Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
and who is know which is which
and who is who?

Pink Floyd, Us & Them





krojąc grube plastry cytryny
i słuchając przy tym flojdów i stinga (na zmianę)
zastanawia się gdzie jest cień jego myśli
czy przechadza się po marmurach zamków kobiercach
ogrodach warownych parkanach zielonych
aż w końcu zatrzymuje się nad brzegiem książki
czyta

śmieszne koronki u dołu sukienki
całe w cętki promieni które kołyszą się w nitkach materiału
ona biegnąc szybko
- magia wyobraźni! i wiatr
muskający wszelkie jej włoski ... - potyka się
o wystający korzeń upada a sznur pereł toczy się
powoli pośród traw jak równie powoli na zachodzie
ktoś chowa słońce niczym fotografie z młodości
:
pierwsza miłość, R. płynący żabką i kraulem, blizna
na dwa szwy, fronton domu, róg łóżka; to są właśnie
wspomnienia - odchodzi co raz dalej
wyprzedzając siebie ...


z zamyśleń wyrywa ją kropla krwi
która spływa w dół po przegubie
rodząc na stole małe ocany

... i nie podnosząc przy tym głowy
wdycha zimne powietrze a ona wychodzi naprzeciw
z domu tego świata widzi jak do brzegów przybijają
drakkary z grubych sosnowych belek
.


jego wieczorny pocałunek pozwala jej zapomnieć
o bliźnie upadku krwi na stole i opuszczonym cieniu
w otchłani prozy


Kraków, 14.04.2007
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hihihi, ok - a czym się różni kajetan od kajeciku i kajuty?
to rodzina? hihihi - sorka, hihihi, nie mogłem się powstrzymać,

ale w tym wierszu, hi, jakby za dużo prozy,
dziś byłem w empiku (kurcze - udało mi się)
i - widzę gazetę poetycką, hihihi, mnóstwo
wierszy i ani jeden nie wydał mi się wierszem,
może to ja piszę prozę? sam nie wiem,
miałem kupić, ale nie kupiłem, bo pomyślałem,
że trzeba kupić gazetę z prozą, i tak się zagmatwałem
rozumiesz, hihihihihi
(absolutnie nie bierz mnie za jakiegoś wyznacznika
jakiegoś tam pisania, poprostu - to tylko moje odczucia)

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Mess,
gwoli wyjaśnień.
To wszystko, to próby. Cały czas siedzę i staram się pisać coś nowego, ale zazwyczaj czytam więcej prozy niż poezji. Przynajmniej ostatnio. A tu właśnie o "prozowatość" chodzi.
Przecież, poezja to nic więcej jak proza przekuta na metafory, wersy i strofy.


siópki kajetanowe!

Opublikowano

Koleś, ja byłem gotów przeczytać twój wiersz... Byłem, zanim przeczytałem motto.
POPRAW BŁĄD!
"And who knows which is which and who is who"
GDZIE TY MIESZKASZ CZŁOWIEKU. NA PEWNO NIE W KRAJU Z POŚRÓD, KTÓREGO 2 MLN LUDZI WYJECHAŁO PRACOWAĆ DO ANGLI... NAUCZ SIĘ JĘZYKA POTEM CYTUJ
gdybyś jeszcze floydów słuchał...
NIE ZABŁYSNĄŁEŚ
[quote]and who is know which is which
and who is who?
Pink Floyd, Us & Them

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wyboldowałem "metafory", są jakie są (moim zdaniem kiepskie - nic nowego).
Tutaj nie chodzi o to, że są duże fragmenty opisu (czyt. prozy), ale o to, że są schematyzmy, pasywne podejście do języka, potoczność obserwacji.
Tylko w końcówce iskrzy jakaś emocja i nastrój, tam coś się chowa (ale - wg mnie - skutecznie jest burzone np. przez końcową wyliczankę "o bliźnie upadku krwi na stole").
Autorze, jeżeli jesteś tym, o kim myślę - to zawód ;)
pzdr. b
Opublikowano

Do wypowiedzi Jimmiego się nie odnoszę.


B.
Nie wiem, o kim myślisz, ale jeśli myślimy o tej samej osobie, cóż, słyszałem gro głosów nt. tego wiersza, zazwyczaj pozytywnych, więc sądzę, że rzecz leży w kwestii gustów.
A o te nie warto się kłócić.


Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uczył ślepy kulawego? ;D
Dżimy, Ci którzy zostali w Polsce powinni chyba nauczyć się polskiego? Zgodnie z logiką, nie? ;)
b
Panie Bogdanie Polska jest dla ludzi jak kokon wszyscy po rozpięciu skrzydeł prędzej czy później zetkną się z uk...
no fakt źle to sformuowałem, ale podstawy do pretensji są autor wciąż błędu nie poprawił...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
    • @huzarc @Alicja_Wysocka ... ciepła dużo trzeba ciepło się przydaje jak na Mount Evereście dla kogoś się staje  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...