Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie ma zimy nie
czarno w wysokich górach
bure doliny

wolne potoki
pieniste po kamieniach
zamiast pod lodem

pokorne drzewa
w pnie malowane wapnem
grożą gałęzie

błotniste drogi
tęsknią za mroźnym wiatrem
wiejąc utwardzi

ptasie wołanie
zabrany ład pór roku
płócienne kwiaty

gnijąca trawa
otacza dusznym smrodem
kloce betonu
Adam Sosna(2007.01.17)

Opublikowano

No tak, pobudują drogi, będziemy mieli autostrady, kupę śmieci to już mamy, ech...
Zostaną przynajmniej wiersze, że kiedyś coś było takiego jak trawa. Bo po co nam doliny, żaby, ptactwo wszelakie...
+++
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



utwardziłem - dzięki (i mi "zjadło")!

śniegi do kolan pamiętam (i wyżej)

a szumią sosny....
"szumią jodły na gór szczytach" - bis
"szumią sosny"? - takiej arii nie znam :):):):):):)
Opublikowano

zak stanisława

sam nie mogę - to niech kto za mnie na żagle popatrzy
i ucieszy się
i napisze, że piękne

kto w pokładowej krzątaninie uczestniczył raz, ten nie wejdzie na trap
lub całe życie będzie tęsknił i chciał wejść znów pod maszty

Opublikowano

Tam gdzie góry i potoki zawsze znajdę ja uroki :)))

Sosenko, a może ja zaśpiewam Ci coś z sosnowym motywem:

(…) lekko wsparłszy się na sośnie
w oczy patrzył jej miłośnie
popłynęły w świat donośnie
tęskne słowa pieśni tej

ref.
góralko Halko,
krasny leśny mój kwiecie
Tobie jednej na świecie
powiem co to jest żal (…)

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

miało być sosnowo
jest adamowo
trochę chłodu
trochę wiatru
błota
nie ma zimy
kolce betonu

Wielbicieli tu bez liku, jeden mniej czy więcej, ale co tam,
trochę wiatru tutaj wniosę, nie pozwolę w pustce zgasnąć.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...