Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bardzo rozwrażliwiony
siedzę nad cymbałkami artefaktów zgromadzonych
i wnad każdym dźwiękiem
przeżywam emocje
spaniałe
nad każdym dżwiękiem
wydobytym z życia zamknietego w ich materiach
płacze obojętnie

uniosłem żaluzje
jak wstałem
2 po południu
dla wszystkich
w oknie,umyłem się,i przebrałem sie schludnie
i elegancko
przyjme gości
przyjme gościa
jestem
dostępny

zasrane
zapraszam łagodnom muzykom gości
śmieci wyniesione na klatke
znikły
nie poce sie wczorajszom vodkom
umyłem usta po wczorajszej vódce
umyłem usta po śniadaniu
umyłem usta
ogarnełem brwi
zgoliłem włosy na karku

zapaliłem świerzego papierosa bez poczeby
w poczebie wymienienia powiecza papierosów
palonych
bez potrzeby
wczorajszej historii

zapaliłem towarzyskiego papierosa bez filozofii
w kuchni na stołku
bo jestem wolny tu
jak na wyspie
4 nóg ku podłodze
oddalonego kranu z chromowanom wodom
lodówkom,oparciem
obietnicy wyjścia w morze
mięs,żywych i mięs martwych


programy rozrywkowe
wieczorne
nie powstrzymały końca tej historii
nie powstrzymała vodka
nie powstrzymał mój pies
pochylony nademną
z prawdziwym współczuciem
skierowanym domnie
ale ze wspolnym nam celem
uwolnienia go z uporu hęci czucia
czegoś czego niepotrafi czuć

podaj mi swój numer telofonu
podaj mi swoje cv
i linka do zeznania podatkowego
oraz teczkę
przeczytam..

lubicie słuchać takich opowieści
staarryh samotnych panów z klasą?
młodych osamotnionych dziwaków?
wszyscy lubiom
słuchać takich opowieści
ja zawsze lubie kończyć poezjom
opowieść
takom

najpierw siedział pochylony,z schnących ubrań na kaloryferze
doszły do niego zapachy
płynu do płukania ubrań
lorean
lorean
lorean!
lorean!!
lub ogrzanych odpadających mozaik farb

cód
ocknoł sie,ratunek,jak zwykle nie spodziewany,przyszedł
z nie spodziewanej strony
a przecież przewidywalnej
strony
zapach
smak
rześkie powietrze z otwartego okna
życie
radość
lub bliskość śmierci

wyzwolenie

Opublikowano

Witaj Muhomorniczy ;)). Trochę się gubię... i chociaż podobnie jak Ty (- tak mi się wydaje) wprost organicznie nie cierpię nowej gramatyki, rozpowszechnianej bez wstydu i zażenowania przez tzw. elyty - to coś mi tu nie gra. Przeczytałem do końca (choć dłuuugie niemiłosiernie było) i nasuwa mi się taka myśl paskudna. Czy metoda, jaką zastosowałeś przy tworzeniu swojego dzieła nie jest czasem wybiegiem, w celu ukrycia własnych niedoskonałości językowych. Dlatego m.in. czytałem do końca - szukając momentu, w którym okaże się, że zabieg ów jest celowy. No i... nie doczekałem się. Dlatego chętnie przeczytałbym coś jeszcze...
Druga sprawa, to właśnie długość. Wszystko, co zawarłeś w tekście można naprawdę znacznie skrócić. Trzecia - wersyfikacja, nie podoba mi się, bo jeszcze bardziej rozwleka to, co i tak za długie. Co do wymowy - nie wypowiadam się... może kiedy wersja będzie bardziej skondensowana. Jedyny + chociaż na razie nie wiem, czy słuszny, bo może to wcale niezamierzone było - przyznaję Ci za "kpinę z "nowomowy".
Pozdrawiam

Opublikowano

otusz jestem mutantem który dostosował mowe ludzi- od których sie wywodzi,co daje mu dotego prawo-ku własnym poczebą tego jak hce by bżmiały jego słowa pisane
codoreszty uwag
sam niewiem

w pierwszej było dwa razy krótsze
ale sam jusz niewiem czy rozwijam czy rorżedzam
temat

a może to wszystko jedno

czy drugie zapaliłem wraz z nastąpionom resztom pod nim jest zupęłnie zbędne?
chyba owszem
nieopoczebnie rozgadał sie nam pan podmiot ,ale to zrozumiałe w jego sytuacji

Opublikowano

bardzo rozwrażliwiony
siedzę nad cymbałkami artefaktów zgromadzonych
i wnad każdym dźwiękiem
przeżywam emocje
spaniałe
nad każdym dżwiękiem
wydobytym z życia zamknietego w ich materiach
płacze obojętnie

uniosłem żaluzje
jak wstałem
2 po południu
dla wszystkich
w oknie,umyłem się,i przebrałem sie schludnie
i elegancko
przyjme gości
przyjme gościa
jestem
dostępny

zasrane
zapraszam łagodnom muzykom gości
śmieci wyniesione na klatke
znikły
nie poce sie wczorajszom vodkom
umyłem usta po wczorajszej vódce
umyłem usta po śniadaniu
umyłem usta
ogarnełem brwi
zgoliłem włosy na karku

programy rozrywkowe
wieczorne
nie powstrzymały końca tej historii
nie powstrzymała vodka
nie powstrzymał mój pies
pochylony nademną
z prawdziwym współczuciem

podaj mi swój numer telofonu
podaj mi swoje cv
i linka do zeznania podatkowego
oraz teczkę
przeczytam..
l
ubicie słuchać takich opowieści
wszyscy lubiom
słuchać takich opowieści
ja zawsze lubie kończyć poezjom
opowieść
takom

najpierw siedział pochylony,z schnących ubrań na kaloryferze
doszły do niego zapachy
płynu do płukania ubrań
lorean
lorean
lorean!
lorean!!

cód
ocknoł sie,ratunek,jak zwykle nie spodziewany,przyszedł
z nie spodziewanej strony
a przecież przewidywalnej
strony
zapach
smak
rześkie powietrze z otwartego okna
życie
radość


wyzwolenie



tak to wyglądało pierwotnie
chyba lepiej
jeśli komuś sie hce to ocenić
wco wątpię słusznie

Opublikowano

czad , naprawdę utrafić coś dla siebie w tym tatałajstwie.org ma takie same prawdopodobieństwo zdarzenia jak trafić szóstkę w totolotka czuję się teraz jak milioner, jak dla mnnie zajebiste, tego szukam w poezyj ..

p.s cwaniak gawędziarz klasy średniej, niezłe...

Opublikowano

No coś takiego :-D
To chyba na dobry początek dnia ;)
Aż strach komentować, bo to mózg zesztywniały od tej naszej ortografii.
Ma fajne momenty. W każdej zwrotce coś jest.

i wnad każdym dźwiękiem
przeżywam emocje
spaniałe

:-D

i końcówka tej zwrotki:
zapaliłem towarzyskiego papierosa bez filozofii
w kuchni na stołku
bo jestem wolny tu
jak na wyspie
4 nóg ku podłodze
oddalonego kranu z chromowanom wodom
lodówkom,oparciem
obietnicy wyjścia w morze
mięs,żywych i mięs martwych


tutaj lepiej by chyba było wyciąć ten długi wers.
lorean
lorean
lorean!
lorean!!

cód

W takiej formie jest fajne przyspieszenie i moment "objawienia" :-D

z przedostatniego wersu lub bliskość też bym wycięła.

No cód, no!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...