Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy Bóg stworzył miłość nie pomógł większości
kiedy Bóg stworzył psy nie pomógł psom
kiedy Bóg stworzył rośliny nie wysilił się
kiedy Bóg stworzył nienawiść obdarzył nas produktem powszechnego użytku
kiedy Bóg stworzył mnie stworzył mnie
kiedy Bóg stworzył małpę zdążył wcześniej zasnąć
kiedy Bóg stworzył żyrafę był pijany
kiedy stworzył narkotyki był na haju
kiedy stworzył samobójstwo miał doły
ale kiedy stworzył ciebie leżącą w łóżku
wiedział co robi/ był pijany był na haju
w jednej chwili stworzył góry morze
i ogień/ zrobił kilka błędów
ale kiedy stworzył ciebie leżącą w łóżku
musiał się spuścić na cały swój Święty Świat

Kto z was umie tak pisać? Czym tak naprawdę jest dobra poezja?
Bukowski czy Miłosz?
A może poezja już nie żyje?
Może nikt nie czyta już poetów?

Opublikowano

Kto by co nie mówił, ale takie tępe i ordynarne podejście do rzeczy, jak to:

"ale kiedy stworzył ciebie leżącą w łóżku
musiał się spuścić na cały swój Święty Świat"

sprawia wrażenie, że niektorzy powinni dac sobie spokój z pisaniem tekstów. Chociaż masa jest głodna sensacji i prostoty, to prawda, jednak póki kutas będzie dominował w poezji, będzie to "mokra, zalana" poezja. A nie każdy musi chciec się w tym babrac, prawda?

Opublikowano

Subiektywne zdanie może wyrazić każdy, Bukowski miał natomiast różne wiersze i niektóre przybierały inna formę, pisał też inne rzeczy choćby scenariusze. Nie umniejszając nikomu należy pamiętać, że sławę zdobył w kraju, który ma dość nazwijmy to oryginalne spojrzenie na sztukę. Ludzie rozcierający jedzenie na blejtramie lub malujący moczem byli stawiani tam do rangi bogów co na starym kontynencie nie było by raczej mile widziane mimo posiadania przez Europę takich ekscentrycznych synów jak Picasso czy Dali.
Istnieje tez problem patrzenie na dzieło przez pryzmat nazwiska twórcy i tu chyba dotykamy sedna, rysunek dziecka nie przedstawia żadnej wartości materialnej ani artystycznej ale podpisany nazwiskiem Picassa zyskuje znaczną wartość materialną a i dla wielu artystyczną mimo, że nadal jest tym samym.

Opublikowano

kiedy na wzór greckiej mitologii - Boga potraktuje się jako bóstwo wyposażone we wszystkie ludzkie wady - taki "bóg" dostosuje się do powyższych tez i będzie równie niepoważny bo skrojony na miarę wyobrażeń autora; ale jest to wówczas kpina z samego siebie; nie wiem, czy mam tu przed sobą wyznawcę Feuerbacha, ale Ludwik w swoih materialistycznych zapatrywaniach był zdecydowanie lepszym poetą...i szanował przekonaniach innych na temat Boga...
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @truesirex   Depersonalizacja …doskonale opisany mechanizm rozszczepienia ego.!      „Wiem, że mama mocno płacze, bo obserwuję ją zza ścian.” - demony przeszłości…:(    Pozdrawiam :)   
    • @Simon Tracy W wierszu próbujesz połączyć dwie rzeczywistości – starą i nową, mit i nowoczesność. Zderzenie nordyckiego etosu wojownika z brutalną prawdą współczesnej wojny. Walkiria nie zabierze cię z pola bitwy, jeśli zginiesz od drona. Asgard nie czeka na żołnierza rozerwanego przez pocisk kierowany. Ciekawe.
    • @obywatel Twój wiersz to jak absurdalna kronika znikania – rzeczy, miejsc, porządku świata. To przemyślana mozaika obrazów z polskiego peerelu i współczesności: bar mleczny z łyżkami na łańcuchu (żeby nie kradli!), "miejska zobojętniająco" (doskonałe słowo-mutant), covit jako deus ex machina całej historii. Połączyłeś banał z absurdem, to jak sen albo wolna improwizacja jazzowa – skacze się między obrazami, ale jest w tym metoda. "Widelca nie uświadczysz" – uwielbiam to słowo. Brzmi jak z Gombrowicza. Pytanie tylko: czy ten pies na końcu to metafora nas wszystkich, pożerających resztki dawnego świata? Czy to po prostu pies, który zjadł kiełbasę i tyle? A może to jedno i to samo? Wiersz intryguje właśnie tym, że nie ma tu jednoznaczności. Zostawia niedopowiedzenia jak te "resztki nietknięte".
    • Wieczór jest ciepły, wilgotny zapachem bzu kawiarniane patio odosobniony, dwuosobowy stolik.    Zamawiam kieliszek wina, kelner pochłania wzrokiem zagłębienie piersi kuszącej, koronkowej sukienki.    Zalotnie odgarniam niesforny kosmyk włosów, rozkoszny odcieniem zmysłowego słońca.     W odbiciu lustra podkreślam aksamitną czerń rzęs,  obserwujesz mnie z rosnącym zainteresowaniem.   Wychodząc, na papierowej serwetce zostawiam pocałunek ślad stęsknionych ust, tylko dla ciebie.!                   
    • Pieśń szubieniczna Orlona. Bo czym byłaby porządna ballada łotrzykowska bez pieśni zgubienia dla głównego bohatera.   Wiwaty i sprośne epitety poniosły się znów po wygłodniałym, widoku porządnej egzekucji tłumie zebranych.     Tak oto umiera wielki człek, który się pracą ani porządnym prowadzeniem nigdy nie zhańbił. Któremu tak wiele talentów i sztuk możnaby przypisać. On jak król, spał na łożu, złożonym z chętnych, gorących ciał murew uciesznych i krasnych i złotych talarów którymi dziewki swe upadłe obsypywał, równie obficie co wulgaryzmami na ich lenistwo i kobiece dąsy.     Jego język jak miecz, ciął skostniałe zasady i moralność ludzi wszelkich stanów. Walczył z wyzyskiem biednych. Króla miał za rzyć z uszami, szlachtę za pijawki bezduszne a kler jawił mu się jako plaga najgorsza. Jako jad, który jątrzy jedynie, najgłębsze rany społeczeństwa rynsztoku i brudu. Bogiem mu była tylko jego fantazja i polot do kłopotów i zbrodni najpodlejszych.     A grzechy były jak trofea, którymi przechwalał się w dusznym dymie świec łojowych u szynkwasów, zapadłych zajazdów i karczm dla półswiatkowej elity. Jego bratem zwać się mógł banita lub alfons a nie urzędnik królewski. A czy miłował? Miłował sztukę, wino i picze niewieście, jak tylko mógł najwierniej i najgoręcej. Takim był wyklętym dzieckiem placów targowych i bram kupieckich. W najpodlejszych cieniach gzymsów burdeli, jego honor i duma ukryte. Teraz wyciągnięte na świat ten niesprawiedliwy i wielki. Na szafot przez los przewrotny sprowadzone i w zadek blady i chuderlawy boleśnie uderzone.     Orlonie de Villargent, tańcz mój luby szelmo. Toć Twoje wesele szubienicy. Na nim jest panią drewniana kobieta. Rzucisz się jej ochoczo w ramiona a ona pozbawi Cię grzesznego ciała i ostawi zimnego szkieleta.   Dalej do tańca, szelmy, bladzie i suki wszelkie! Na stryczku wesołe pląsy! Dalej śmierci moja miła! Do tańca aż do zdechu! Do skręcenia sobie karku!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...