Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mój Nauczyciel powiedział:
"Mów prostym językiem
byś nie został odrzucony przez ludzi.

Zważ przy tym - tyle jest Światła w prostocie
ile prostoty w Światłości.

Jedno jest Światło Prawdziwe
Co płonie dla Wszystkich
tak samo.
Mów o tym, co nie odkryte."

Ciężarem są dla mnie Jego słowa,
trudna jest Jego nauka.
Jak mówić o tym
czego nie widzę, nie słyszę,
nie czuję i nie dotykam?
Jak mówić o tym do ludzi?
Prostym jestem,
a ludzie takim nie wierzą.

Opublikowano

dlatego masz(podmiocie liryczny) możliwość zcalenia tego co tobie potrzebne, z tym czego cię uczą, chociaż ja tam(jako poeta) jestem zwolennikiem doświadczania na własnej skórze.

a co do wiersza...
hmm...

forma istnie prosta, tak jak nauczyciel mówił,
i uczeń stosuje się od zaleceń mistrza

jednak mistrz nie postępuje wcale tak jak mówi

"Pamiętaj – tyle jest światła
W prostocie ile prostoty
W światłości."

ten zwrot wcale nie jest prosty

do wiersza:
ja poszukuję mocniejszej siły wyrazu, może komu innemu podoba się siła poznania...
mimo wszystko coś bym w nim zmienił...
przemyśl jeszcze raz użyte wyrazi i szyk
wymaż zapychacze które są niepotrzebne i nic nie wnoszą:

Ciężarem dla mnie są Jego słowa,
Trudna jest Jego nauka, Jak mówić mam o tym Czego nie widzę, nie słyszę, | Nie czuję i nie dotykam? | Jak mówić mam o tym do Ludzi? Przecież człowiekiem jestem,
A Oni takim nie wierzą.

bo o ile lepiej wygląda:

Ciężarem są Jego słowa,
Trudna Jego nauka.
Jak mówić o tym
Co niedoświadczone.
Jak przemawiać
do ludzi?
Takim jak ja
się nie ufa.

Opublikowano

W tym wierszu jest tyle powtórek, że to wygląda jak replay replaya - podmiot nie stosuje się do rady Nauczyciela. Bo zamiast mówić - pisze. Tylko po co?

I nie wyśmiewam się, nie lubię po prostu tandety ubranej w wielkie hasła.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Odbieram to jako wiersz religijny. Peel sprawia na mnie wrażenie Świadka Jehowy, który czuje, że Bóg oczekuje od niego nauczania innych (prostym językiem) tego, czego oni nie dostrzegają w Biblii i w świecie. Świadkom Jehowy się nie wierzy (ale to nie dlatego, że są ludźmi - każdy Prorok też był człowiekiem; no, to już tak poza wierszem).
Sylwestrze, nie chcę być niemiła, ale ten wiersz mi się nie podoba. Nie tylko dlatego, że jego treść jest mi obca (denerwuje mnie [u]postawa[/u] Świadków Jehowy wobec osób innych wyznań i światopoglądów), ale także dlatego, że nie widzę tu praktycznie żadnych oryginalnych, czysto Twoich środków wyrazu. Widzę tu tylko prozę i banał (wybacz bezpośredniość).
Być może źle zrozumiałam intencje Autorskie. Ale w takim razie proszę o pouczenie i/lub wskazówkę interpretacyjną.
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja tam nie poeta ;) chociaż się nie uważam, czasem tylko coś mi się napisze ;). dzięki za komentarz. ta myśl... to zdanie jest naprawdę proste. jak widzę Ty lepiej niż ja pojąłeś naukę - znalazłeś prostszy sposób na wyrażenie myśli. jednak ten utwór, ponieważ powstał spory szmat czasu temu, zakorzenił się tak bardzo w mojej świadomości w tej formie, że trudno będzie mi w nim coś zmienić. nie mniej, wnioski z uwag zostały wyciągnięte... na przyszłość. pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

o kurde... ale żem sierozpisał w ostatnim posicie.. :)

Czytam ponownie... i dostrzegam jeszcze więcej...

Może rzeczywiście można by zmazać te
"Mój nauczyciel powiedział"
dwa w środku...


Ale wiersz sam w sobie jest całkiem dobry.
Forma (która zapewne nie jest ulubioną formą wielu ludzi) jest doskonale podporządkowana treści. Także treść jest niebanalna(bardzo ciekawa, rzekoło by się).

To jest jeden z takich wierszy początkowych, czasami bardzo ciekawych, ale niestety z różnych powodów(moze chodzi o formę) niedocenianych przez czytających. Pomimo tego że jest naprawde głęboki...


hmm...
A odchodząc od tematu ostatnio doszedłem do wniosku że
Kobiety dupami nie są!, tylko bardzo rzadkim gatunkiem...

:P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tu nie ma wielkich haseł... mam nadzieję. powtórki to nie przypadek - tak miało być. moim zdaniem, nie to jest piękne, co jest piękne, lecz to, co się komu podoba - rozumiem "nie lubię". i na koniec, zadał Pan, Panie Michale, fundamentalne pytanie. tylko nie wiem, czy ktokolwiek zna na nie odpowiedź. poza tym uważam, że ciekawsze jest pytanie: dlaczego? dziękując za odwiedziny pozdrawiam również.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tu nie ma wielkich haseł... mam nadzieję. powtórki to nie przypadek - tak miało być. moim zdaniem, nie to jest piękne, co jest piękne, lecz to, co się komu podoba - rozumiem "nie lubię". i na koniec, zadał Pan, Panie Michale, fundamentalne pytanie. tylko nie wiem, czy ktokolwiek zna na nie odpowiedź. poza tym uważam, że ciekawsze jest pytanie: dlaczego? dziękując za odwiedziny pozdrawiam również.

popełnia Pan błąd zakładając, że to co zgodne z intencją autora jest odgórnie w porządku
wiersz - niestety na nie

pozdrawiam
Opublikowano

właśnie... bo widzę kolejny taki przypadek, może nie za dobrze robię że tak wykwintnie chwalę wiersze, które w gruncie rzeczy nie są jakoś nadzwyczajne super...
bo jak ktoś umie pisać, to moze ... a zresztą, tobie napiszę to samo:

bo jeśli ktoś kto nie umie
pisać pięknie,
z super rymnym
dźwiękiem
malować pędzel,

to jak stworzy dziecięcy bazgroł, to tak jak by nic nie stworzył...

ale jak ktoś
ze słowa kamień
które rozmnoży w nieboskłony
uciocha w trzyściany
by ułożyć w kwadraturę ogniowego koła!
zbuduje katedrę,
(dodając odrobinę swojego kamiennego serca)

to gdy już będzie odpoczywać
może sobie pozwolić na małe maźnięcie pędzlem po cegle
by pozostawić na niej swoje imię...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxyvio, ja prostaczek, daleki jestem od pouczania kogokolwiek bądź wskazywania jedynej słusznej drogi. jednak co do świadków, to nie wiem, czy nasz do końca rację. pewien profesor socjologii, nota bene, wychowany w środowisku katolickim (jak twierdzi, zna całą ministranturę po łacinie), jednak, zapewne przez lata komunizmu i doświadczenia życiowe, odsunięty od Kościoła, powiedział kiedyś, że gdy prowadzi rekrutację do firmy i ma do wyboru dziesięć osób o identycznych kwalifikacjach, a jedna jest Świadkiem Jehowy, to bez wahania wybiera tą jedną. ciekawe, prawda? zdarzają się też ogłoszenia w rodzaju: Świadków Jehowy zatrudnie. jeśli zaś o mnie chodzi, to nie, nie jestem. ani na szczęście, ani niestety. po prostu nie wierze w takie cudowne przemiany. jednak rozumiem tych, co szukają, nawet jeśli pobłądzą. w swoim otoczeniu nam kilku świadków. przynoszą czasem takie kolorowe gazetki. szanujemy się wzajemnie. tzn mam taka nadzieję. jednak, to nie jest wypowiedź żadnego z nich. bez śladu zagniewania, dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
Opublikowano

oj... nie przeceniaj mnie :)
przecież to jest nieskładne i niedopracowane językowo... :/

bosze! co ja robie!
przecież za 2 dni mam maturę, do której nic nie umeim, a zamiast sie uczyć przesiaduje bezsensownie po nocach!

alivederci! (czy jak to tam siepisze i niezależnie od tego co to znaczy)

Opublikowano

Sylwestrze, znam sporo Świadków Jehowy. Nie mam nic przeciwko poszukiwaniom, ale u nich denerwuje mnie [u]postawa[/u] wobec innych ludzi - oni niczego nie poszukują, tylko uważają, że posiedli absolutną i jedyną prawdę, zaś wszyscy inni ludzie są głupsi i trzeba ich oświecić; w dodatku "Jehowi" wierzą, że tylko oni zmartwychwstaną na wieczność, a cała niewtajemniczona reszta ludzi umrze i przepadnie na wieki. Bardzo mi się to nie podoba w ich przekonaniach.
Natomiast nie zaprzeczam, że są uczciwi, solidni i pracowici, że pomagają sobie nawzajem w trudnych sytuacjach, że nie dotykają broni i nie biorą udziału w wojnach, a nawet nie dają się wciągać do wojska (ale to już nie zawsze jest dobre).
Co do Twojego wiersza, jednak wygląda on jak zwierzenia rozżalonego peela, który usiłuje pouczać mniej mądrych od siebie (a nawet niewyuczalnych) - i nie tylko ja odniosłam takie wrażenie. Jeśli to nie jest o "Jego nauce" i nieskutecznych próbach wpajania jej ludziom, to myślę, że trzeba by coś zmienić w wierszu, bo naprawdę w takiej formie nie widzę możliwości innego odczytania go.
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tu nie ma wielkich haseł... mam nadzieję. powtórki to nie przypadek - tak miało być. moim zdaniem, nie to jest piękne, co jest piękne, lecz to, co się komu podoba - rozumiem "nie lubię". i na koniec, zadał Pan, Panie Michale, fundamentalne pytanie. tylko nie wiem, czy ktokolwiek zna na nie odpowiedź. poza tym uważam, że ciekawsze jest pytanie: dlaczego? dziękując za odwiedziny pozdrawiam również.

popełnia Pan błąd zakładając, że to co zgodne z intencją autora jest odgórnie w porządku
wiersz - niestety na nie

pozdrawiam
dziękując za odniesienie się do mojej odpowiedzi na komentarz Pana Krzywaka, proszę o wyjaśnienie co to jest "odgórnie w porządku". opinię o wierszu pokornie przyjmuje. pozdrawiam wzajemnie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


w związku z powyższym pozostaje mi tylko jedno: dopóki nie napiszesz jak poszło Ci na naturze, nie skomentuje żadnego Twojego wiersza, ani nie odpowiem na żaden komentarz. i życzę Ci żebyś połamał wszyskie długopisy ;).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxywio, przedstawiłaś tu dość powszechny, choć dosyć naiwny obraz tej hmm... grupy społecznej, z którym, w pewnych aspektach, trudno mi się nie zgodzić. może wiec, gdy przeczytasz jeszcze raz uważnie ten tekst, to, może, dojdziesz do wniosku, że wogóle nie pokrywa się on z tym co napisałas w tym komentarzu. zastanawia mnie też jeszcze jedno. jeśli można pisać o Marsie, Wenerze, Czarcie, Belzebubie, nimfach, rusałkach, można pisać o najciemniejszych barwach życia, i to w sposób pozbawiony najmniejszego śladu subtelności, to dlaczego pisanie o Nim miałoby być naganne??? a co do konkluzji wiersza. podmiot nie wywyższa się. jest tyko człowiekiem, częścią ludzkości. a czy opisy Twoich doznań, przeczuć, może czasem niejasnych, zawsze spotykają się ze zrozumieniem odbiorców? a nie spotkałas przypadkiem w życiu autorytetu, o którym mogłabys powiedzieć: "mój Nauczyciel"? choćby to był Pan od polskiego ;), a nie koniecznie Pan Bóg. przypuszczam, że wiele moich wierszy może Ci się nie spodobać, ale czy z tego powodu mam ich nie publikować? podobno Sienkiewicz na pytanie: jak zostać sławnym pisarzem?, odparł: "to proste. wystarczy tylko pisać to, co ludzie chcą czytać." tylko ja nie jestem tak do końca przekonany czy mi tak bardzo na sławie zależy. Czytelników jednak szanuje, czego potwierdzeniem jest, mam nadzieję, ten komentarz. Dzięki za cierpliwość i pozdrawiam.
Opublikowano

Sylwestrze, nie chciałam Cię urazić. O Jehowych wspomniałam po raz drugi, abstrahując już od treści wiersza, bo napisałeś mi, że nie wyraża on idei wyznawanych przez Świadków Jehowy, a ja przyjęłam to do wiadonmości.
Naiwny obraz tej grupy społecznej, choć w większej części zgadzasz się z nim... Hmmm. A dlaczego naiwny? (Ale to wszystko poza wierszem).
Zaś co do wiersza: napisałam, jakie wrażenie on na mnie robi. Nie twierdzę, że to właśnie chciałeś wyrazić, tylko - że tak to wyszło. A wyszło jak żalenie się peela na niewyuczalność ludzi, których on próbuje pouczać zgodnie z nauką jakiegoś tam swojego autorytetu. Tak to wygląda, choć niekoniecznie zgodnie z Twoim zamierzeniem - o czym także pisałam poprzednio.
Wcale nie twierdzę, że nie wolno pisać o Nim (kimkolwiek by On nie był). Nie ma tematów, o których nie wolno byłoby pisać. Dlaczego tak to przyjąłeś?
Oczywiście, że mam swoje autorytety (a ściślej: miałam, kiedy byłam młodsza). Ale nigdy nie starałam się narzucać ich innym ludziom. Natomiast bardzo lubię dyskutować, słuchać innych, uczyć się od nich, poznawać ich punkty widzenia, broniąc swojego zdania (bez roszczeń, aby dyskutant koniecznie je przyjął).
Ja wierzę ludziom - każdy widzi świat naprawdę inaczej.
:-)

PS. Być może Twój wiersz jest o pisaniu wierszy (już przy pierwszym czytaniu wpadł mi do głowy taki pomysł). Jeśli tak, to mylące są frazy:

"Mów prostym językiem
Byś nie został odrzucony
Przez Ludzi" - to sprawia wrażenie, jakby peel sądził, że ludzie są za głupi na język np. poetycki czy naukowy;

"Jedno jest Światło Prawdziwe
Co płonie dla wszystkich
Tak samo" - to z kolei daje wrażenie, jakby peel uważał się za znawcę jakiejś obiektywnej, jedynie słusznej Prawdy, której głupi ludzie nie dostrzegają i trzeba ich oświecić;

potwierdza to następna fraza:
"Mów prostym językiem
O tym co nie odkryte
Dla Ludzi" - czyli pokazuj im to, czego te prostaczki nie widzą - tak można to odczytać;

"Ciężarem dla mnie są Jego słowa,
Trudna jest Jego nauka,
Jak mówić mam o tym
Czego nie widzę, nie słyszę,
Nie czuję i nie dotykam?" - peel dostał więc bardzo trudną misję uświadamiania ludzi o czymś, co jego samego przerasta - można by pomyśleć, że chodzi tu o Absolut religijny (lub inny);

no i pointa:
"Jak mówić mam o tym do Ludzi?
Przecież człowiekiem jestem,
A Oni takim nie wierzą." - ludzie nie wierzą człowiekowi, że posiadł uniwersalną, jedynie słuszną, Boską Prawdę (nie wierzyli w to Jezusowi ani żadnemu innemu Prorokowi, bo Oni byli ludźmi).

Tak można rozumieć ten wiersz. Te frazy wprowadzają w błąd. (Jeśli rzeczywiście wiersz nie jest żaleniem się peela-Proroka na ludzką tępotę). :-)

Mam nadzieję, że wyjaśniłam przyczyny mojej interpretacji wiersza i jego negatywnej oceny. Naprawdę nie chcę być złośliwa ani zrobić Ci przykrości. Po prostu jestem szczera i staram się uzasadnić swoje zdanie.
A jako Człowieka - lubię Cię i cenię.
Pozdrawiam. :-)

Opublikowano

hmm...
wam się nigdy nie zdażyło przegadać świadka jechowy? ja jak z nimi gadam to zawsze wychodzi na to ze chrześcijaństwo jest lepsze(albo że jechowa ma gorzej ugruntowanąwiarę odemnie), a wiara wyznawców jechowy, jest złą interpretacją pisma świętego(albo dosłownym jej zrozumieniem)...

a jeżeli podchodzą do ludzi wątpiących to jak najbardziej ich popieram, bo nie wierzyć w nic, albo mieć powieżchownie ugruntowaną wiarę to najgorsze co może być.


p.s. matura(matematyka rozszerzona) była trudna... ale mam nadzieję że tak 60 - 70% będzie...
jutro mam ustny polski, temat: Rzeźba i architektura jako inspiracja dla literatury. Omów analizując celowo dobrane utwory.
:P
ciekawy, ale cholernie trydny, tymbardziej ze wybrałem takie 3 trudne wiersze(przyboś, jastrun i staff) i ludzi bezdomnych :P
(jeśli to cietak bardzo interesuje):D

+ to mój jubileuczowy 100. komentarz! :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...