Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest w człowieku coś takiego wczesnego, odwiecznego, taki mały opowiadacz. Taki pradawny bajarz, łazęga, wędrowny śpiewak. On się czasem włącza w człowieku, włącza się we mnie, on czasem ma ochotę opowiedzieć coś bez jakiś głębszych pobudek, tak sobie, dla samego opowiadania. Ten plotkarz, powiadam, jest najbardziej ludzką częścią człowieka: to takie nasze mówić o czymś, co się przeżyło. Zwłaszcza wtedy, gdy się przeżyło o włos.

Nim ja jednak prawie umrę - a prawie umrę niechybnie i dosłownie o cale - czeka mnie jeszcze wiele wrażeń. Nie będzie jednak żadnych znaków i zwiastunów; co najwyżej drobne pulsowanie światła. Wstanę z popołudniowego spania trochę bardziej zmęczony niż zwykle i trochę gorszy będę miał humor. Internet, ta nasza współczesna wróżba, chodzić będzie nad wyraz przeciętnie; drgać będą wskaźniki giełdowe, drgać będą trochę nerwowo, ale przecież będą rosnąć koniec końców, więc wieczorem znów wszyscy będą spokojni. I właśnie wtedy, właśnie potem, a Przedtem wobec Końca, zacznie się impreza; na niej okaże się, że na pusty żołądek cztery kilonki, piwo i fajki to jednak dość sporo; nie dość, bym miał przegrać z Pawłem w bilarda, dość jednak na rozmowy podejrzanie szczere i nieskładne. A potem, jeszcze później, będzie nasz nocny autobus, będzie bitwa na śnieżki i jakieś dziwne, nieprzyjemne uczucie, że coś mi się przewraca w żołądku. I będzie odprowadzanie Ziuty, żegnanie się z Ziutą i Ziuty ściskanie, i chwytanie za rączki, i uśmiechy, i machanie rękami, i dwa kroki do tyłu - i nagle dość ciepło, nieprzyjemnie i ciemno.

Kiedy byłem jeszcze bardzo mały (zupełnie jak Pan Premier), wyobrażałem sobie jak to ciekawie musi być gdy się mdleje. Zemdleć, myślałem sobie, to jest jak spojrzeć przez dziurkę od klucza do krain odmiennych w kształcie i barwie, to jest zobaczyć życie od zewnątrz, to są, myślałem dalej, takie małe drzwiczki do Narni. Mdlenie, mówiłem po cichu, to jest przeżywanie przygody, takiej przygody tajemnej, po której wracasz do ciała i się uśmiechasz mistycznie. Dlatego zawsze, powiadam, żałowałem, że nie dane mi było omdleć bezwiednie i brawurowo ocalać światów; pewien byłem, że jeśli choć raz mi się uda, to sprawę nadrobię. I kto wie: może właśnie teraz, chwilę po braterskim ściśnięciu Ziuty, jakiś glob ocaliłem; niestety, byłem spity i nie pamiętam ni trochę.

Tunelu więc, powiadam, żadnego nie było. Nikt nie kazał mi wracać: sam sobie wróciłem. Trochę, przyznaję, pomogła mi Ziuta: wpakowała mi w pysk pół tabliczki czekolady i kazała wcinać, a ja, co wiem z opowiadań, wcinałem, statecznie i przeciągle. Byłem też - wiem wciąż z opowiadań - zupełnie niemrawy: nie kojarzyłem jaki jest dzień ani co będzie jutro. A jako że uderzyłem się w głowę i to uderzyłem się, mówiono mi, dość prężnie, jako że spojrzenie miałem durne, mówiono, ponad naturę i że nie do końca wiedziałem co mi się dzieje, wezwała Ziuta pogotowie. Nim to przyjechało, nadal sondowali mi pamięć: nie radziłem sobie specjalnie z określeniem miesiąca, zdążyłem jednak wypomnieć Pawłowi, żem z nim wygrał w bilard. To mi, podobno, dodało animuszu i gdy Pani Ratownik zapytała mnie kontrolnie co studiuję, powiedziałem jej szczerze, powiedziałem jej radośnie, że prawo, że mam czwórki na semestr i że tu gdzieś, tu właśnie mogę pochwalić się indeksem. Nie zrobiłem jednak wrażenia i wsadzili mnie do eRki, wsadzili mnie do niej bełkotliwego i z powiększoną prawą źrenicą, z podejrzeniem ucisku na półkulę i wieźli mnie na sygnale. Tam, zdaje się, nawet komuś udzielałem porad, kogoś po ramieniu klepałem i życzyłem zdrowia; jeśli teraz to czytasz, mój dobry sanitariuszu, to mam nadzieję, że rad nie słuchałeś.

Gdy wylądujesz o drugiej nad ranem na oddziale ratowniczym, to jesteś zazwyczaj jedynym pacjentem. Skutek jest taki, powiadam, że każdego lekarza budzą specjalnie dla ciebie; nie jesteś więc specjalnie tam popularny. Każdemu jednak, kto pół roku czeka na badania, polecam się spić i zemdleć: badają cię w dwie godziny. W dwie godziny załatwiają ci neurologa, okulistę, krew, roentgena i EKG na okazję zawału. W ciągu godzin dwóch zdiagnozowany jesteś lepiej niż peugeot w salonie, wykluczone masz wszystkie powikłania, lekarze zaś żartują sobie, że na medycynie tak się nie piło. I mimo, że bardzo, bardzo chcesz ich czymś jeszcze zaskoczyć, udowodnić, że naprawdę coś ci dolega - wypadałoby o tej porze! - to po raz kolejny okazuje się, że czasem człowiek jest bezsilny. Podają ci glukozę na przepicie, a ty siedzisz strapiony i zawstydzony, i głupio ci, że oni tacy lekarze, tacy ratownicy, tacy niewyspani, a ty masz syndrom studenta po sesji. Po czem przypominasz sobie, że masz przecież jedną źrenicę genetycznie większą od drugiej - i od tego momentu napawdę chcesz do domu.

Tak było i ze mną: o czwartej był po mnie wyraźnie niewyspany Paweł w wyraźnie niewyspanej taksówce. I tak sobie jechaliśmy, przez to uśpione miasto, przez ten poranny Poznań, Paweł z nosem przy szybie, ja z wypisem "stan po spożyciu" pod ręką, tak sobie jechaliśmy, powiadam, przez świtającą Głogowską i nagle uświadomiłem sobie, że to właśnie tej nocy, kiedy piłem i paliłem, spadł śnieg. I że to właśnie w ten śnieg uderzyłem głową, i że to on mnie osłonił. Po czym pomyślałem sobie, że ktoś chyba musiał czuwać nade mną tej nocy i podsunąć mi śnieg w tym moim pijackim widzie, że ktoś musiał spojrzeć i orzec, że jeszcze nie teraz, że jednak później, gdy będę późniejszy, dojrzalszy, za lat kilka, klikadziesiąt, od noża lub tętniaka. A potem wreszcie, na sam koniec, przypomniałem sobie, że przed samym zemdleniem poczułem skręt jelit i pomyślałem, ze to nie może być, żeby Bóg działał przez jelita - dlatego odwróciłem się do Pawła i powiedziałem, że jednak nie. Ale Paweł spał już i spało całe miasto, wszyscy posnęli - więc posnąłem i ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Płyną łzy (Jak ja i ty)   A noc jest  Pustką    Która niczego  Nie wyjaśni    Nawet chłodu  Twoich i moich rąk    A dzień po nocy  Nigdy nie będzie taki sam    (Już nie wracam tam)
    • @violetta a co do przybysza, to zobaczymy jak sie zbliży do  marsa. wtedy się okaże, co to takiego. na razie pozostańmy przy tym, że to kometa. choć nasuwa się książka arthura c. clarke`a pt. "rama", kiedy to do ziemi zbliżył się ogromny pojazd obcych (z początku też był brany za kometę), lecz bez załogantów. załogę stanowiły roboty, maszyny o nieznanym przeznaczeniu... co innego w opowiadaniu andrzeja trepki pt. "goście z nieba". tam były cztery pojazdy obcych, na początku podobne do gwiazd zaobserwowane w pobliżu dyszla wielkiego wozu, tutaj załogantami okazali się obcy (fizycznie bardzo podobni do ludzi, lecz mentalnie całkowicie odmienni), którzy po wylądowaniu zaczęli zadawać bardzo dziwne pytania np. jak są rozmieszczone przestrzennie atomy w ścianie, z której nie wyodrębniali płótna van Dycka, albo o tangens kąta pod jakim znajdował się środek tarczy słonecznej, niewidocznej przez okno. to znów pytali o ubarwienie skał począwszy od sześciu kilometrów w dół, innym razem pytali o antenaty do pięćdziesiątego pokolenia wstecz. na zadane pytanie jaki tryb życia wiodą u siebie odparli, że uczestniczą w ponadczasowym wymiarze istnienia... ciekawe jakie pytania będą zadawać obcy z 3i atlas... 
    • i jak tu nie być nihilistą kiedy w takiej sytuacji filozofia jest w rozpaczach  pocieszeniem dla rogacza!   dostojewski, de beauvoir piszą o mnie scenariusze czytam, biorę nadgodziny chryste, nie mam już rodziny!   pamiętam pierwszy tego widok wracałem wtedy z biblioteki i jakby wyszli - on i ona spod dłuta michała anioła   ona - olimpia, wenus, gracja i on - hefajstos, neptun, dawid i ja, i za małe mieszkanie i my i biedny schopenhauer   ach, zostałem więc krytykiem by lać na ludzi wiadra żółci chcesz pochwały całą stronę idź - przekonaj moją żonę...
    • San z ej aj esi se jaja z nas
    • Jej świat kusił atrakcyjnością...         Kupiłem go i używałem według jej zaleceń...                                                       Było mi w nim dobrze...                      Erzatz blichtru skutecznie ukrywał pustkę..Świat obok był nieważny... Raził szorstkością prawdy i koniecznością wybierania...                 Nie dawał poczucia wtajemniczenia i wyższości...            Był taki nie...                                              Teraz spłacam dług...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...