Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dołki na trawie dwie ławki
I dzień jest taki słoneczny
Usiądę koło sadzawki
tu chętnie bawią się dzieci

Mewki na stawku i kaczki
Słońce nareszcie przypieka
Więc twarz wystawiam jak placek
Tak długo na to czekam

Zaślepia mnie promień słońca
Wiaterek sobie zawiewa
Ktoś mnie bezczelnie zaczepia
na ucho niestety nie śpiewa

-Widziała pani że dzieci
w łabędzie bawią się w stawie?
Słońce tak w oczy wciąż świeci
Zemdlałam z wrażenia prawie

-Tak sobie w czasie przerwy
zagadać do pani chciałem
jednak puściły mi nerwy
odpowiedziałam ciałem

Opublikowano

dobrze że ta historia
w parku miała swój finał
a nie na polu golfowym
to byłaby dintojra
delikwent miast kończyną
dostałby kijem po głowie

pozdrawiam wiosennie
;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie za piękne "się" na końcu pierwszej zwrotki. "tu" też takie sobie.
Zdrobnienia chyba mogą być, podkreślają obecność dzieci.
Trochę rytm siada, może go trochę poprawić.

Dołki na trawie dwie ławki
I dzień jest taki słoneczny
Usiądę koło sadzawki
tu chętnie bawią się dzieci

Mewki na stawku i kaczki
Słońce nareszcie przypieka
Więc twarz wystawiam jak placek
Tak długo na to czekam

Zaślepia mnie promień słońca
Wiaterek sobie zawiewa
Ktoś mnie bezczelnie zaczepia
na ucho niestety nie śpiewa

-Widziała pani że dzieci
w łabędzie bawią się w stawie?
Słońce ostro w oczy świeci
Zemdlałam z wrażenia prawie

-Tak sobie w czasie przerwy
zagadać do pani chciałem
jednak puściły mi nerwy
odpowiedziałam ciałem


W trzeciej zwrotce inwersja w pierwszym wersie, w zestawieniu z drugim chyba by nie przeszkadzała.
Z dużymi literami na początku wersów też jest maleńki nieporządek.
Miły wiersz, Stasiu.
:-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo ładny wiersz, tylko tutaj... trochę I-szy z III-cim żle się czyta
i z ... pewną nieśmiałością, Stasiu zmieniłbym tak:

-Widziała pani że dzieci
w łabędzie bawią się w stawie?
Słońce tak w oczy wciąż świeci...
Zemdlałam z wrażenia prawie.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo ładny wiersz, tylko tutaj... trochę I-szy z III-cim żle się czyta
i z ... pewną nieśmiałością, Stasiu zmieniłbym tak:

-Widziała pani że dzieci
w łabędzie bawią się w stawie?
Słońce tak w oczy wciąż świeci...
Zemdlałam z wrażenia prawie.

Pozdrawiam.
HaiQu skąd nieśmia.łość, trzeba ją jakoś zniwelować, może brudzia? w majowe spotkanie obok Kielc? :):):)
rady przyjmuje, bo wiersz ma byc relaksacyjny,
pozdrawiam ciepło , baaaardzo ciepło *)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


EEE tam Ewuś,(fikcyja literacka) znasz mnie , ja baranek, mimo iz byk,czy chiński tygrys, ten bez pazurów, ale, ale wczoraj na żywo widziałam Pazurę, uśmiałam sie aż łzy mi po twarzy jak perły.....czarne, he he
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To bardzo miłe Stasieńko - zwłaszcza ten ciepły * i zaproszenie na brudzia. Z wielką chęcią bym tam pojechał, ale mam trochę zajęć ( jak widzisz - po nocach piszę) i nie dam rady tym razem.
Gorące, palmowe *** :)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski   :) odurzenie i otrzeźwienie    świetny wiersz !!! :)   
    • mróz, aż oko wykol. w wieczornych ciemnościach aż eksploduje blask bijący od gospody Pod Wściekłym Azorem. w środku – dziesiątki gorących żyłek (w tych stronach, aby nawiązać kontakt z drugą osobą, trzeba wysnuć z nozdrzy świetlistą pajęczynkę, wetknąć ją w ucho "rozmówcy"). bezdźwięczny rozgwar. pospolity środek odrętwiający wlewa się do ust gości. zziębnięty proboszcz-staruszek zwiesza nos na kwintę, żali się szynkarzowi, że znowu odór i zgroza, kolejny utopiec i dwóch nieumarłych przywlokło się prosić o rozgrzeszenie. jak tak dalej pójdzie – sama Śmierć zjawi się przy konfesjonale! sołtysowi jest wstyd, że potrafi majsterkować (talenty i umiejętności to tutaj straszny obciach!). zapomniał maski, więc podnosi przydrożny kamień, po czym z zapamiętałością uderza się nim w twarz. może sąsiad, do którego idzie pożyczyć wyrzynarkę, nie połapie się, z kim ma do czynienia, w przypływie hojności-gościnności da urządzenie nieznanemu opuchleńcowi.   tymczasem opadam z Księżyca, kochanie, wprost pod twoje okno. mam napomadowane wąsiska półłokciowej grubości, na sobie – plażowy strój z lat 20. XX wieku. paskudny i w paski. robi ci się lepko na sercu na mój widok. wsiadasz do gondoli balonu. przesyłam pajęczynką miłosne wyznania, komplementy, po czym zwiększam płomień. wzlatujemy. nawet jeśli coś pójdzie nie tak i przyjdzie się rozbić – bądź spokojna, nie skończy się tragedią. Śmierć, zamyślona, robi listę grzechów. jest zajęta rachunkiem sumienia.
    • Stary rok, przygarbiony, posiwiały i bez Jednego zęba, gdyż życie dało mu w kość, Pakuje swoje manatki i układa w kartony Kalendarium zebrane w czasie kadencji.   Usiadł ostatni raz w fotelu i wspomina Miniony czas porażek i wielkiego smutku. Przywitano mnie hucznie fajerwerkami, Strzelały szampany i konfetti na balach.   Niech żyje nowy rok – niosło się hucznie Od wsi po metropolie, witano mnie brawami, Jak króla, a może i cesarza, wznoszono toasty, Klepano się po plecach jak po wygranej w totka.   Z tego uwielbienia unosiłem się niczym ptak, Na skrzydłach niesiony radością ludzi I marzeniami o lepszym, szczęśliwym życiu. Cóż, z początkiem stycznia, gdy opadła euforia,   I krzyki poniosły się po krainie, a tamtamy Zadudniły, że podwyżki, podatki i brak chleba. Zamknąłem oczy ze wstydu i zatkałem uszy, A w kalendarzu przerzuciłem kartki na kwiecień.   Niech wiosna nastanie, uśmiechnięta, radosna, I da promyk nadziei, a zapach kwiatów Niechaj się niesie i mile drażni nosy złośników. Niestety, zaczęły się jęki na upały i powodzie,   A rolnik rzucił beretem w glebę, klnąc I złorzecząc na nieurodzajny, zły rok. Chwalono babie lato i barwną jesień oraz Zbiory grzybów, lecz o mnie cicho sza.   W smutku minął listopad, nadeszły srogie mrozy, Oczywiście też z mojej winy, a w grudniu podają Deszczową prognozę pogody na Sylwestra I psioczą pod nosem: „Na ciebie, starcze, już czas”  
    • @KOBIETA możesz ode mnie przyjąć:) chętnie się podzielę:)    
    • Wśród wszystkich kwiatów świata nie ma tak pięknego, że byłby równy tobie, gdy oddychasz; przynoszę ci więc kwiat mojej krwi gorącej.   Wśród wszystkich ptaków świata nie ma tak śpiewnego, że jego głos mógłby z twoim spleść się w jednej arii; przynoszę ci więc moje serce jak słowicze gniazdo.   Wśród wszystkich gwiazd świata nie ma tak świetlanej, żeby mogła zasłużyć na sen pod twoją powieką; przynoszę ci więc słowo gwiazda, kładę na dłoni, później w nim topnieję.   I wśród wszystkich uśmiechów świata nie znajdę takiego jak twój, który kwiatem, gwiazdą,słowikiem wzrasta we mnie, tętni, wije wieczne gniazda. I nie wiem, co ci jeszcze przynieść, więc tylko jestem. Tylko jestem daleko, najbliżej.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...