Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maria Magdalena


Rekomendowane odpowiedzi

Miała 16 lat. Jej domem była latarnia. Świeciła nad głową niczym aureola. Maria nie była dziwką tylko świętą. Gdy rozpinała guziki kolejnym mężczyznom na jej twarzy gościł uśmiech. Z optymistycznych ust zwisała ścieżka spermy. Lepka, biaława, słonawa jak morze substancja wypełniała policzki Marii. Orgazm radości był największą nagrodą. Biznesmani z walizkami, starsi panowie, zboczeńcy - klientela była różna i obfitowała w różne smaki i zapachy. Maria nie posiadała matki, nie miała też ojca. Żywiła się szczęściem innych. Czasami jednak nikt nie przychodził. Wtedy dziewczynka wyciągała zapałki żeby ogrzać zmarznięte dłonie. Leżała tak w krótkich dżinsowych spodenkach, białej bluzeczce. Menele poili ją wódką. - Bierz mała. Dobrze grzeje. Bisnesman Jacek - stały klient Marii pewnego dnia jej nie zastał. Poszła spać na dłużej niż to przewiduje ludzki organizm - powiedziały ćmy kręcące się wokół latarnii. Jacek zawsze otaczał ją opieką. Był dobry i czuły. Przytulając się wyzwalał w Marii substancję dużo przyjemniejszą niż męska sperma i zawarte w niej ścigające się ze sobą plemniki : oksytocynę. "Będzie to co musi być" - gdzieś w oddali rozbrzmiewała piosenka Maryli Rodowicz. Tymczasem w kostnicy dwóch panów w białych kitlach opuszkami palców gładziło niedojrzałe sutki blondwłosej dziewczynki. Mogłoby się wydawać, że na jej ustach pojawił się ślad uśmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...