Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wilgoć zbryla szary popiół
deszczem błyszczą sztuczne perły
łańcuch pręży złota czaszka
łamie diament promień światła

lśnieniem rytmi kula luster
drgają mięśnie słychać granie
zmokły bruki w śpiącym mieście
męka tęsknot w pustym łóżku

szyszka dymi wijąc obraz
z koron buków wiry wiatru
zdarły liście przed jesienią
czy to wszystko jest naprawdę?

słuchaj lasu – jeszcze w drzewach
dzięcioł dłubie nową dziuplę
koncert ruchu mnoży ciepło
balet wiązań daje miłość

można zasnąć
Adam Sosna (2006.12.04)

Opublikowano

lśnieniem rytmi kula luster
drgają mięśnie słychać granie
zmokły bruki w śpiącym mieście
męka tęsknot w nos sapanie!
*
słuchaj lasu – jeszcze w drzewach
dzięcioł dłubie nową dziuplę
koncert ruchu mnoży ciepło
balet wiąże miłość w szpulę...
+
sorki(jak ja lubię to słowo) Sosen jak erotyk bez sapania...;):):)
kupuje ten erotyk!
wio-sennie es

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a w woju to ja byłem
właśnie w dawnym zaborze austriackim, hi
świadczyły o tym napisy na krokwiach dachów
i skrzyniach coniektórych Osterich chyba tak
i chyba czytasz na odległość z historii

z tą szyszką też dołożyłeś
przeczytaj:
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=9227
zapraszam

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Marlett

znalazłem kilka długich rzeczy o rymowaniu
wygląda to na najmniej dwie szkoły w Polsce, które się wzajemnie nie cierpią
przypominam sobie kurs
prowadzony na przemian przez ludzi z Wrocławia i Warszawy

z Warszawy mówili - plik (i tego wymagali)
z Wrocławia mówili - zbiór (i wymagali)

myśmy im proponowali wódkę, żeby do zgody doszło
gdzie tam!!!!!!!!!!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
    • I.  Dobrze, że mogę kochać  bez rekomendacji –  jak się kocha  rysę na szkle,  bo przypomina twarz.  Ty możesz  nie wiedzieć.  Możesz spać spokojnie  w świetle,  którego się nie domagam.  Nie pytam.  Nie proszę o   wyjaśnień –  wiem, że tłumaczą się  z miłości  ci, którzy przestali kochać.  Czasem piszę  do ciebie  wiersze, których nie kończę,  bo koniec  to już nie o tobie. II.  A potem wracasz –  nie słowem, nie gestem –  ale oddechem,  który zostaje  na szklance po herbacie.  Nie wiem,  czy to znów miłość,  czy tylko echo  w miejscu,  gdzie milczenie  nauczyło się twojego głosu.  Znów czytam  to, co nie zostało zapisane.  Znów jestem  tym, który nie potrafi  zrezygnować,  choć już dawno  zrezygnowano z niego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...