyś to wytłumaczyć łopatologicznie?

Umieranie dla Ciebie brzmi... niepoważnie???
A dla mnie właśnie taki koment brzmi niepoważnie!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Ci bardzo za dobrą opinię. :-)
Też myślałam o tym, czy nie dopisać fragmentu szemrząco-zagłuszającego z dużą iloiścią onomatopei, ale wiesz, ja mam skłonność do "rozgadanych" wierszy - i wtedy ten też zrobiłby się taki: roizciągły, szemrzący i przegadany. Dlatego zostawiłam tylko to, co najważniejsze - co jest jego przekazem, bez zbędnych ozdobników i nastrojowości. (Nie jestem pewna, czy to dobrze).

Zarzut "słabiutkich rymów" rozumiem (choć nie do końca się z nim zgadzam, jak wiesz), natomiast ni w ząb nie rozumiem tego wszystkiego, co wyboldowałam. Mógłbyś to wytłumaczyć łopatologicznie?

Umieranie dla Ciebie brzmi... niepoważnie???
A dla mnie właśnie taki koment brzmi niepoważnie!

krążyć w koło to pleonazm, do tego powtarzający rdzenie bliskoznaczne:/ tak?

ja uwierzę że tak rymujesz z wyboru jak zobaczę w twoim wykonaniu jeden sylabotonik na niegramatycznych. Najlepiej krzyżowy. Choćby i na 10 wersów. Tylko żeby się trzymał kupy.

a z mickiewiczem chodziło o to że przewraca się w grobie

nazwanie śmierci słowa śmiercią słowa w poincie poezji dobija ją. Jak mawiał mój imiennik Oscar Wilde: "A man who called spade a spade should be compelled to use one";)
Opublikowano

Oxyvio, kiedyś miałem zamiar napisać coś podobnego, z tym, że nie o słowach, ale o myślach. co do samego wiersza, to pozwolę sobie, niestety ;), również na kilka uwag.
"szepty, wyrazy, wołania, krzyki"
"i naklejam na cierpliwy papier" => może zamiast naklejać, po prostu przenieść, bo naklejąnie, to mi się z jakimś anonimem kojarzy. no i ten papier... czy musi być cierpliwy?
"a czasem - nie wiem, dlaczego - zakłócenia
odbiornik przyciąga blado, od niechcenia"
i to by było z grubsza tyle. wbrew temu co ktoś tu wcześniej napisał, uważam, że pomysł na wiersz był niezły, zaszwankowało zaś nieco wykonanie.

i jeszcze jedno. eter, to również gaz o właściwościach narkotycznych, bóg i... prorok ;).
pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Sylwestrze, bardzo Ci dziękuję za konstruktywny komentarz i dobre rady. Pozmieniałam prawie wszystko, na co mi zwróciłeś uwagę - rzeczywiście jest lepiej.
Ale "cierpliwy papier" musi zostać - użyłam celowo tej wytartej przenośni, potocznej i zrozumiałej dla wszystkich. Wydawało mi się, że "naklejanie" będzie utrzymane w podobnym stylu, bo tu - w Internecie - mówimy: "wklejam tekst"; na papier się nie wkleja, a raczej już nakleja (ale nie pomyślałam, że może się to kojarzyć z anonimami, a rzeczywiście bardziej z nimi niż z naszym slangiem internetowym - masz rację).
Jak Ci się teraz podoba?

Wiem, że eter to środek usypiający; dawniej używano go w szpitalach zamiast narkozy. W mniejszych dawkach odurza, wprowadza w trans - tak samo jak proces tworzenia. Dlatego to znaczenie eteru także pasuje do mojego wiersza.
Natomiast nie wiedziałam, że ten wyraz oznacza również boga i proroka. To już nie ma związku z moim tekstem. O, widzisz: człowiek uczy się przez całe życie. :-)
Pozdrawiam również serdecznie.

Opublikowano

moim zdaniem teraz jest lepiej. jedynie zamiany "wyrazów" na "gędźby" nie uważam za dobry pomysł. ten, o ile się nie mylę, archaizm, jest chyba tak rzadko używany, że... ja się dotąd z nim nie spotkałem. musiałem skorzystać ze słownika. no cóż człowiek się uczy całe życie... i głupi umiera. pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Forum funkcjonuje trochę jak księgarnia. Tam też do pewnych półek tematycznych nie podchodzisz, podobnie jak do autorów, bo twój czas i percepcja są ograniczone, podobnie jak zainteresowania. Moja żona czyta wyłącznie książki dokumentalne z dziedziny kryminalistyki. Jest to więc hierarchia osobista, niezwiązana z moją oceną. Co do komentarzy z reguły nie komentuję tekstów, których nie rozumiem, bardzo osobistych, religijnych, politycznych i autorów, którzy źle reagują na krytyczne uwagi. Czasem nie mam niczego ciekawego w komentarzu do napisania, czy zwyczajnie nie mam czasu i daje lajka.  Pozdrawiam
    • Fajnie to napisałaś. Co do meritum, zawsze zwyczaje i systemy były silne i często silniejsze od logiki  i zdrowego rozsądku, a władza duetu Herkus - Monte była widać słaba, skoro nie potrafili podjąć decyzji sprzecznej ze zwyczajami. Tutaj przychodzi mi do głowy sytuacja, w której doniesiono szefowi Luftwaffe Goeringowi, że jeden z jego pilotów jest Żydem. Odpowiedział: w Luftwaffe, to ja decyduję, kto jest Żydem.   Pozdrawiam serdecznie
    • @w0lfy77 Ten wiersz jest bardzo poruszający. Brzmi jak zapis kogoś, kto jednocześnie chce być sam i strasznie się boi, że nikt go naprawdę nie chce. I to napięcie czuć w prawie każdym wersie.
    • @Migrena Ten wiersz jak zimowy trans. Jest bardzo intensywny, gęsty i totalnie cielesny. Nie opowiada o zimie malując pejzaże, tylko wrzuca czytelnika w środek mrozu, aż zaczyna się od tego tekstu realnie robić chłodno.
    • Zima zaciska na mnie palce - cienkie, twarde, lodowe, jakby ktoś ulepił je z kości ptaków, które zamarzły w locie. Wsuwa mi w płuca powietrze ostre jak tłuczona noc, jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni. Czuję, jak świt tłucze się o moją klatkę piersiową, jakby chciał wybić sobie wejście, zanim przymarznie od środka. Oddycham metalem. Oddycham trzaskiem. Oddycham bielą, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania. Zima prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błyskawicy - widzi we mnie kości zanim ja je poczuję. Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach: obrośnięte mrozem, przykryte bezdechem, wypatrują moich dłoni - czerwonych, popękanych, jakby każde knykcie pisały zaklęcia przeciw ciepłu, jakby skóra uczyła się alfabetu zimy poprzez ból. Mróz wcina się we mnie głębiej niż lato, głębiej niż jesień, głębiej niż wszystkie pamięci: jest czysty, anatomijny, bezczelnie uczciwy. Nic nie udaje. Zima nie kłamie - rani prosto, rani w punkt, jak chirurg, który nie używa znieczulenia, bo wie, że znieczulenia są dla miękkich miesięcy. Wiatr oplata mnie jak zwierzę zrobione z noży, jak drapieżnik, który zna moje przeszłe oddechy. Próbuje mnie wypchnąć ze swojego terytorium, a potem wciąga z powrotem - jakby chciał mnie mieć w sobie na stałe, jako gorącą skazę, którą trzeba okiełznać. Wiatr rozkłada mnie na częsci jak anatom, który uczy się człowieka od zewnątrz do środka, mróz po mrozie, drżenie po drżeniu. Śnieg patrzy na mnie jak głuche bóstwo zrobione z ciszy; niczego nie oczekuje, ale wszystko zapamiętuje. Skrzypi pod stopami, skrzypi tak, jakby pod bielą poruszały się nerwy ziemi - biały impuls, wstrząs za wstrząsem, jak elektrokardiogram planety. Nos parzy, policzki drewnieją, dłonie szczypią jakby księżyc przykładał mi do skóry swoje zimne monety, płacąc za każdy gram ciepła, ktory ze mnie wyciąga. Drzewa stoją czarne i ostre, płoną odwrotnym ogniem - ogniem, który nie daje światła, tylko świadomość. Latarnie dymią zimnem. Słyszę świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową. Wchodzę w tę zimę jak w obrzęd przejścia, w alfabet, który można odczytać tylko własnym drżeniem. Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach. But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu - świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć. Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać. Wystarczy zgodzić się na zimę, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie lipcowe resztki, aż zostanie tylko cienki rysunek - pulsujący ślad na mrożonym szkle. Jestem upojony. Nie winem, nie jesiennym rozpadem, nie lipcowym ogniem - tylko białym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów kości, wyskrobuje z niego pęknięcia, a na koniec zostawia w środku błysk: zimny, chirurgiczny, prawdziwy. Śnieg migocze jakby ktoś zmielił tysiąc gwiazd i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim zniknąć. Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie - pali od środka, wypala powietrzem, aż stoję w jej ramionach niby zamarznięty, a jednak w środku płonę - cichym, niebieskim ogniem, którego żaden lipiec, choćby ryczał w niebo, nie potrafi nazwać.              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...