Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

już od dziś się bać zaczynam
jak też mnie sklasyfikują
co mam znaleźć na obronę
gdy mnie durniem oszacują

może gdzieś słyszałeś HAYQ
jakie zajmą się tym sądy
wiedzę szybko uzupełnię
i uładzę swe poglądy

Opublikowano

no i w tym jest szkopuł cały
bo ja śmiechem dzień wypełniam
i dlatego mam obiekcje
czy warunki wszystkie spełniam

może śmieję się za dużo
albo w niestosownych chwilach
dobrze wiedzieć więc na zapas
zanim zrobią z nas debila

Opublikowano

Jeśli powrócą stare czasy,
a na głowę wróci "maciejka",
zaś sekretarze zmamią masy
to będziemy udawać Szwejka.

Ocet na kartki też kupimy,
by władze się nas nie czepiały
a hasła w kiblu powiesimy,
mówiąc, że muchy je os... ły.

Opublikowano

Gdy się wali głową w mur
siłę... muru się poznaje
Gdy w łeb kładą tyle bzdur
- tylko śmiać się pozostaje.

Mur uzmysławia dobitnie,
bo pozostają ślady.
Głupota zaś sobie kwitnie
- na nią... już nie ma rady.
:)
Walenie głową w mur to czynność o dużym znaczeniu poznawczym: uzmysławia ona walącemu siłę muru w sposób niezwykle dobitny i plastyczny - inaczej znałby ją tylko ze słyszenia. Kisiel

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Niech się Lechu z Lechem ściera,
na wokandy niech się wpiszą
skoro tak zacietrzewieni
że ku sobie zemsta dyszą.

A po której stronie prawda
to od tego są sondaże
i to one niech rozstrzygną
gdzie głupota jest w nadmiarze.
Opublikowano

A ja bym im zaproponował
szable, albo pistolety,
lecz kto broń by naładował?
... i tu problem jest niestety.

A więc szable, lub rapiery...
Nie... zniszczyliby koszulki.
A więc jedno pozostaje:
w cymbergaja, albo w kulki.

Opublikowano

Wszakże nie są to matoły
lecz nie wpuszczą ich do szkoły
gdzie ryzyko było stawką
a boisko szkolną ławką
gdzie linijką lub grzebieniem
człowiek grał z zacietrzewieniem.

W przerwach rejwach był niemały
gdy się kulki obijały
szklane, z gumy lub stalowe
duże, małe, kolorowe,
dzisiaj ręce już nie takie
dziś się mogą bawić ptakiem.

Opublikowano

Ja nie o tych mówię kulkach,
tylko o tych, z bicia pianki.
W czym najlepsi są, że gulka...
wciąż nam skacze? - W obiecanki.

Jeden rzuci 100 milionów,
drugi 3 miliony mieszkań,
w końcu może wśród pokłonów
rzucą: orzeł, albo reszka.

Lecz, co dla nas będzie wzorcem,
gdy moneta stanie sztorcem?

P.S.
Im się przecież już nic złego
chyba więcej stać nie może
O nas dawno zapomnieli,
chociaż każdy na nich orze.

Opublikowano

Będzie remis a w remisie
jeden powie – zdaje mi się,
że to właśnie w moją stronę
orzeł chyli się ogonem.

Na to drugi zripostuje
- to nie prawda bowiem reszka
bierze przechył w moją stronę,
zauważył to koleżka.

Nikt nikomu nie ustąpi
znów się będą toczyć zwady
bo nie ważne są realia
a jedynie gra w układy.

Opublikowano

Sami lub nas ktoś uraczył
niepozornym wszak prezentem
że musimy stać za rządem
i za wielkim prezydentem.

Bo choć mikrej on postury
wielki z niego jest patriota
i nie wolno o nim mówić
że to kretyn lub idiota.

A przykładem niechaj będzie
Choćby nawet brat bliźniaczy
Który jako człowiek prawy
Nie przeklina, nie sobaczy.

Owszem miewa on upadki
(choćby nawet i ta ręka)
szybko jednak się podnosi,
nie biadoli i nie stęka.

Opublikowano

A matactwa, koalicje,
jawnych kłamstw dementowanie,
bzdurne gadki, definicje,
zmiana miejsc, ciągłe knowanie.

Nierozważne przedsięwzięcia,
brak fachowców, dyplomacji,
pęd do władzy... i potknięcia,
wieczny ciąg dezinformacji...

Patriotyzm jest pojęciem,
które różnie się pojmuje.
Mściwość, małość i nadęcie...
jakoś brzydko z nim licuje.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...