Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W jesiennej zadumie, przy murze brunatnym
gałązka, pięć śmieci i człowiek samotny
albo i nie człowiek, kto wiedzieć to może
takie sądy prawić? ojej, nie daj Boże
i postać ta szara, nie śpiesząc się wcale
coś bazgrać na ścianie poczęła niedbale
Bure liście cieniem bujają w obłokach
jesiennego artystę nie spuszczając z oka
Skupienie na twarzy, myśli dłonią płyną
cegły pokrywane niekredową bielą
i tak dłuższą chwile duch akcji w stagnacji
no! twórczość skończona wśród mżawki owacji
towarzysz odczłapał w tę stronę skąd przybył
i co mógłby dojrzeć jakiś inny gdyby
mur już nam znany, obejrzał w tej chwili?
- rozmyte wyznanie co je deszcze zmyli
[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 01-08-2004 03:06.[/sub]

Opublikowano

Michale,
po pierwsze przydałyby się strofy...choćby kilka i już lepiej wygląda i czyta się :)
po drugie, ostatnie słowo osobiście zmieniłabym na zmyły...ale to tylko sygestia :)
po trzecie, wiersz świetny! pomijając te drobnostki to naprawdę interesujący wiersz, do tego taki jesienny, ale i ciepły. Specyficzną dość wokół mnie stworzył atmosferę... z pewnością wiersz godny uwagi.

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

pozostaje mi się zgodzić z Natalią, że podział na strofy ułatwiłby czytanie.

Rymy nie najgorsze,trochę zaburzona rytmika miejscami, ale klimat przyjetny.
Ogólnie wiersz niezły :)
Pozdrawiam
Coolt

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


- takie dopiski potępiam oczy wiście,

rytmika zaburzana momentami,
rymy: albo wymyśl coś lepszego, albo unikaj: Boże-może
za dużo wielokropków, jak dla mnie, nic nie znaczą, owszem - czasem moga występować,

i ogólnie nie podoba mi się już sam wygląd (zapis) taki szary blok ;)

z podziałem na strofy i ładniej i lepiej się czyta :)

Pozdrawiam,
Kai Fist
Opublikowano

Czegóż?

Myślę, że tekst ciekawy także poprzez specyficzną wersyfikację i brak stroficzności. Nie czyta się go machinalnie , wymaga jakiegoś zastanowienia.
Podoba mi się "owacja mżawki", ale za dużo w tym opisie dłoni (conajmniej jedna para zbędna).

A.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Michale - wybaczy Pan - pisałem dawno temu - teraz też nic - prócz muru nie widzę - może prócz tych pięciu śmieci jak pięciu zmysłów - nie wiem - może stoję nie po tej stronie muru - może zbyt późno podbiegłem - eechhh - ludzka ciekawość ...

zastanawiam się jeszcze nad "deszcze zmyli" - nie wiem czy poprawnie

pozdrówko W_A_R
ps. wiersz zastanawiający - mur - człowiek i historia ...


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Marek.zak1 no tak wybór to nie trudny - mądrość. 
    • @Marek.zak1 to racja większość facetów mówi że tylko oni zarabiają. A ja na to mam swoją teorię niech wynajmą służącą na godziny ciekawe czy wystarczy im do pierwszego . Postawcie się takim don juanom drogie Panie.       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...