Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jak pisać wiersze dla bab-instrukcja Nr 7


Rekomendowane odpowiedzi

wiadomo że one są blondynkami szatynkami
mieszanymi albo farbowane i w zasadzie mogą
się obejść bez chłopa jak mają kasę a jak nie mają
to też go obejdą tylko inaczej a on nie zauważy

czasem tam potrzebują sobie przetestować
tego czy tamtego ale niech mu się nie wydaje

jeżeli zaś idzie o głębię to wiadomo że Tajki oraz
Chinki wolą Europejczyka czy nawet z Ameryki
a Europejki to już przechodzi pojęcie skąd brać

jeżeli idzie o piwo to zgodnie z dyrektywami Unii
są równouprawnione i mogą zasiadać na organach

zważywszy że wolą pisać niż czytać nie prosto jest
czasami przez te fatałaszki dotrzeć z przenośnią
do celu co prawda rymy i rytmy mogą zastępować
nudę w międzyczasie ale puenta musi występować

na dzisiejszej lekcji sięgniemy do znanych z ORGu
przypadków ich twórczych doznań oraz powikłań
w celu lepszego pojęcia adresatek

nie śpieszcie się
ja się śpieszyłam i się zestarzałam
pod sukienką szukałeś możliwości
w nieskończonym polu działania
po to żeby odbierać kształty
oczekując ruchu cieni i zmian pozycji
a to już nie przelewki bo kiedy mówię
drzewo widzę drzewo
a stół rozkłada nogi
słychać tajemne mruczenie

a las pachniał jak las


W domu niech studenci wymyślą tytuł, poenterują sobie
oraz podadzą skąd pochodzą cytaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marlett
bo wtedy byłby koniec zabawy :)
wszak powiedziano:

"Gdyby kobieta przestała być zagadką, świat stałby się nudny,
a miłość przestałaby istnieć."

Kazimierz Bukowski

Kłaniam się przenisko
i pozdrawiam
Mam nadzieję, że One nas też nie do końca...,dz, pozdrawiam. Stefan.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marlett
bo wtedy byłby koniec zabawy :)
wszak powiedziano:

"Gdyby kobieta przestała być zagadką, świat stałby się nudny,
a miłość przestałaby istnieć."

Kazimierz Bukowski

Kłaniam się przenisko
i pozdrawiam
Mam nadzieję, że One nas też nie do końca...,dz, pozdrawiam. Stefan.
aha ha!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • polecam Żywiec mocny gaz... nie wypijesz też na raz
    • Syczała raz kobra na dżunglę całą, bo coś znowu jej się nie podobało. ja mam jeszcze sssporo mocnego jadu, i nie ujdzie wam to wszystkim na sssucho. Wtedy mangusta ugryzła ją ,, w ucho’’ i wkrótce nie było po kobrze śladu. Morał z tej bajki jeden teraz płynie: nigdy nie stąpaj po zbyt cienkiej linie.  
    • najbliżej mi do ciebie  kiedy jesteśmy w łączności  jak ptaki na linii wysoko    lecz nie pod wysokim napięciem         
    • @violetta   Dzień dobry, a ja piję piwa i oglądam film pod tytułem - "Pasja" - Mela Gibsona, jak mówiła pani Agnieszka - jestem wrażliwym człowiekiem i ten film wywołuje łzy, tutaj może pani znaleźć Jezusa Chrystusa (filozofa uniwersalnej miłości), proste i logiczne?   Łukasz Jasiński 
    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...