Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Archanioł Michał lubi czasami przesiadywać
w Koninklijke Muzeum
przed obrazem walczących, niebiańskich zastępów,

wstydzi się
bardzo chwili,
momentu przed bitwą- gdy spojrzał w górę
ze zwątpieniem.,

nie tego się wtedy spodziewał,
walki ze
szczurołapami,
ogoniakami,
wąchołami.

Lecz dla Breugl’a
sprzedał się
jako zwyciężca - w proroczym obrazku,
jaśniejący w swej złotej zbroi.

Mistrz wiedział, że ludzie będą
patrzeć z zazdrością
na bladą twarz anioła
który walczy choć oszukany,
wyśmiany kolorowym chaosem.

I jego blask oślepia.

Opublikowano

Wiersz mi się podoba, ale brakuje mi linku do obrazu. Czy on jest gdzieś dostępny w Internecie? Mam wrażenie, że go znam, ale nie pamiętam tytułu.
Idę wertować album Breugla. Może znajdę.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Roz-mowy, czy muszą być dialogami? I czy to dialogami formalnymi?


Wiersz piękny..

Tylko mi nie pasuje to "patrzyli z zazdrością" bo niby czemu akurat z zazdrością 9co by mieli zazdrościć i komu) a nie podziwem.... czy jakoś jeszcze inaczej, a może po prostu - patrzyli...

reszta
i zamysł konstrukcyjny - warto poczytać.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyta mi się: "bardzo kwili", fajnie:-)
Nie mogę się doliczyć tych aniołów. Jeden siedzi przed obrazem, na płotnie walczą całe zastępy. Który się sprzedał, bo nie łapię?
Niemniej myśl czytelna.
Wiersz OK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przecież walczy sie dla przyjemności... walki....

Przynajmniej jest to udziałem tych, co dla walki są stworzeni, jak archaniołowie....
Zawodowi wojownicy...... nawet jak się staje do walki, której się nie chce, to w tle jest jeszcze dawna chwała, vide cały zamysł 7 samurajów (i wspaniałych jak kto woli też)....

Kto nam dziś zazdrości - niewielu, młodzież jakaś taka bardziej bezideowa i pacyfistycznie nastawiona. Ethos walki przejęła w najdurniejszym jej aspekcie jakaś stadionowa hołota i też z tego nic...

Nic....


Taki zmęczony archanioł, z dzieckiem, gdzieś w polu a' la Malczewski....
tylko kto to namaluje....

;o)
Opublikowano

No, jest! Znalazłam obraz Bruegel'a pt. "Upadek zbuntowanych aniołów". To ten, prawda?
No to teraz rozumiem wiersz. Tylko jednego stwierdzenia nie łapię: dlaczego archanioł Michał się [u]sprzedał[/u] jako zwycięzca? I to malarzowi?
Reszta jest jasna.

Opublikowano

Może tuchodzi o taki "image", dziełko aż tchnie (pastoralna) propagandą, i pytanie nie jak bunt aniołów wyglądał, tylko jak jest zikonizowany na tym płótnie i sprzedany jako idea o charakterze pastoralnym, ozwierciedlona w świadomości społecznej...

Taka droga: zazcynasz od walki z równymi sobie, a potem staja się oni bagiennymi straszydełkami powszechnej świadomośc i prostego języka....

Swoja drogą ciekawe jest odniesienie autora i żonglowanie różnymi kontekstami w wierszu, jest kontekst angelologiczny (demonologiczny) odniesiony (skontrastowany) do mitologii ludowej i do teorii komunikacji społecznej, z drugiej strony ujęty jednak w formie zindywidualizowanej - wokół rzeczonego Michała A.

;o)

Opublikowano

Bardzo ciekawa teoria. Tak, może właśnie o to chodzi. Czyli dwie twarze Michała A.: zawstydzony i pokonany szyderstwem oraz wyimaginowany bohater ludowego mitu. Ten drugi - to chwyt marketingowy. Tak, kupuję tę koncepcję. ;o)
Jarze Sławie, bardzo lubię Twoje "naukowe" wywody. Są naprawdę bardzo ciekawe.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...