Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Obudźmy dzikie gołębie.


Rekomendowane odpowiedzi

(zjazd Absolwentów kl. VIII a po 28 latach
i wszelkie inne zjazdy jesienne)


Wyszliśmy stąd o poranku,
gdy jeszcze słońce marzeń
nie doszło swego zenitu,
gdy jeszcze zapach rumianku
przesycał zamglone miraże,
mamiąc nas pasmem szczytów.

Wyszliśmy stąd wiosną czerwcową
prosto w wakacje i lato,
w skwar, burze, wolność, euforię,
i z podniesioną głową
biegliśmy naprzeciw swym światom
po nasze wiktorie i glorie.

Minęły godziny dalekie,
przemknęły te lata wysokie,
rozwiały się miejsca i twarze,
a wicher pomiata człowiekiem,
a smutek na wodzie głębokiej
oddala, rozmywa miraże.

Zniknęły wierzchołki szczytów,
uciekły nam ścieżki do nich,
zostały te tylko – przyziemne,
już nie ma głębokich błękitów,
już mniej jest marzeń niż wspomnień
i wiecznie te sprawy codzienne.

Przyszliśmy więc w samo południe,
by zebrać przyjaźnie opadłe
w tej starej, drogiej budzie.
Stopiły się lody i grudnie,
ciężko na sercach osiadłe,
zbudzili się ciepli ludzie.

Przyszliśmy na krańcu lata,
już na krawędzi jesieni,
choć słońce wciąż mocno świeci.
Za nami szmat czasu i świata,
przed nami niejedno się zmieni,
w nas samych – wciąż tamte dzieci.

Po własne, przepastne marzenia,
po sedna miłości przyszliśmy,
tych, których czas nie ukradnie;
wracamy z tęsknotą – do cienia,
gdzie pamięć – to stos zeschłych liści,
gdzie nie ma już naszej Arkadii.

Cóż? – życie zbyt szybko przebiega,
nostalgia zbyt silnie wzbiera,
zbyt często strach nam dyktuje,
zbyt rzadko nas szczęście dostrzega,
zbyt wolno rozpacz umiera,
a serce zbyt słabo już czuje.

Nie godzę się na te chłody,
na jesień, grudnie i lody,
bo to jest piosenka niefajna!
Popatrzcie w te serca najgłębiej:
tam ciągle te dzikie gołębie,
ta sama lotna ferajna!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepsze rymy (o ile dobrze pamiętam poprzednie wiersze) i ciekawszy rytm. Nie moja bajka (mentalna), choć nie można odmówić fragmentom jakiejś nastrojowości. Podstawowa rzecz, która mnie razi - to wodosłowie, o połowę krócej - a byłoby o niebo lepiej.
Pozdrawiamy serdecznie z Krakowa
;)
b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest taka filozofia dla ubogich, zresztą operująca zgranymi chwytami: x razy marzenia, x razy serca, tęsknota, serce, ptaki a wszystko to w sosie nużącej długości i marnych częstochowskich rymów. Oczywiście paradoksalne jest, że mimo zmian nikt się nie zmienił, a "ferajna" (oczywiście rozumiem ten użyty środek, sugerujący fajnych chłopaków i fajne dziewczyny) jest wciąż ta sama. Słodko, coś jak do dobrej kawy wsypać 60 łyżeczek cukru. Szczególnie, że ten wiersz skromnością nie grzeszy, a raczej rozwlekłością, co przy braku wyobraźni piszącego tworzy monotonną mantrę o tym samym - było minęło. Sama zaś konkluzja "życie zbyt szybko przebiega", - jest tak odkrywcza, jak to, że słońce rano wstaje. Dlatego tej "super szalonej klasie" nie kibicuje, bo w takim opisie jest ona żenująco żałosna.
Oczywiście nie jest to arcydzieło liryki, za jakie zapewne zostanie ono wzięte i podparte lanym słowotokiem, ja jednak uważam, że mimo wszystko pod takimi utworami warto zaznaczyć ich kiepską jakość - bo niby czemu nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz ten może posłużyć do odczytania na spotkaniu po latach i na pewno wzruszy nie jedno serce swoją prostotą zamierzoną, nostalgią, tęsknotą za minionym, chronologicznie opisałaś wszystko co spotyka zwykłych ludzi, przemijanie- nie godzisz się z tym, jak wszyscy,
każdy ma prawo do swojego przemijania, do własnych słów i odczuć, nie każdy może zostać Szymboską czy innym sławnym, ten wiersz przeczytałam koleżankom półwiekopwym' i miały łzy w oczach -szczere- a to mówi samo za siebie!!!!
pozdrawiam OXY!
cmokeS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, Panie Bogdanie, miłe słowa! - czy nie powinnam się poczuć dotknięta? ;-P
A poważnie: oczywiście jest mi bardzo przyjemnie i dziękuję za wszystkie pozytywy.
Wiem, że przegadałam wiersz. Jego treść jest dla mnie bardzo osobista i dlatego rozgadałam się jak nawiedzony na wiecu, zwłaszcza, że mam do tego skłonność. Niestety, nie potrafię niczego wyrzucić, bo wszystko jest dla mnie ważne i wyraża moje szczere uczucia. Cóż, za to każdy może sobie z niego wybrać i zabrać to, co mu najbardziej pasuje - jak zrobił to Sokratex.
Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam Kraków. :-)

Michale, filozofia dla ubogich? W ogóle nie starałam się tu filozofować. A to, co nazywasz "zgranymi chwytami", to są tylko pojedyncze wyrazy, używane nadal w naszym języku, także więc w poezji; tutaj: 1 raz marzenia, 2 razy serca, 1 raz tęsknota, wcale nie użyłam: ptaki, za to 1 raz gołębie. Dlaczego miałabym ich nie użyć?
Co do rymów gramatycznych, owszem, kilka ich jest. Uważam, że nie przesadnie dużo; rymy gramatyczne są dla mnie rażące tylko wtedy, kiedy jest ich zbyt wiele i robi się przez to katarynka; wydaje mi się, że tutaj z tym nie przeholowałam. Ale oczywiście Ty masz prawo mieć swoje zdanie.
"Słodko, coś jak do dobrej kawy wsypać 60 łyżeczek cukru", "przy braku wyobraźni piszącego", "w takim opisie jest ona żenująco żałosna" - czy uważasz, że te sformułowania są grzeczne i na wysokim poziomie?
Klasa z wiersza nie jest "super szalona". To określenie innej peelki z innego wiersza.
"Konkluzja > jest tak odkrywcza, jak to, że słońce rano wstaje" - to nie jest konkluzja wiersza, ale mniejsza z tym. Wiersz nie miał być odkrywczy. Miał być nastrojowy i wyrażać uczucia, jakie [u]wielu ludzi[/u] przeżywa w czasie podobnych spotkań - a więc powszechnie znane uczucia- taki właśnie był jego cel.
A ile Ty napisałeś odkrywczych konkluzji w życiu?
"Ja jednak uważam, że mimo wszystko pod takimi utworami warto zaznaczyć ich kiepską jakość - bo niby czemu nie?" - nie zaznaczyłeś kiepskiej jakości, tylko to, że wiersz Ci się nie podoba, bo nie jest w Twoim stylu z powodu słownictwa, nastroju i tematu. Oczywiście, że masz prawo wyrazić własne odczucia, czemuż by nie? Tylko nie zapominaj, że to są Twoje subiektywne odczucia, równoprawne z odczuciami innych osób, dla których wyraziłeś lekceważenie: "nie jest to arcydzieło liryki, za jakie zapewne zostanie ono wzięte i podparte lanym słowotokiem".
Pewnie, że nie arcydzieło. Tylko sentymentalny wiersz na pamiątkę spotkania - nic ponad to. I nie miało być nic więcej.
A ile Ty napisałeś arcydzieł w życiu?
Dziękuję za przeczytanie i za obszerny komentarz - mimo, że niezbyt grzeczny, to jednak cieszy mnie to, że wiersz nie przeszedł bez żadnego wrażenia i że przemyślałeś go.

Stanisławo, serdecznie dziękuję za przemiły komentarz! Bardzo się ucieszyłam, szczególnie faktem, że przeczytałaś komuś mój wiersz i że te osoby miały szczere łzy w oczach - jeśli tak naprawdę było, to już nic więcej nie trzeba - wiersz spełnia swoje zadanie!
Ja także pozdrawiam, Stasiu, i cmokOX! :-)))

Alleno, dziękuję za :) +, to bardzo miły koment. :-)

Sokratexie, dzięki za pochwałę trzech zwrotek - bardzo się cieszę, że Ci się podobają.
Na temat własnej świadomości przegadania pisałam już w odpowiedzi na wpis p. Zdanowicza, więc nie będę powtarzać. :-)
Pozdrawiam.

Jacku, dzięki za przeczytanie, sympatyczną krytykę oraz samokrytykę jako argument - to naprawdę miłe! :-)))
Ale wiesz, mnie się dobrze czyta Twoje długie wiersze. I w ogóle większość długich, sentymentalnych, nastrojowych wierszy - lubię je. Wielu najlepszych poetów "grzeszyła" i "grzeszy" w ten sposób: Staff, Tuwim, Gałczyński, Herbert, Dehnel - różne pokolenia, różne poetyki, a wszyscy oni czasami się rozwodzili na kilka stron maszynopisu jednym wierszem. I powtórzę za Stanisławą: to są miłe uchu (i oku) grzechy! (Co nie znaczy, że każdemu muszą się podobać długie wiersze, ani też - że mój akurat nie ma prawa nikogo znużyć).

Stefanie, jeśli jest tu ten klimat, który znasz ze zjazdów, to świetnie - o to tylko chodzi! Dziękuję za miły komentarz i również pozdrawiam. :-)

Messa, ale co dogłębnie? Mam nadzieję, że dzikie gołębie wciągnęły Cię dogłębnie swoim urokiem? ;-)))
Dziękuję i pozdrawiam. OJ.

Grabarzu, miło Cię widzieć! Rzadko komentujesz moje wiersze. I co - już uciekasz spać? Szkoda... ;>/ Ale dzięki za przeczytanie i wpis. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przemocą odbierano je matkom, Łez nie starczało zapłakanym oczom, A bolesne uderzenie karabinu kolbą, Dziecięce twarzyczki siniakami znaczyło,   Gdy pełen ciepła dom rodzinny, Był już tylko wspomnieniem odległym, Pośród nadchodzących strasznych chwil, W głębi serca jedynie się tlącym,   Gdy Nadzieja z wolna już gasła, W tylu tysięcy niewinnych sercach, Niczym w popiołach maleńka skrząca iskierka, Podmuchem zimnego wichru zdmuchnięta…   Z każdego niemal zakątka Polski, Szczęśliwe i roześmiane niegdyś dzieci, Z gwarnych, tętniących życiem miast ludnych, Często z chłopskich chałup ubogich,   W wieku zaledwie kilku lat, Trafiły do wzniesionego ludzkimi rękami piekła, A z przerażeniem patrząc na podły świat , Nie rozumiały bezmiaru otaczającego je okrucieństwa…   Przewożone w wagonach bydlęcych, Bez pardonu poddawane selekcji, Na zdolne do katorżniczej, nieludzkiej pracy, Na przeznaczone w objęcia śmierci,   Odczuły głośne ujadanie psów, Przeszywający plecy zimny dreszcz strachu, W młodziutkich piersiach brak tchu, Stawianie nocami na baczność snów…   Gdy co rusz brakowało sił, By wychudzonymi nogami powłóczyć, A głośne obozowych strażników krzyki, Nie pozwalały odpocząć ni chwili,   Radosnego dzieciństwa chwil beztroskich, Przymuszone prędko zapominały, Odtąd były już tylko numerami, A życie ich wisiało na cienkiej nici…   Odtąd kaprys okrutnego SS-mana, Wątłego kilkulatka pozbawić mógł życia, Gdy uderzona kolbą karabinu czaszka, Krwią tryskając na kawałki się rozpadała,   Niekiedy przeszyte bagnetem, Umierały na oczach bezradnych matek, Gdy matczyne łomotało tak serce, A krzyki stłumione więzły w gardle…   Gdy liche baraki obozowe, Noc litościwa oblepiła czarnym mrokiem, A sroga jesień przeszyła zimnym wiatrem, Nie bacząc na stłoczone w nich dzieci maleńkie,   Jeden koc lichy, potargany, Na kilkoro przemarzniętych dzieci, Odmrożone w zimowe noce bose nóżki, Zaschnięte na policzkach gorzkie łzy,   Przenikliwy chłód w barakach, Odbierająca zmysły za bliskimi tęsknota, Setek małych towarzyszy niedoli płacz, Do snu nie pozwalały zmrużyć oka…   Niekiedy nadpleśniały, surowy ziemniak, Podłej polewki głodowa racja, Starczyć musiały za posiłek całego dnia, Choć nadludzkich wysiłków codzienna wymagała praca,   Niekiedy jedynie nadpleśniałego chleba okruchy, Pusty żołądek musiały nasycić, By nabrać tak potrzebnych sił W tym ponurym i strasznym piekle na ziemi…   Niekiedy zastrzyk z fenolu w serce, Niewysłowionych cierpień był kresem, Gdy padało bezwładnie na ziemię Kilkuletniego dziecka ciałko już martwe,   A Anioły pochylając się czule, Ku niebu płacząc unosiły ich dusze, By odtąd mogły cieszyć się Rajem, Niewinne dzieci tak bestialsko pomordowane…   Tylko nieliczne doczekały wyzwolenia, By poruszającym świadectwem być dla nas, Tak zapatrzonych w postępowy świat, O bolesnej historii nie chcących pamiętać,   Tylko nieliczne doczekały wolności, By dygocącym ruchem pomarszczonej dłoni, Niewielki choćby zapalić znicz, Tysiącom dzieci pomordowanych w obozach koncentracyjnych…   - Wiersz poświęcony pamięci polskich dzieci bestialsko pomordowanych w niemieckich obozach koncentracyjnych.      
    • S. Sassoon, Does it matter?, 1917 Jaka sprawa? - że nie masz nóg?... Ludzie zawsze chcą być mili, Może lepiej przesuń się w róg, Gdy ci, co z łowów wrócili, Twojej knajpy przekroczą próg.   Jaka sprawa? - straciłeś wzrok?... Tyle prac wam wymyślili; I ludzie też będą mili, Jak wspominając to lub to, Na tarasie przesiedzisz rok.   Czy to ważne? - te straszne sny?... Możesz pić, gdy będzie ci źle, Ludzie nawet nie zdziwią się; Bo kto nie żałował swej krwi, Temu nikt nie powie: idź, ty...
    • dojadę każdego co na drodze mi stanie urządzę komu trzeba czerechadę jeśli trzeba krew się poleje dla mnie to nic nie znaczy płacz i lament rodzonych matek żon i ich dzieci o litość błaganie   zgliszcza po sobie tylko zostawię  na końcu tylko popiół zostanie   być nijakim  nic znaczy trzeba dotknąć zła  by zrozumieć to co waży o tym co ważne co uleczy co da ci  nadzieję   może wiarę może uwolnienie              
    • @M_arianne                                     2023                   2024                   2025                     itd                        (?)        
    • @Manek Echh, tak pięknie byłoby zobaczyć ukwieconą łąkę po tej szarej, długiej zimie. Miło jeśli ktoś zauważa czyjąś nieobecność, tzn. że chyba powinnam wrócić w to miejsce. Pozdrawiam! :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...