Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

amnezja


Lobo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 47
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

"nam dano język i nieskładną mowę..."; dano nam tomiszcza, i język Norwida, język Słowackiego, Szekspira, Rilkego, język Platona, Kanta, Levi-Straussa, Schopenhauera, Schellinga, język Dostojewskiego, Schulza, Kierkegaarda; skąd ten element bierności? bo tylko dzieciom się daje...dorosły wybiera - dając tym samym dowód swojej dorosłości;
więc może nie w tym rzecz, ale w tajemnicy sprawczej słowa; "("rozstąp się, morze", a ono posłusznie u stóp się będzie ścielić...)"; to "Słowo", które było "Na Początku" stworzenia świata, stwarzania świata (Biblia); słowo obecnie pozbawione głębi, odarte z symboliki, wyjęte ze źródła (Ducha?, Wiary? Mocy?), które teraz trąci papierem (goły, poziomy, miałki materializm?);
tytułowa "amnezja" to nie tylko twierdzenie, to zarzut; ( a może i oskarżenie); piękny wiersz, inspirujący;
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"rozstąp się, morze", a ono posłusznie
u stóp się będzie ścielić, niby perski dywan?

Nam dano język mierny i nieskładną mowę,"

Lobo jest idiotą! - i co? Nie - "rozstapiło się morze" albo nie - "przyszła góra" Twoich emocji?
Nie zgadzam się z tezą zawartą w tym tekście. Język nie jest mierny a mowa nie jest nieskładna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

))...Sokratex, masz ciągoty do potężnego motywowania swoich wypowiedzi cytatami "Wielkich". I dobrze, chwała Ci za to...;-)))...Tym nie mniej - wystrzegaj się błędów logicznych: nie każda kurwa, to matka, a nie każdy bandzior - ojciec. Precyzja, Mocium Panie.;-))

- P Bartek - zdaje się, rozmawiamy o tekście, a nie kto jest, lub nie jest idiotą. Tego typu wycieczki w stosunku do kogokolwiek są zwykłym chamstwem i przejawem daleko posuniętej nieumiejętności jakiejkolwiek dysputy. Żądam natychmiastowych przeprosin, w przeciwnym wypadku zgłoszę ten fakt Moderatorowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie odbieraj tego personalnie, chodziło tylko o wywołanie emocji (i powiodło się).
" Gdybyś znał prawdziwą nazwę tego narzędzia, samo wbijałoby gwoździe", ponieważ znasz znaczenie slowa "idiota" wywołało ono burzę Twoich emocji.
Lobo to krstywek. i co?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



myślę jednak, że w te koło zębate dałeś się wpędzić,
bo mi wystarczyłoby tylko "oceany" - a "lanie wody"?
to zupełnie inny temat, "wartowałoby" odnieść się do
wyrażenia "ocean" - który chyba sam z siebie posiadał
chyba jeszcze literkę "d" w daniejszych angielskich czasach,
"ocean" - wydaje się być czymś zupełnie odmienny od przelewania,
lania, dla mnie to raczej "siła"

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

))...
- Messa, zadziwiające są te Twoje pytania i wątpliwości. No...pozwolisz, że pozostawię to bez dalszego ciągu, nie chce mi się dzielić włosa na czworo, czy (Boże broń) być złośliwym.;-)

- Sokratex, ależ - skąd urazy? Pozdrawiam.;-)

- P. Bartek - nie jesteśmy, zdaje się, na "ty". Albo otrzymam przeprosiny, albo faktycznie powiedomię Moderatora - kiedyś musi być pierwszy raz. A chamstwa i czczej demagogii nie cierpię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to nie bądźmy razem,
ale zastanów się
"zielona trawa" i "ocean cieczy" czyż to nie to samo?

bo jak się powie zżółkła zieleń, hihihi to tyż, hihihi
albo "firnament nieba", jajć, chcesz więcej ?

już się nie czepiam, odpadam

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

))...Messa, po kolei. Przypominam, że Twoja pierwotna wątpliwość brzmiała: i jeszcze jedno - chyba coś nie tak z "oceany cieczy" - słowa się jakby dublują nie wiem czy komuś też? i żadną miarą nie odnosiła się do autora, raczej do "kogoś" (kolejnego, potencjalnego czytelnika). Czemu więc mnie imiennie szarpiesz, dodam, po tylu moich odpowiedziach? No, mniejsza, w końcu mój tekst.;-) Ale zadziwia mnie i zastanawia, że po tylu czytaniach, wyjaśnianiach i tłumaczeniach nie dostrzegasz jeszcze, że nie chodzi w tekście o oceany jako ogromne zbiorniki wodne, a o "mnogość/ogrom słów, których trzeba użyć, aby opisać jakąś rzecz". Dodam - często niepotrzebnych słów. Ale problemu nie ma - skoro dla Ciebie jest to tautologia - z Bogiem. Nic na to nie poradzę.;-)

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, a ja rozumiem te słowa raczej odwrotnie! Być może dlatego, że mieszkamy w innych regionach kraju.
A czy u Was, gdy ktoś okaże się oszustem, fałszywym przyjacielem, szpiegowskim stronnikiem, interesownym kochankiem, zakłamanym politykiem, wyłudzaczem forsy, hiopokrytą, etc., czy nie mówi się wtedy: "Ależ to kurewstwo!" lub: "To cholerna kurwa!"? Wydawało mi się, że takie powiedzonka funkcjonują w całym kraju, ale może się mylę.
Co zaś do określenia wiadomej profesji, w moim rozumieniu oba słowa tu mają to samo znaczenie i tak samo odnoszą się do jawnych prostytutek, jak i do "cichodajek". Bez różnicy.
Podobnie, jeśli chodzi o znaczenie obelżywe: żonę, która przesoliła czy sprzedawczynię, która oszukała na reszcie, można obrzucić zarówno "kurwą", jak i "dziwką" - i tak czy tak będzie dobrze. ;-))) Tyle, że ten pierwszy wyraż jest silniej naładowany emocjonalnie, a więc bardziej pejoratywny, obelżywy.
Tak to wszystko wygląda w moim rozumienieu i chyba w ogólnym rozumieniu tych wyrazów tu, na Mazowszu.
Ale myślę, że dla wiersza to nie ma fundamentalnego znaczenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



proszę drogich pan i panów
dalej nam do oceanów
niźli człowiek do człowieka
wszakże ciecz się leje, ścieka
albo czasem parą wzleci
jak w natchnieniu cni poeci
potem niby jak ta k......
jakby ze snu kto się urwał
spada (ładniej - będzie - schodzi)
i tak ciecze z wody do dziś

z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. a co to jest tautologia?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wulgaryzmy to też język polski. Wulgaryzmy też są dla ludzi. I też czemuś służą, bo inaczej by ich nie wymyślono. Oba wspomniane słowa są zresztą w większości słowników. I może warto czasem zastanowić się nad ich znaczeniem (czy też wieloznacznością). Podobnymi dyskusjami zajmują się także bardzo poważni naukowcy.
Widzisz, w toku dyskusji tutaj ja i Lobo dowiedzieliśmy się, że te wyrazy inaczej są rozumiane na Mazowszu, a inaczej - gdzie, Lobo? - chyba w Chorzowie, w każdym razie pewnie po prostu na południu kraju. Dla mnie to jest ciekawe.
I pamiętać trzeba, że nie zawsze one były wulgaryzmami. Słowo "dziwka" pierwotnie znaczyło po prostu: "dziewczyna", "dziewka", "dziewczynka". Wyraz "kurwa" pochodzi z łaciny i w wielu językach romańskich do dziś oznacza rzeczownik "zakręt" lub przymiotnik, który można by przetłumaczyć jako: "zakrętowa", "narożna" - a więc w tym wypadku: kobieta narożna, wyczekująca na rogu, czyli prostutytka. A to dla Ciebie nie jest wulgaryzmem, prawda?
Jak widzisz, wszystko jest względne. W każdym razie myślę, że nie ma co się tak święcie obruszać, kiedy ktoś dyskutuje o znaczeniu wulgaryzmów. Słowa jak wszystkie inne. Może tylko silniej naładowane emocjonalnie.
Pozdrawiam. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...