Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hm, ja mniej.
Proszę wymienic w takim razie, bom może ślepy :)
Bez względu na to, czy ktoś odczuwa ten wiersz jako dobry, czy jako zły, faktem jest, iż składa się on w całości z metafor. CAŁY jest takim wyliczeniem metafor, składających się na jedną główną. Kilka przykładów jest zacytowanych powyżej, w komentarzu Dotyka. Nie będę cytować reszty, bo po prostu musiałabym przepisać wiersz, a po co.
Zresztą jakie to ma znaczenie? Ilość metafor ani nawet ich obecność czy brak nie stanowią żadnego kryterium oceny wiersza. Mnie się on podoba, a Tobie nie - i już. Faktem jest, że nie ma w nim błędów i że to JEST wiersz, a tylko może nie przemawiać do czyjejś wrażliwości.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hm, ja mniej.
Proszę wymienic w takim razie, bom może ślepy :)
Bez względu na to, czy ktoś odczuwa ten wiersz jako dobry, czy jako zły, faktem jest, iż składa się on w całości z metafor. CAŁY jest takim wyliczeniem metafor, składających się na jedną główną. Kilka przykładów jest zacytowanych powyżej, w komentarzu Dotyka. Nie będę cytować reszty, bo po prostu musiałabym przepisać wiersz, a po co.
Zresztą jakie to ma znaczenie? Ilość metafor ani nawet ich obecność czy brak nie stanowią żadnego kryterium oceny wiersza. Mnie się on podoba, a Tobie nie - i już. Faktem jest, że nie ma w nim błędów i że to JEST wiersz, a tylko może nie przemawiać do czyjejś wrażliwości.

Nie rozumiem.
To tak - a co to jest metafora?
Bo koszmarna, wyssana z palca krytyka - już wiem :)

PS - i zauważ, że daje Ci wreszcie szansę na zabłyśnięcie konkretną, konstruktywną krytyką - żeby jednak nie przemęczac - z tej wielości proszę mi wskazac tylko 3 metafory.
Opublikowano

Dziekuje Oxyvio. Jako jedyna zaglebilas sie w moj wiersz i zrozumialas bardzo wlasciwie jego przekaz - sens :) Bardzo mi milo z tego powodu. Tak, jak zauwazylas, jest on jedna, wielka metafora :) Do Ciebie on ''przemowil'', do innych nie... wiesz, jak to jest ;), ale ja sie nie poddam i pisac nie przestane NA PEWNO, chocby ludzka zlosliwosc przeszla sama siebie :)

Pozdrawiam Cie serdecznie :)
Do milego.

Opublikowano

Ivonne, po prostu jestem szczera. Nigdy nie idę za stadem ani za żadnymi autorytetami. Albo mi się coś podoba, albo nie - po prostu.

Michale, stokrotne dzięki, że dajesz mi szansę! No co ja bym bez Ciebie zrobiła?! ;-)))
Żeby Cię nie przemęczać - oto przykłady czterech metafor Ivonne (możesz przeczytać tylko trzy):

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Co to jest metafora? Jest to niedosłowne, przenośne użycie wyrazów lub niekonwencjonalne zestawienie pojęć, tak, że nadaje im to nowe, niedosłowne, wspólne znaczenie.
A co to jest koszmarna krytyka? Nie znalazłam w słowniku terminów literackich... :-)
Opublikowano

Kurcze, ciężko, nie chce mi się przepisywac definicji metafory (przynajmniej jednej z wielu). Piszę - przepisywac, bo ta Twoja regułka niestety nadaje się do kosza na śmieci. W każdym razie to, co podałaś, to są wersy - ja chce konkretne metafory. Konkretne. A najlepiej z uzasadnieniem - dlaczego. sądzac po Twoich wpisach - nie powinno byc z tym kłopotu.

np. "gałąź życia" jest metaforą interakcyjną, ponieważ dwa odrebne znaczenia tworzą jedno wspolne pojęcie, budując nowe - kontekście wiersza ogień jest symbolem oczyszczającym, gałąź możemy odnieśc do życia natury. Itd, itd...
A tak jest oryginalna:
http://szukaj.onet.pl/query.html?qt=ga%B3%B1%BC+%BFycia
(zresztą kliknąc w google "gałąź życia" wystarczy)

Możesz to zrobic???
I nie wygłupiac się - w 1 wersie nie ma żadnej metafory - to jest robienie z czytelnika wariata.

Czyli zostawiłaś mnie z niczym. Pomijając patos własnego indywidualizmu - stado wywala chore osobniki, bo przeszkadzają w rozwoju.
A autorce życze powodzenia z taką oryginalnością.

Opublikowano

Michale, szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem Twoją ripostę na mój koment o metaforach. Przytoczone przeze mnie fragmenty wiersza to SĄ metafory. A nie twierdzę, że koniecznie muszą każdemu odpowiadać - mogą nie podobać się Tobie, ale to nie znaczy, że metaforami nie są.
Napisałeś, że stado wywala chore osobniki, bo przeszkadzają w rozwoju. No właśnie. A my jesteśmy ludźmi. Nam nie przystoi "wywalać chorych osobników", i są wśród nas lekarze. Na dodatek ani Ty, ani ja nie mamy uprawnień do tego, żeby decydować, kto na orgu jest chory, a kto zdrowy (a podejrzewam, że po gruntownych badaniach medycznych zdziwilibyśmy się wszyscy tutaj...). ;o)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Widze, że do pewnego stopnia jest ok - a potem is dead - nie są.
Pokazałem przykład jednej zupełnie nieoryginalnej metafory (kolejna jest równie "oryginalna"). A poczytaj sobie coś napisała w pierwszym wpisie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Poczytałam. I co? Podtrzymuję, że mamy odmienne odczucia.
Te metafory Ivonne są podrasowane, zauważ. To nie jest czysta, "ściągnięta", religijna "gałąź życia". Tu ma całkiem inne znaczenie.
No, ale co tam. Niech by sobie nawet była religijną "gałęzią" czy inną tam, nieoryginalną. I tak mi się wiersz podoba. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Poczytałam. I co? Podtrzymuję, że mamy odmienne odczucia.
Te metafory Ivonne są podrasowane, zauważ. To nie jest czysta, "ściągnięta", religijna "gałąź życia". Tu ma całkiem inne znaczenie.
No, ale co tam. Niech by sobie nawet była religijną "gałęzią" czy inną tam, nieoryginalną. I tak mi się wiersz podoba. :-)

W nauce -jak poetyka - nie ma innych odczuc. Ta metafora to totalna masówa, tak samo jak cała reszta, plus to, że słońce pali (nawet film "spaleni słońcem" był). nie macie wyobraźni, tworzycie doskonały tandem - grafomanii połączonej z grafomańską krytyką.
Bleeeeeeeeeeeeeeeeeee
Idźcie na tańce, a nuż ktoś się trafi, może jakiś Ricki...
Opublikowano

O, dzięki za radę. No tak, nie wpadłam na to! Muszę iść na potańcówkę, żeby mi się któś trafił. Koniecznie Ricki. A Ty gdzie chadzasz na łowy?... ;-) (Nie bój, nie bój, pytam tylko ze względów praktycznych, co byś mi dobrą radą służył, gdzie najlepiej bierze). ;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...