Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zebrałem przyćmienie,
patrzę -
leżę pod drzewem.

>

Ból głowy
rozrywa mi uszy.

Nie mogę sobie przypomnieć -
Nie chcę pamiętać.

Wiatr prześlizguje się
po liściach.

Ciążą drzewu
zgniłe owoce,
które spadają
powoli.

Ziemia huczy.

z tego drzewa
nikt nie zbiera?>>


Huk!
Długa cisza
i pisk w uszach.

Coś każe mi
pozostać pod gruszą.

Opublikowano

a skąd Ci się to teraz wzięło? przecież do jesieni jeszcze morze lata i jezioro wiosny ;). co do wiersza, to częściowo mi się podoba, częściowo nie. podoba mi się przez pewne skojarzenia jakie nam ze spadającymi gruszkami, a nie podoba się ponieważ wydaje mi się jeszcze nie dopracowany. pozdrawiam.

Opublikowano

Czytając ten wiersz widzę taką scenkę: idzie chłopiec sadem, nagle dopada go byk i bodzie w tył(ek) z całej siły, więc chłopak pada ogłuszony, po chwili odzyskuje świadomość i widzi, że leży pod gruszą, w którą byk tryka bezlitośnie i z wielkim hukiem, strącając nadgniłe owoce. Chłopiec bardziej niż o siebie martwi się o gnijące gruszki, których nikt nie zbiera.
Nic z tego nie wynika. W każdym razie ja nic więcej w tym wierszu nie widzę.

Opublikowano

owoce to symbol wanitatywny, szczególnie gnijące.

Nakieruję dalej >> drzewo na którym rosną zgniłe owoce>> drzewo z którego nie wyrośnie nic konkretnego.

podmiot liryczny gdzie sie znalazł?

a resztę dopowiedzcie sobie sami... tylko nie rozumcie wiersza dosłownie! ( sorry, że już mówię jak do idiotów)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To pan niech wyjaśni najpierw:

- jak podmiot patrzy na siebie leżącego pod drzewem?

- Ból głowy
rozrywa mi uszy. - czy to jest przenośnia wg pana?

-Ciążą drzewu
zgniłe owoce,
które spadają
powoli. - nie rozumiem tutaj też, jeżeli ciążą, to jak jednocześnie spadają?

- pozosatć pod gruszą. - czy to jest jakiś neologizm?
Opublikowano

gdzie podmiot liryczy patrzy na siebie?

"ból głowy...", tak, to się nazywa kac moralny.

ciążą i drzewo się ich pobywa


i spadając palnęły podmiotowi w łeb!


Bosze, czuję sie ostatnio strasznie bezproduktywnie, robię coś co nie przynosi mi niczego, a jednak nadal to robie zamiast przestać... pomimo tego że czuję siez tym źle...

wystarczająco jasno?

a teraz to samo przenieść na gnijące gruszki na drzewie...

Opublikowano

dobra, wiem, wierszyk jest do niczego.
też tak myślałem, od samego początku, warsztat leży tak bardzo, że aż mi jest siebie żal... już więcej nie będę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To jest tak - sens da się wyczytać, symbolika owoców jest raczej znana, zostaje kwestia konstrukcji słownych i błędów logicznych - niech będzie ten przykład gruszek - jeżeli "ciążą" (czas teraźniejszy i jednocześnie "wolno spadają" (też czas teraźniejszy) to jest to jakiś anagram czasowy nie do rozwiązania. A jeżeliby było:

Ciążą drzewu
zgniłe owoce,
by opaść/spaść (bardziej sugerowałbym "opaśc", ponieważ "spadanie" jest bardziej znaczeniowo dynamiczne)
(za moment) powoli.

O, tak na szybko.

A zaraz potem jest:


z tego drzewa
nikt nie zbiera?>>

A jak ma zbierać, jak spadły powoli? Kolejny element, który się nie łączy z sytuacją liryczną poprzedzającą go. Tutaj sama symbolika owoców to jest najmniejszy problem w odbiorze :)
Opublikowano

chyba tym razem napisze krwisty wierszyk,
palec mam rozkrwawiony, to sobie na klawiaturze nie napiszę...

cieknie krew po klawiaturze
skrzepla na "6"
i zginęły marzenia...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stehr - a jeśli coś gnije to źle?
Grusza nie jest pestkowcem -
w pestkach najwięcej trucizny
podczas gnicia, natomiast
jabłka i grusze są naturalnym
nawozem - pomyśl - patrzysz
tylko oczyma człeka - a spójrz
korą gnijącej gruszy? a widziałem
niedawno taką starą gnijącą
gruszę co ją piorun chyba walnął
ludzie dokończyli - wpsółpraca, hi

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

[quote]
Stehr - a jeśli coś gnije to źle?
Grusza nie jest pestkowcem -
w pestkach najwięcej trucizny
podczas gnicia, natomiast
jabłka i grusze są naturalnym
nawozem - pomyśl - patrzysz
tylko oczyma człeka - a spójrz
korą gnijącej gruszy? a widziałem
niedawno taką starą gnijącą
gruszę co ją piorun chyba walnął
ludzie dokończyli - wpsółpraca, hi


owoc gnijący jest tylko pożywką dla owocu dającego plon. "Kto nie tworzy jest przetwarzany."



Zly pomysl na wierszyk, mówiłem że już nie będę.
A każdy dobry wierszyk mozna zrozumieć politycznie... :P

a odchodząc od tematu to prócz gnijących owoców na gruszy męczy mnie jeszcze jedna rzecz:

Kobiety dupami nie są!, tylko bardzo rzadkim gatunkiem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odpaliłabym, że faceci ch...mi nie są, tylko bardzo rzadkim gatunkiem; ale nie chcę obrażać dorosłych Mężczyzn.
Stehr, smarkaczu, panuj nad sobą!!! Powyższa Twoja sentencja kwalifikuje się do zgłoszenia do Admina i do zbanowania Cię, a nie skarżę tylko dlatego, żeś jest gówniarzem jeszcze. Zresztą ten Twój "wyjazd" o idiotach też Cię kwalifikuje do banu. Uważaj, co piszesz, bo przeginasz!
A myślałam, że jesteś sympatycznym, dobrze wychowanym dzieciakiem. Jak to się można pomylić...
Opublikowano

[quote]tylko nie rozumcie wiersza dosłownie! ( sorry, że już mówię jak do idiotów)



jak mógł bym umieścić wyraz "rozumcie" bez tego w nawiasie?
pozatym, to sposób w jaki mówię jest prosty, a nie ludzie słuchający...


a to o kobietach,
Hmm... Jak już mówisz o tych gówniarzach, to przychodzi taki okres w życiu "gówniarzy" że ten shit zaczyna doświadczać wiele różnych zapachów i wydaje się że ta kupa gówna rzeczywiście myśli. Jak dobrze wiemy różne dziwne myśli mogą się w takiej masie zbudzić.

ten osobnik przetacza się przez różne środowiska i doświadcza towarzystwa dziewczyn mniej lub bardziej podomnych do męszczyzn, z wyglądu, zachowania, instynktów.

później dochodzi do wniosku że to wszystko nie ma nic z przyjemnością wspólnego i przechodzi go kolejna myśl:

"Parcae a Fatale:
Nie lubię się żywić szmatami..."

Następnie brązowa masa dostrzega ze takich dziewczyn jest znacznie więcej niż mu się wydawało i że nie bez powodu nazywa się je "dupami".

Jednak te w których pozostaje resztka kobiecości, od czasu do czasu również lubią się zachować po zwierzęcemu(stąd wyraz "gatunkiem").

W jakiś sposób przecież da się uformować tego gówniarza, aby jakoś go wykorzystać.
i przepraszam za taki niesmaczny post, ale Pani Oxyvia J. nakręciła mnie... bo nawet jak powiem coś kontrowersyjnego to ze sztuką!
"pomylić" phi!
Opublikowano

Nadal wypowiadasz chamskie sądy pod adresem kobiet (dziewczyn). Po co i dlaczego nas obrażasz? Naprawdę mam Cię zgłosić do Admina?
Teraz pod słowa: "kobieta", "dziewczyna" w swoim poście podstaw sobie wyrazy: "chłopak", "facet". "mężczyzna", "chłop" czy jak tam pasuje do kontekstu. Jest jakaś różnica? Tylko taka, że tekst staje się teraz równie obraźliwy dla mężczyzn. Co byś poczuł, gdyby jakaś dziewucha ni stąd ni zowąd opublikowała ten tekst pod swoim wierszem?
Naprawdę zastanów się, co piszesz!
A także - w jakim towarzystwie się obracasz, bo to, co napisałeś o swoich znajomych, nie najlepiej o Tobie świadczy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...